- Dywan to nie jest to, co najbardziej lubimy - przyznają Polacy. - Musimy zaraz po serwisie podbiegać do siatki.
Nie przeszkodziło to naszej parze ograć wszystkich rywali. Prawdą jest jednak, że wszystkie zwycięstwa kosztowały ich sporo wysiłku. Ćwierćfinał i półfinał wygrali po trzysetowych meczach, trwających ponad dwie godziny. Finał trwał niemal tyle samo, choć został rozstrzygnięty po dwóch setach. Polacy pokonali w nim australijsko-japoński duet Todd Perry - Thamas Shimada 7:6 (3), 7:6 (3).
Był to rewanż za porażkę w półfinale sierpniowego turnieju w San Benedetto, gdzie rywale wygrali w trzech setach.
Dzięki zwycięstwu w Aachen obaj Polacy dopiszą do konta punktowego ATP Entry po 50 punktów. Wszystko wskazuje na to, że zdobycz ta pozwoli Matkowskiemu awansować do pierwszej setki rankingu (Fyrstenberg już w niej jest po wygraniu debla w Pekao Open). Tak wysokie pozycje na liście niestety są i tak za niskie, by w tym tygodniu zagrać w turnieju w Bratysławie (pula 100 tys. euro). Polacy musieli więc zmienić plany startowe - pozostaną w Niemczech na słabiej obsadzonym challengerze w Eckental (pula 25 tys. euro).