Zenit - Sevilla. Krychowiak wyręczał Beto. Ważna rola Polaka w awansie Sevilli

Nie był to ani ładny, ani pewny występ Sevilli, ale liczy się realizacja celu - to hiszpański zespół awansował do półfinałów Ligi Europejskiej, a Grzegorz Krychowiak wydatnie się do tego sukcesu przyczynił.

Chociaż już po kilku minutach można było zaryzykować twierdzenie, że spotkanie nie mogło się lepiej ułożyć dla hiszpańskiej drużyny, to kontuzja Parejo szybko zrewidowała ten pogląd. To wtedy do środka obrony musiał cofnąć się Krychowiak i tam spędził resztę spotkania. Nie da się ukryć, że wpłynęło to na grę Sevilli - przecież współpraca Polaka i Mbii w środku pola była wielkim atutem zespołu Unaia Emery'ego, pozwalając temu drugiemu na więcej ofensywnych szarży przy pewnym zabezpieczeniu Krychowiaka.

Tymczasem jego przejście do obrony otworzyło szanse piłkarzom Zenita - choć jeszcze nie w pierwszej połowie, gdy gra gospodarzy była zbyt wolna i przewidywalna. Ledwie raz Danny poważnie sprawdził Beto, także Krychowiak dwa razy przegrał walkę o pozycję przy dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry. Jednak cała Sevilla grała coraz bardziej defensywnie, momentami cofając się dziewiątką piłkarzy we własne pole karne. Nowa rola ograniczyła wpływ Krychowiaka na rozegranie akcji, jako obrońca częściej musiał asekurować kolegów w bocznych strefach, wspomagać Carrico w walce z Rondonem. Polak podejmował głównie dobre decyzje, w typowy dla siebie sposób wślizgami ratował kilka razy sytuację, ale momentami widać było zawahanie co do zajmowanej pozycji, utrzymywania odpowiedniego dystansu w linii obrony.

Istotna mogła okazać się zmiana z przerwy, gdy Andre Villas-Boas musiał wskazać Rondonowi, by coraz częściej ustawiał się bliżej Krychowiaka, a nie Carrico. Defensywie gości nie pomagały dziwne decyzje podejmowane przez ich bramkarza, które wprowadzały dodatkową nerwowość. O ile przy golach Zenitu należy obwiniać zdecydowanie Beto, to napastnik Zenitu znacznie szybciej reagował na sytuację niż kryjący go Krychowiak. Na dziewięć minut przed końcem meczu Polak pomylił się przy próbie wybicia kolejnego dośrodkowania i rywal znów zagroził bramce Sevilli. W tym momencie wydawało się, że kolejny błąd Beto lub obrońców będzie oznaczał awans rosyjskiej drużyny. Wtedy piłkarzom Emery'ego udało się nie tylko obronić rzut rożny gospodarzy, a do tego przeprowadzić wzorową kontrę, która rozstrzygnęła kwestie dwumeczu.

Oczywiście Krychowiak rewelacyjnie wypadł w statystykach - zablokował najwięcej strzałów (cztery), miał najwięcej przechwytów (cztery), a tylko Banega częściej próbował odbierać piłkę od Polaka. To pokazuje, że Emery słusznie zaufał 25-latkowi w roli środkowego obrońcy, korzystając z atutów, jakimi niewątpliwie są umiejętności nadrabiania szybkością oraz determinacją swojego ustawienia, zdecydowanie w interwencjach oraz doświadczenie gry w obronie w poprzednich sezonach. Polakowi chwilę zajęło dostosowanie się do innej roli, nie ustrzegł się błędów, ale swoim występem zdecydowanie przyczynił się do awansu, choćby ograniczając liczbę strzałów, z jakimi musiałby radzić sobie w bramce Beto.

Zmysłem do gry ofensywnej Krychowiak popisał się ledwie raz. Gdy Carlos Bacca wykonywał rzut karny w piątej minucie, to Polak był najszybszy do ewentualnej dobitki, a później do gratulowania strzelcowi gola. I chociaż to oczywiście kwestia charakteru, to w Petersburgu trudno było o bardziej zdeterminowanego piłkarza Sevilli niż Grzegorz Krychowiak. Ledwie dwanaście miesięcy temu ze spokojem czekał końca sezonu w lidze francuskiej, a jego Reims przegrywało z Niceą czy Sochaux, bo miejsce w środku tabeli było pewne. Teraz - jako kluczowy zawodnik swojego zespołu - jest już w półfinale Ligi Europejskiej i walczy o czołowe pozycje w Primera Division. O tak błyskawicznych, osobistych awansach większość piłkarzy może tylko marzyć.

Zobacz wideo

Najbogatszy sportowiec świata chwali się forsą.

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA