Hokeiści Orlika grają w Toruniu

Właściwie to będzie normalny mecz ligowy dla opolskiego zespołu. Kogoś będzie w nim jednak brakować. Nie chodzi o któregoś z zawodników. W boksie zabraknie zmarłego tragicznie trenera Krzysztofa Pawłowskiego, który współpracował z Czechem Miroslavem Doleżalikiem

Opolscy działacze ze względu na tę tragedię chcieli przełożyć spotkanie. Wczoraj był pogrzeb, a dzisiaj drużyna już ma wyjechać na lód. Nie zgodził się na to klub z Torunia, argumentując, że mecz w dużej mierze może zadecydować o piątym miejscu w tabeli po rundzie zasadniczej (wówczas gra się z łatwiejszym przeciwnikiem w pierwszej rundzie play off).

- Cóż nam pozostaje. Musimy pokazać swój charakter i zagrać jak najlepiej - podkreśla wiceprezes Orlika Leszek Pawlak. - Jak się wyjeżdża na lód, zapomina się o wszystkich sprawach pozasportowych - mówi najbardziej doświadczony hokeista Orlika Adam Goliński. - W ostatnich dniach jednak to sprawy sportowe zeszły na dalszy plan. Ciężko nam się będzie podnieść po stracie trenera Pawłowskiego. On sam sprowadził większość chłopaków do zespołu. Mnie również namówił do gry w Orliku.

W dotychczasowych meczach pomiędzy TKH a Orlikiem jest remis. W Toruniu wygrali gospodarze 5:0, a w Opolu górą był Orlik, zwyciężając 6:3. Obie drużyny mają po 18 punktów. Torunianie są wyżej w tabeli dzięki lepszej różnicy bramek.

W opolskim zespole w dzisiejszym meczu pod znakiem zapytania stoi występ napastnika Tobiasza Bernata, który chorował przez ostatnie kilka dni. Pozostali zawodnicy są zdolni do gry. Po meczu z Toruniem Orlików w niedzielę czeka kolejny bój z sąsiadem w tabeli. Zagrają w Katowicach z GKS-em.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.