W środę prezesi klubów żużlowych będą radzić nad regulaminem

Jeden obcokrajowiec czy dwóch? Wspólne stawki za punkt czy pełna finansowa dowolność? - takie dylematy przed kolejnym sezonem muszą rozstrzygnąć działacze żużlowi

Trudno się spodziewać, żeby już dziś zapadły wiążące decyzje w sprawie nowego regulaminu, skoro nawet w gronie trzyosobowej komisji (Marek Karwan szef Apatora/Adriany, Rufin Sokołowski z Unii Leszno i Marian Maślanka z Włókniarza), która miała przygotować projekt nowego regulaminu powstały aż dwie jego wersje.

Pierwszą na początku września opracował Sokołowski przy współpracy z prezesem Karwanem. Nie minął tydzień, a na oficjalnej stronie internetowej Polskiego Związku Motorowego pojawił się kolejny projekt, tym razem przygotowany przez Maślankę "w związku z negatywnymi opiniami na temat przygotowanych przez Komisję Regulaminową zmian w przepisach sportu żużlowego na lata 2004-2007 (...) Główny cel tych zmian to obniżka kosztów działalności klubu oraz utrzymanie atrakcyjności widowisk żużlowych."

Problem w tym, że w projekcie Maślanki nie ma ani słowa o oszczędnościach. Jest za to ich sporo w propozycjach Sokołowskiego (m.in. wspólna stawka za punkt, pieniądze dla zawodników wypłaca organizator meczu), ale właśnie dlatego wbudzają tak wielkie kontrowersje. Oba regulaminy zakładają natomiast wprowadzenie licencji, w myśl których zadłużony klub przed sezonem 2005 zostanie zdegradowany do niższej ligi.

Czy zatem debata o przyszłości polskiego żużla tak jak w poprzednich latach stanie się okazją do kolejnego manifestowania osobistych animozji pomiędzy niektórymi działaczami? Nawet wśród samych prezesów nie brakuje pesymistów przed dzisiejszym zebraniem. - Myślę, że regulaminu można spodziewać się dopiero w połowie miesiąca - przyznał niedawno Karwan.

Zmiany są jednak niezbędne, bo bezwzględnie wymaga ich szef Polskiego Związku Motorowego Andrzej Witkowski. Nawet gdyby jednak nie było nacisków z zewnątrz to reformy wymusza także fatalna kondycja finansowa większość polskich klubów. Praktycznie nia ma już klubów z czystym kontem, a w niektórych (Polonia Bydgoszcz, Wybrzeże Gdańsk) zadłużenie sięga 5 mln zł. - Innej możliwości uregulowania finansów w polskim żużlu po prostu nie widzę. Sam mam już dość sytuacji, że za granicą jestem traktowany jak dłużnik, bo bydgoska Polonia czy kiedyś Olimpia Poznań nie wywiązały się ze zobowiązań wobec międzynarodowych organizacji - mówi Witkowski.

jp

O wyższości jednego obcokrajowca nad dwoma obcokrajowcami

Rufin Sokołowski

prezes Unii Leszno

Ten drugi zawodnik niczego nie wnosi, a zatem nie jest żadnym wzmocnieniem zespołu. Proszę popatrzeć na średnie, jedynie w Apatorze Crump i Rickardsson mają najlepsze średnie w zespole. W innych klubach już tak nie jest, drugi obcokrajowiec jest w zespole dopiero na piątym, czy szóstym miejscu pod względem KSM. Do tego dochodzi sprawa finansów. Jeśli w Unii na jednym meczu mamy zysk z biletów w wysokości powiedzmy 100 tys. złotych, to dwaj obcokrajowcy biorą z tego 80 tys. za dwa spotkania - na wyjeździe i w Lesznie. Ja wtedy pozostaję z sumą 20 tys. zł dla szcześciu Polaków, których mam w zespole. Wypłacam im średnio po 3 tys. złotych. Na co im to starczy? Na opony i metanol.

not. kub

Co różni dwa projekty

dwie w meczu

(kontuzjowanego zawodnika mogą kolejno

zastępować koledzy z zespołu)

wprowadzenia jednej stawki

Karwan - nowy szef?

Prezes Apatora/Adriany zostanie dziś prawdopodobnie wybrany na przewodniczącego Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Do wyborów stanie zapewne obok dotychczasowego przewodniczącego Andrzeja Grodzkiego, ale nieoficjalnie wiadomo, że znacznie większym poparciem cieszy się Karwan. Pozostałym prezesom imponują nie tylko pieniądze i szerokie kontakty szefa "Aniołów, ale przede wszystkim jego zdolności menedżerskie. Karwan w ciągu trzech lat uczynił z Apatora jeden z najbogatszych, a z pewnością najlepiej zarządzany klub żużlowy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.