Podsumowanie sportowego weekendu

69 to liczba weekendu. Tyle punktów rzucili koszykarze AZS-u Koszalin i tyle stracił zespół Spójni. Obie nasze drużyny przegrały.

Liczba

69 - tyle punktów rzucili koszykarze AZS-u Koszalin w wyjazdowym spotkaniu ze Stalą Ostrów i tyle stracił zespół Spójni Stargard w meczu z Unią Wisła Tarnów. Obie nasze drużyny poniosły porażkę i zajmują w tabeli miejsca 8-9.

Cytat

- Gdybyśmy wykorzystali sytuacje bramkowe, to już w pierwszej połowie byłoby po zawodach - Jerzy Engel jr. po spotkaniu Błękitni Stargard - Tłoki Gorzyce.

Problem w tym, że trener stargardzian mówi to niemal po każdym meczu rozegranym na własnym boisku. Ale jak do tej pory Błękitni jeszcze nigdy nie zwyciężyli, a z sytuacji stworzonych w ciągu 710 minut gry na własnym boisku zdobyli raptem trzy gole. Co daje bramkę średnio... co cztery godziny. Oj, cierpliwi są najwierniejsi kibice Błękitnych.

Bohaterka

Monika Bryczkowska, siatkarka Piasta Szczecin - jej atakom i serwisom zawdzięczają szczecinianki wygranie tie-breaka z faworyzowaną Wisłą Kraków. 17-letnia skrzydłowa trenuje siatkówkę od drugiej klasy podstawówki. - Namówiła mnie na to wuefistka, pani Małgorzata Wrońska - wspomina Monia. - Potem inna trenerka chciała przekonać mnie do koszykówki, ale zostałam wierna siatkówce.

Trzy lata temu z drużyną Gimnazjum nr 40 zdobyła tytuł mistrzyni Polski szkół gimnazjalnych. Po spotkaniu z Wisłą zmieniła koszulkę i była najlepszą zawodniczką meczu drugoligowego, w którym rezerwy Piasta pokonały Olimpijczyka Gdańsk.

- Po wygranej z Wisłą dziennikarze rzucili się na mnie, miałam serce pod gardłem. Nie wiedziałam, czy będę umiała coś mądrego powiedzieć - przyznaje Bryczkowska. - To dla mnie zupełnie nowe wrażenie.

Największym atutem Bryczkowskiej jest silna zagrywka, przypominająca nieco uderzenia Radosława Rybaka.

- Ojej, nikt mnie nigdy nie porównywał do takiego zawodnika - mówi. - Kiedyś sama spróbowałam serwu z wyskoku, a potem, jak trenował mnie Mariusz Bujek, nie miałam innego wyjścia - kazał tak zagrywać.

Bohater

Paweł Jasiński, bramkarz Łącznościowca Szczecin - zaimponował formą sportową w ostatnich minutach meczu z AZS-em Gorzów. Przez większą część spotkania spisywał się kiepsko, ale w najważniejszym fragmencie, gdy jego zespół grał w potrójnym osłabieniu, obronił rzut karny, a po chwili dwa inne ważne rzuty gorzowian. Nic dziwnego, że dostał wielkie brawa od publiczności. 23-letni zawodnik jest wychowankiem Gwardii Koszalin, a do Łącznościowca trafił w sezonie 2000/2001. Koledzy od razu ochrzcili go pseudonimem "Doktor". Jasiński jest obecnie studentem czwartego roku Pomorskiej Akademii Medycznej. - Dopóki będę mógł łączyć naukę z grą, z żadnej nie zrezygnuję - stwierdził i do dziś dotrzymuje słowa.

Copyright © Agora SA