Co słychać u żużlowców KM Intar Ostrów Wlkp?

Nowy prezes, nowy szkoleniowiec, nowe nadzieje. Po latach sportowego i organizacyjnego marazmu w Ostrowie wreszcie powiało optymizmem.

Klub Motorowy Ostrów, świeżo upieczony I-ligowiec, zakończył sezon z dodatnim wynikiem finansowym - takiego bilansu w ostrowskim żużlu nie było od lat.

Sprawozdanie finansowe przedstawił Jan Łyczywek ze sponsorującej klub firmy Intar. Choć klubowy budżet na sezon 2003 okazał się dwukrotnie wyższy, niż na początku roku planowali członkowie zarządu (z ówczesnym prezesem Tadeuszem Grądzielewskim), KM Ostrów nie ma w tej chwili żadnych zobowiązań finansowych.

Przychody KM Ostrów wyniosły aż 1 mln 1141 zł, a wydatki - tylko 979 tys. 947 zł.

Największe przychody przyniosła sprzedaż reklam (47 proc.) oraz wpływy z biletów i programów na zawody (27 proc.). Wydatki związane były przede wszystkim z wypłatami dla zawodników (45 proc.).

Prezes ustępującego zarządu klubu Piotr Szymański nie ma wątpliwości, że to był dobry rok dla ostrowskiego żużla: - Zespół wspiął się na szczyty swoich możliwości i awansował do I ligi. Nasza opinia też się poprawiła, klub stał się wiarygodny - twierdzi. W swoim sprawozdaniu tylko jedną nieprawidłowość stwierdziła Komisja Rewizyjna. Chodzi o sprawę Łukasza Malaki, który jeszcze jako prezes klubu pobrał z kasy blisko 30 tys. zł. Nie rozliczył się z nich do tej pory, choć podpisał ugodę z KM Ostrów, że sumę tę zwróci w trzech ratach do końca października. Sprawa ta zapewne znajdzie swój epilog w sądzie.

Dotychczasowy zarząd jednogłośnie dostał absolutorium, po czym wszyscy jego członkowie podali się do dymisji. W nowych władzach klubu znaleźli się: Jan Łyczywek, Piotr Szymański, Tadeusz Grądzielewski oraz Bartosz Wodniczak. Nową postacią w zarządzie jest Przemysł0aw Bieniek, prezes zarządu Intaru. Niewykluczone, że jego skład zostanie jeszcze powiększony - cztery miejsca pozostawiono dla przedstawicieli ewentualnych sponsorów. Prezesem klubu został Jan Łyczywek, dotychczasowy wiceprezes ds. finansowych.

Rozmowa z Janem Grabowskim

Na tę wiadomość ostrowscy kibice czekali od kilku lat. Jeden z najlepszych obecnie trenerów od szkolenia młodzieży w Polsce - Jan Grabowski - będzie pracował w Ostrowie. Zastąpił na tym stanowisku Romualda Łosia. Grabowski podpisał trzyletni kontrakt, który zacznie obowiązywać 1 stycznia 2004 r. To nie pierwszy kontakt tego trenera z ostrowskim żużlem - był szkoleniowcem w tym mieście już przez półtora roku w latach 90. Wychował wtedy m.in. Przemysława Tajcherta, Karola Malechę czy Tomasza Jędrzejaka.

Grzegorz Glubiak: Czym przekonali Pana działacze, że wybrał Pan akurat KM Ostrów?

Jan Grabowski: W Rybniku pracowałem przez pięć lat i zakończyłem tam pewien etap. Uważam, że cel, jaki sobie postawiłem, został zrealizowany. Nie chodzi tylko o sam awans do ekstraligi, ale także o wywalczenie wielu medali w kraju i za granicą. Kiedy przyszedłem do Rybnika, to w lidze startowali zawodnicy starsi, którzy najlepsze lata mieli już za sobą. W klubie byli chłopcy po zdaniu licencji i zarząd postawił przede mną cel przebudowy zespołu i wprowadzenia do drużyny przynajmniej jednego młodzieżowca rocznie. A w Ostrowie chcę dokończyć dzieło rozpoczęte 10 lat temu.

Jaki cel postawiono przed Panem?

- Przede wszystkim mam szkolenie adeptów żużlowych oraz opiekę nad młodymi zawodnikami, którzy posiadają już licencje żużlowe. Uważam, że w przyszłości Ostrów może mieć silną drużynę opartą na własnych wychowankach. Pierwszy nabór do szkółki nastąpi już w grudniu. Treningi na torze rozpoczną się w kwietniu.

Wielu Pana wychowanków jest doskonałymi żużlowcami. Chyba ma Pan jakiś sposób na nauczenie młodych ludzi dobrej jazdy?

- Przez 22 lata sporządzam szczegółowe notatki dotyczące każdego adepta. Wiem, po ilu okrążeniach powinien coś sobą prezentować, jak powinien jechać i pokonywać łuki, i wtedy mogę przewidzieć, który z zawodników ma szansę na zrobienie kariery. Niezwykle ważne jest także zaangażowanie młodych chłopców. Pamiętam, jak na treningi 10 lat temu uczęszczali Jędrzejak, Malecha czy też bracia Kubzdelowie, którzy potem zrezygnowali z żużla.

Jaką ma Pan wizję drużyny na 2004 r.?

- Na pewno drużyna musi być wzmocniona kilkoma zawodnikami. Myślę, że do Ostrowa powinno przyjść 3-4 zawodników. Jacy to będą żużlowcy, tego w tej chwili nikt nie wie. Chcemy stworzyć zespół, który gwarantowałby pewne utrzymanie w pierwszej lidze. Rozmawiamy już z niektórymi z nich. Żadnych nazwisk jednak nie zdradzę, choć w zeszycie mam ich sporo.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.