Prokom Sopot - Ostromecko/Astoria Bydgoszcz 93:64

Dante Swanson, najlepszy strzelec Ostromecka/Astorii i ligi został wczoraj zatrzymany w Sopocie. Amerykanin zdobył ledwie dwa punkty, o 20 mniej niż wynosiła jego dotychczasowa przeciętna w EBL

Głównie dlatego bydgoszczanie zdobyli najmniej punktów w tym sezonie i mieli wiele problemów w ataku. Swansona (dotychczasowa średnia 22,2 pkt) doskonale pilnował Tomas Pacesas. Wyższy od Amerykanina Litwin nie na darmo jest uznawany za jednego z najlepszych obrońców w lidze. Dopiero na 17 sekund przed końcem pierwszej kwarty pozwolił Swansonowi na zdobycie pierwszych punktów, okazało się zresztą, że jedynych w tym meczu. Pacesasowi w powstrzymaniu Swansona świetnia pomagał Tomas Masiulis. Ta dwójka zablokowała wejścia pod kosza zawodnika Ostromecka/Astorii.

Natomiast całemu zespołowi bydgoskiemu nie udało się zablokować i zatrzymać szybkiej gry Prokomu/Trefla. Spalił na panewce plan gry, który ułożył bydgoski szkoleniowiec Aleksander Krutikow. Półtora tysiąca widzów nie musiało się martwić wczoraj z powodu nieobecności amerykańskiego środkowego Kebu Stewarta, który ostatecznie opuścił klub i prawdopodobnie będzie grał w Hiszpanii. Udanie zastępował go Litwin Gintaras Einikis (5/5 z gry i trzy celne wolne do przerwy, a w sumie 19 pkt - najwięcej z drużyny gospodarzy), radzący sobie bez kłopotu z Aleksandrem Kulem. Trafiał hakiem ponad rękoma bydgoszczanina. Białoruski środkowy za to pod koszem rywali często gubił piłkę albo nie łapał jej po podaniach partnerów.

Zaczęło się nieźle, bo pierwsze punkty we wczorajszym meczu zdobył Paweł Wiekiera. To był zresztą jego pierwszy, celny rzut za dwa punkty dla Ostromecka/Astorii. Wcześniej bydgoski skrzydłowy punktował tylko z dystansu i z linii rzutów wolnych. Szybko jednak sopocianie wyrównali po trafieniu Tomasa Pacesasa, a potem dorzucili jeszcze kolejne 8 oczek.

Bydgoszczanie próbowali walczyć i za sprawą trójki Wiekiery oraz punktów Rusłana Bajdakowa było 9:12. W 5 min Krutikow wziął czas (9:17), ale uwagi bydgoskiego szkoleniowca niewiele dały, bo w następne minuty gospodarze wygrali 11:0. W Prokomie/Treflu błyszczał też Andrzej Pluta (100 procentowa skuteczność z gry i wolnych 11 pkt do przerwy). Nie potrafił sobie z nim poradzić bardzo ciepło przyjmowany przez publiczność Jacek Krzykała, który w poprzednim sezonie bronił barw gospodarzy.

Nie lepiej działo się w drugiej kwarcie. Przewaga Prokomu/Trefla rosła. 38:18 było już w 12 min. Wprawdzie Ostromecko/Astoria zmiejszyła straty do 26:38, po 5 pkt z rzędu Jarosława Kalinowskiego, ale gospodarze szybko wrócili do 20-punktowej przewagi. Znowu fatalnie grał Andrzej Kriwonos (bez punktu, za to aż 6 strat). Na plus mecz w Sopocie może zaliczyć tylko najbardziej aktywny William McFarland. Amerykanin wreszcie przerwał fatalną passę pudeł z linii rzutów wolnych (0/7 w meczu z Polonią/Warbud i kolejne 3 wczoraj). Aktywność McFarlanda niczego jednak nie zmieniła w obrazie gry w drugiej połowie. Koszykarze z Sopotu mieli nadal zdecydowaną przewagę. Bydgoszczanie próbowali ambitnie walczyć i nawet udało im się wygrać trzecią kwartę. Kiedy jednak tylko Ostromecko/Astoria odrobinę się zbliżała, rywale szybko znowu punktowali.

W ostatniej części gry Ostromecko/Astoria znowu zawiodła. Einikis ciągle ogrywał Kula w ataku, a w obronie też radził sobie z nim bez problemu. Pierwszy i jedyny raz faulował Białorusina dopiero w 36 min. W końcówce klęski bydgoszczan dopełnili celnymi rzutami z dystansu Filip Dylewicz i dwa razy Miroslav Radosević.

PROKOM/TREFL SOPOT - OSTROMECKO/ASTORIA 93:64

Kwarty: 33:16, 17:16, 18:20, 25:12

Prokom/Trefl: Einikis 19, Jagodnik 15, Pluta 13 (2), Masiulis 9 (1), Pacesas 4 oraz Marković 14 (3), Radosević 13 (2), Dylewicz 6 (1), Świętoński 0, Conlan 0

Ostromecko/Astoria: Wiekiera 8 (2), Krzykała 7 (1), Kul 5, Bajdakow, 4, Swanson 2 oraz McFarland 16, Majchrzak 10 (1), Kalinowski 5 (1), Rospara 5, Arabas 2, Kriwonos 0

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.