Paweł Czado: Tylko jeden

Co łączy Miedziankę, Grabownicę, Bobrowniki, Babice, Boguszów-Gorce, Boguszowice, Czerwionkę, Brzeszcze, Łęczycę, Kłodawę, Wałbrzych, Pszów, Wieliczkę, Radlin, Jastrzębie-Zdrój, Mysłowice, Jaworzno, Częstochowę, Sosnowiec, Katowice, Polkowice, Łęczną i Zabrze? Oczywiście drużyna piłkarska o tej samej nazwie.

Każdy kibic piłkarski na Śląsku wie, że tak naprawdę Górnik jest tylko jeden, ale kibic w Polsce już... niekoniecznie. Taka jest brutalna prawda: nie wszyscy żyją chwalebnymi wydarzeniami sprzed lat, a po fatalnych występach zabrzan w drugiej połowie lat 90. legenda Górnika zaczyna niebezpiecznie blednąć.

Coraz większy odsetek bywalców stadionu przy ul.Roosevelta o potędze Górnika wie tylko z opowiadań dziadków, ojców i starszych braci. Gdybym był dziś 15-letnim fanem KSG, to popadłbym w kompleksy. Które mecze mógłbym wspominać po latach? Z jakich sukcesów się cieszyć? Z faktu, że kilka razy udało się uniknąć drugiej ligi? Z ostatnich meczów pucharowych (2:5 z Admirą Wacker w 1994 roku za kadencji Edwarda "Magika" Lorensa w Pucharze UEFA czy 1:6 z Karslruher SC na własnym stadionie w mało ważnym Pucharze Intetoto w 1995 roku)? Niestety, jedynym powodem do dumy byłby dla mnie fakt, że urodziłem się w roku, kiedy Górnik zdobył ostatniego mistrza. I tyle.

Mimo słabej passy zabrzańskiego klubu trudno się przyzwyczaić do faktu, że pojawił się jakiś Górnik, który wyprzedza w tabeli naszego Górnika. I wcale nie dziwię się złości kibiców KSG, kiedy w tabeli Górnik Z. widnieje koło Górnika Ł. i Górnika P. Bo w tabeli powinno być wpisane: Górnik, Łęczna, Polkowice. Sfrustrowanym dedykuję więc tabelkę górniczych meczów derbowych po rundzie jesiennej. Wszystko jest na swoim miejscu:

PS Chyba wreszcie nadchodzą dla Górnika lepsze czasy. Żeby tylko klubowi starczyło kasy, a właścicielowi - entuzjazmu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.