Fotex Veszprém - Vive Kielce 31:24 (21:12)

- Fajnie jest napędzić stracha takiej drużynie i to w jej hali - skomentował Filip Kliszczyk, rozgrywający Vive, komentując drugi mecz kielczan w Lidze Mistrzów. Jego zespół zgodnie z przewidywaniami przegrał ze słynnym Foteksem Veszprém 24:31, ale mistrzowie Polski rozegrali na Węgrzech dobre spotkanie.

- Na pewno nie będzie łatwo - dyplomatycznie mówił "Gazecie" przed meczem jeden z najlepszych graczy Foteksu, wybrany do najlepszej siódemki świata Kubańczyk z węgierskim paszportem Carlos Perez. Z powodu kontuzji nie będzie mógł grać jeszcze do końca roku, nieco krótsza przerwa czeka także jego rodaka, również naturalizowanego Węgra Luisa Diaza.

Mistrzowie Węgier mają jednak tak silny skład, że nawet brak Pereza i Diaza nie jest bardzo widoczny. Fotex był zdecydowanym faworytem, a kielczanie marzyli, by nie przegrać bardzo wysoko.

Zapowiadał się pogrom

Niestety, rozpoczęło się najgorzej jak mogło. Już po sześciu minutach gospodarze wygrywali 4:0. Kielczanie chyba przestraszyli się potężnie zbudowanych gospodarzy. Istvan Pasztor, Slavko Goluza, Daniel Buday, Istvan Csoknyai, Ratko Nikolić i Mirza Dzomba ustawili w obronie potężny mur, z którego pokonaniem mieli kłopoty przeciętnie grający w ataku kielczanie. Do tego w bramce stał ogromny Arpad Sterbik, a w ataku grę reżyserował zaledwie 23-letni Kiril Lazarov.

Mecz był szybki, zacięty, a do niezłego poziomu dostroili się też kibice obu drużyn. Głośno, nawet fanatycznie węgierscy fani dopingowali Fotex. Dłużna nie była im 100-osobowa grupa kieleckich fanów - takiego dopingu w meczach wyjazdowych życzyłaby sobie chyba każda ekipa.

Niestety, spełniał się czarny scenariusz dla Vive. Kilka udanych interwencji miał Sterbik, a Fotex nawet gdy grał w osłabieniu nie dał sobie rzucić gola. Dlatego gdy w 18. min było 13:5, zdawało się, że gospodarze rozgromią mistrzów Polski. Kapitalnie na skrzydle grał Pasztor, z dystansu nie mylił się Lazarov, bardzo skuteczny na kole był potężnie zbudowany Nikolić. Także kołowy Vive był wyróżniającą się postacią meczu - Radosława Wasiaka nie mogli powstrzymać ani obrońcy Foteksu, ani Sterbik.

Po czasie wziętym przez trenera kielczan Daniela Waszkiewicza, gospodarze już nie powiększali przewagi. Goście uporządkowali obronę, ale w ataku nie mieli pomysłu na rozpracowanie muru Foteksu. Także bramkarze nie mieli wiele do powiedzenia przy precyzyjnych rzutach gospodarzy.

Na kole Foteksu trwał koncert Budaya. Gospodarze wykorzystywali każdy błąd w ataku Vive, błyskawicznie kontrując. Wynik 21:12 po pierwszej połowie zapowiadał pogrom mistrzów Polski.

Tak się rzuca karne

Potwierdziły to pierwsze minuty drugiej połowy. Na szczęście kilka zmian w drużynie Vive przyniosło skutek. Świetny doping kielczan pozwolił gościom schwycić wiatr w żagle. Jarosław Tkaczyk obronił kilka strzałów, a twarda obrona Vive wymuszała błędy ataku Foteksu. O dziwo, w 40. min było tylko 23:17. Świetny mecz rozgrywał Karol Bielecki - Sterbik nie miał pomysłu na obronę jego rzutów karnych (na 8 rzutów zdobył 7 bramek), które sędziowie dyktowali głównie za faule na świetnie grającym Wasiaku (wywalczył aż pięć karnych). Gdyby jeszcze kielczanie nie stracili w prosty sposób kilku piłek, wynik mógłby być lepszy. Jednak i tak chorwacki trener Foteksu Zdravko Zovko musiał brać czas, by przerwać dobrą passę Vive.

Ostatnie dziesięć minut kielczanie grali bez Jarosława Sieczki, który za trzecią dwuminutową karę ujrzał czerwoną kartkę. Jego brak w defensywie dał się odczuć, podobnie jak brak w obronie Pawła Sieczki, który nawet jeśli wchodził na boisko, nie pokazał wszystkich swoich możliwości, bo grał z wysoką gorączką.

Kielczanie nie mieli szans na zwycięstwo, podobnie jak inne drużyny, które przyjeżdżają do Veszprém. Fotex to ścisła światowa czołówka, ale najważniejsze, że Vive podjęło z nim walkę. Niewielu rywali decyduje się bowiem na wymianę ciosów z taką potęgą.

Prosto do Dzierżoniowa

Wczoraj, prosto z Veszprém, kielecka ekipa pojechała do Dzierżoniowa, gdzie będzie się przygotowywała do środowego meczu awansem 8. kolejki ekstraklasy szczypiornistów we Wrocławiu ze Śląskiem (początek o godz. 18). Później kielczan czeka kilkunastodniowa przerwa w rozgrywkach ze względu na zgrupowanie reprezentacji Polski (w kadrze jest czterech graczy Vive: Bernacki, Wasiak, Kuchczyński i Bielecki) - ekstraklasa kolejne mecze rozegra dopiero 8 listopada. Tego dnia jednak Vive zagra trzeci mecz Champions League w Sarajewie z Bośnią, a spotkanie 9. kolejki ekstraklasy z Chrobrym Głogów odbędzie się w Kielcach awansem w środę 5 listopada.

FOTEX VESZPRÉM - VIVE KIELCE 31:24 (21:12)

Fotex: Sterbik, Fazekas - Buday 8, Lazarov 7 (1), Pasztor 5, Nikolic 4, Goluza 2, Ivancsik 2, Dzomba 2, Gulyas 1, Zsigmond 1, Gal, Csoknyai. Vive: Bernacki, Tkaczyk - Bielecki 10 (7), Wasiak 6, Hiliuk 3, Zydroń 3, Kliszczyk 1, Litowski 1, Bystram, Grabarczyk, Kuchczyński. P. Sieczka, J. Sieczka. Sędziowali: Slobodan Visekurna i Zoran Stanojević (Serbia i Czarnogóra). Kary: 10. i 10. minut. Czerwona kartka: J. Sieczka (50. - gradacja kar). Widzów: ok. 2000

Przebieg meczu: I połowa: 4:0, 5:2, 7:2, 8:3, 10:4, 13:5, 13:7, 15:7, 16:8, 17:9, 20:11; II połowa: 22:13, 22:15, 25:18, 29:21, 29:23

Powiedzieli po meczu:

Zdravko Zovko, trener Foteksu: Macie dobry zespół. Zagraliśmy gorzej po przerwie i dlatego mogliście trochę odrobić straty. Świetnie gra na lewym rozegraniu ten młody zawodnik [Karol Bielecki]. W rewanżu w Kielcach wszystko może się zdarzyć.

Bertus Servaas, prezes Vive: W Veszprém przegrać 7 golami, to nie wstyd. Szkoda, że w pierwszej połowie nie zagraliśmy tak jak w drugiej.

Daniel Waszkiewicz, trener Vive: Jeśli w kolejnych meczach będziemy tak walczyć, to będzie dobrze. Mimo niezłego meczu, jeszcze nie gramy takiej obrony, o jakiej marzę, ale wszystko jest na dobrej drodze. Szkoda, że trochę gorzej zagrali natomiast nasi skrzydłowi.

Radosław Wasiak, kapitan Vive: Okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Gdyby nie ta słabsza gra w pierwszej połowie, mogłoby być jeszcze lepiej. Nie przegraliśmy wysoko, ale najważniejsze, że walczyliśmy do ostatniej minuty.

Karol Bielecki, rozgrywający Vive: W przerwie w szatni stwierdziliśmy, że powinniśmy przynajmniej podjąć walkę. Trener uczulał nas, żebyśmy nie pękali. No i nie pękliśmy. Fotex gra bardzo dobrze, ale to normalna drużyna. W Kielcach możemy ich pokonać.

Mirza Dzomba, skrzydłowy Foteksu: Wygraliśmy wyraźnie pierwszą połowę i chyba stwierdziliśmy, że potem pójdzie łatwo. Tymczasem Kielce zagrały bardzo ambitnie. Podobała mi się zwłaszcza gra zawodnika z numerem 8 [Bieleckiego - red.].

Filip Kliszczyk, rozgrywający Vive: Nie mieliśmy nic do stracenia. Postanowiliśmy walczyć. Fotex nie odpuścił w drugiej połowie, bo prawie kwadrans grał w najsilniejszym składzie. Napędziliśmy im trochę stracha. Chyba się tego nie spodziewali. Jeśli zagramy nieco lepiej, jesteśmy w stanie ich pokonać.

Istvan Pasztor, rozgrywający Foteksu: W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze. Po przerwie goście zagrali dużo twardziej. W Kielcach wygrać będzie jeszcze dużo trudniej.

Grupa G

W drugim meczu grupy G Skjern Handball pokonał w Danii Bośnię Sarajewo 30:20 (18:11). Bramki dla Skjern: Thomas Larsen 6, Henrik Sloth 5, Jesper Jensen 4 (3), Lars Madsen 4, Mikkel Aagaard 3, Michael Knudsen 3, John Myrup 2, Brian Jensen 2, Thomas Klitgaard 1; najwięcej dla Bośni: Edhem Sirco 4.

Tabela grupy G

Oni będą sędziować

Europejska Federacja Piłki Ręcznej ustaliła obsadę sędziowską na pozostałe grupowe mecze Champions League. Najbliższy pojedynek Vive w Sarajewie z Bośnią poprowadzą Słowacy Radoslav Kavulisć i Milan Sivak, a obserwatorem będzie Chorwat Ivica Imre. Pojedynek 15 listopada w Kielcach z Foteksem sędziować będą Kenneth Abrahamsen i Arne Kristiansen z Norwegii (obserwator Łotysz Harijs Cebrikovs), tydzień później ostatni wyjazdowy mecz kielczan w Danii ze Skjern poprowadzą Tomo Vodopiveć i Robert Krasna ze Słowenii (obserwator Carin Nilsson Green ze Szwecji), a na zakończenie spotkań grupy G Ligi Mistrzów, sędziami pojedynku Vive - Bośnia będą Zigmars Stolarovs i Renars Licis z Łotwy (na obserwatora wyznaczono Ukraińca Borisa Jumaszewa).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.