Roland Garros. Agnieszka Radwańska uziemiona

Agnieszka Radwańska w I rundzie Rolanda Garrosa przegrała 2:6, 6:3, 1:6 z Niemką Anniką Beck. Tak szybko Paryżu nie odpadła od debiutu w 2007 r. W II rundzie zagra Paula Kania

To największa sensacja turnieju. Choć Radwańska nie zachwycała w tym sezonie, Beck wydawała się wymarzoną rywalką. Niemka w 2012 r. triumfowała w Paryżu w turnieju juniorek, ale w dziesięciu występach w seniorskim Szlemie nigdy nie wyszła poza drugą rundę. W tym sezonie w 13 turniejach wygrała ledwie trzy mecze, z 55. miejsca w rankingu WTA spadła na 83. W ubiegłorocznym Indian Wells Radwańska pokonała ją 6:0, 6:0.

W poniedziałek nie zobaczyliśmy odmienionej Beck. Niemka dużo biegała, co zawsze było jej atutem, uderzała mocno, ale bez przesady, a jednak Polka mecz przegrała. Od początku w jej grze nie było widać pomysłu, brakowało też energii, którą kipiała Beck. Niemka szybko objęła prowadzenie 4:0, wygrała seta i nie podłamała się po porażce w drugim. A Radwańska nigdy w Paryżu nie wygrała meczu po porażce w I secie. W decydującej partii Polka ugrała tylko jednego gema i kort opuszczała ze łzami w oczach.

- Nie przegrałam przez presję. To nie przez nią jestem zdenerwowana. Jestem zła dlatego, że nie mogę na korcie robić, co chcę. Może już jestem stara, naprawdę nie wiem, dlaczego ten sezon jest dla mnie taki trudny - powiedziała 26-letnia tenisistka. Wojciech Fibak, najbardziej utytułowany polski tenisista: - Agnieszka ma różne problemy, ale technicznie i fizycznie nie była zła. W drugim secie i do połowy trzeciego grała naprawdę dobrze. Pękła dopiero w końcówce. Nie chcę jej krytykować, ale wyraźnie brakuje jej radości na korcie. Jej język ciała jest deprymujący, rywalki widzą, kiedy jej nie idzie i wykorzystują to.

Radwańska miała tylko 11 wygrywających uderzeń przy 41 po stronie Beck. Kulał też serwis. Tylko 45 proc. pierwszego i 57 proc. drugiego serwisu trafiało w pole. Nie wynikało to z ryzyka, bo Polka nie strzeliła ani jednego asa. - To był dziwny mecz. Zaczęłam powoli, w drugim secie czułam się lepiej, a w trzecim kontynuowałam swoją grę, ale nie przynosiło to rezultatu. Nie lubię grać na mączce. Chcę zapomnieć o tym wszystkim i skoncentrować się na grze na trawie - mówiła Radwańska.

Roland Garros faktycznie nigdy nie należał ani do ulubionych, ani do udanych turniejów Polki. Tylko raz - w 2013 r. - doszła tu do ćwierćfinału. Z drugiej strony, w I rundzie odpadła dotąd tylko raz - w debiucie w 2007 r. Wliczając wszystkie Szlemy, porażka w I rundzie nie przytrafiła się jej od Australian Open 2009.

W tym roku Polka na mączce też grała słabo, ale do startu w Paryżu specjalnie się przygotowywała. Po szybkich porażkach w Stuttgarcie i Madrycie odpuściła ważny turniej w Rzymie, wcześniej przylatując do Francji i trenując na tutejszej nawierzchni. Zapowiadała walkę o ćwierćfinał. - Ćwiartka Szlema to minimum dla wielu tenisistek. Dla mnie oczywiście także. Oby jednak było jeszcze lepiej niż najlepsza ósemka. Będę się starała, aby to było siedem pojedynków - mówiła w sobotę Eurosport.onet.pl.

W tym sezonie Radwańska z zawodniczki, która znana była z regularności w meczach z niżej notowanymi rywalkami, zmienia się w tenisistkę, która może przegrać z każdym. Tylko dwa razy w tym roku, w Australian Open i małym turnieju w Katowicach, przeszła trzy kolejne rywalki. Czterech nie pokonała od sierpnia 2014 r. i swojego ostatniego turniejowego triumfu w Montrealu.

Gdyby Radwańska pokonała Beck, doszłoby do polskiego meczu, pierwszego w kobiecym Szlemie od pojedynku sióstr Radwańskich w I rundzie US Open 2011. Do II rundy awansowała bowiem Paula Kania.

22-letnia zawodniczka (WTA 160) zadanie miała teoretycznie trudniejsze, bo starła się z 41. na świecie Moną Barthel. Mierząca 184 centymetry Niemka znana jest z siły, z którą przebija piłkę, ale w poniedziałek miała aż 47 niewymuszonych błędów. Polka bardzo dobrze wykorzystała przestoje w jej grze i problemy z poruszaniem się po korcie związane z obwiązaną bandażem kostką.

Wygrana 5:7, 6:2, 6:4 i awans do II rundy to największy sukces w karierze pochodzącej z Sosnowca zawodniczki, która do turnieju głównego przebijała się przez kwalifikacje. Dzięki poniedziałkowej wygranej zarobiła już w Paryżu 62 tys. euro, ponad trzy razy więcej niż dotychczas w tym sezonie.

W II rundzie jej rywalką będzie Beck. - To będzie znacznie trudniejsza rywalka ze względu na regularność. Annika jest cierpliwa, rzadko psuje piłki, nie strzela nimi tak jak Barthel - mówi komentator Eurosportu Karol Stopa.

We wtorek turniej zacznie jedyny Polak w turnieju mężczyzn Jerzy Janowicz (ATP 50). Jego rywalem będzie grający z dziką kartą Maxime Hamou (ATP 225).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.