Gwardia Koszalin - Bocheński KS 34:34 (15:19)

I LIGA PIŁKARZY RĘCZNYCH. Pięć minut przed końcem spotkania koszalinianie rzucili się do odrabiania strat, ale do zwycięstwa zabrakło czasu

Jeden z dwóch remisów w niedzielnym spotkaniu miał miejsce w trzeciej minucie, kiedy oba zespoły miały na koncie po jednej bramce. Potem do głosu doszli goście, wygrywając pierwszą połowę z czterobramkową przewagą.

W drugiej połowie sytuację na parkiecie cały czas kontrolował Bocheński. Dopiero na pięć minut przed końcem meczu przy stanie 30:34 koszalinianie zaczęli odrabiać straty.

W ostatniej minucie bramkę na wyrównanie strzelił z karnego Krawczyk, który wszystkie swoje bramki zdobywał w niedzielę z linii rzutów karnych.

- Zagraliśmy trochę lepiej niż w ostatnich meczach - mówił Henryk Niski, kierownik zespołu. - Niestety bardzo widoczny był brak kontuzjowanego Marcina Miacia. Słabiej zagrał Jarosław Pawlak, który gra z opatrunkiem na ręku i jego skuteczność jest mała.

Gwardia: Bugaj, Żeromski - Balanda 8, Krawczyk 8, Suszka 7, Piotr Wachowski 6, Stasiuk 3, Pawlak 2, Kaca 0, Jocz 0, Gibalski 0, Dziadyk 0, Koszykowski 0, Paweł Wachowski 0.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.