Piłka ręczna: AZS AWFiS Gdańsk - Wisła Płock, sobota, godz. 18

Przed rozpoczęciem rozgrywek sytuacja piłkarzy ręcznych z Gdańska była tragiczna. Brakowało pieniędzy i głośno mówiło się o tym, że w ogóle nie przystąpią do gry. Ale w końcu się udało. Pod swoje skrzydła przygarnęła szczypiornistów Akademia Wychowania Fizycznego i Sportu. Zmieniła się nazwa klubu. Ze sportowej mapy zniknęło Wybrzeże. Gdańszczanie przed sezonem ponieśli kolejne straty kadrowe. Odeszli Damian Moszczyński, bracia Artur i Marcin Siódmiakowie, Patryk Kuchczyński i Michał Świrkula. Z pracy w Gdańsku zrezygnował też trener Daniel Waszkiewicz, który przeniósł się do Kielc. Zastąpił go szkoleniowiec młodzieżówki Wojciech Nowiński, któremu do dyspozycji pozostali głównie młodzi zawodnicy. AWFiS od początku sezonu skazywano na pożarcie. Tymczasem gdańszczanie okazali się ekipą, która do tej pory sprawiła największe niespodzianki. Zaczęła od zwycięstwa nad mającym medalowe aspiracje Zagłębiem Lubin. Trzy następne mecze AWFiS zremisował. Najbardziej spektakularny był remis w stolicy z Warszawianką. Gdańszczanie przegrali pierwszą połowę 11:18. W drugiej mieli nawet osiem punktów straty. A mecz zakończył się wynikiem 29:29. Jakby tego było mało, to podopieczni Nowińskiego na 10 sekund przed ostatnim gwizdkiem prowadzili jednym punktem. Dzięki dobrej postawie AWFiS jest na piątym miejscu w tabeli i jest drużyną niepokonaną. Czy w sobotę to się zmieni? W Płocku wszyscy są przekonani, że tak. Na zwycięstwo liczy szkoleniowiec nafciarzy Bogdan Kowalczyk, który jednak docenia gdańszczan. - Oni sprawili bardzo pozytywną niespodziankę - mówi. - Nikt nie sądził, że będą tak wysoko. Ale studenci nigdy się nie poddają. Widziałem ich mecz z Warszawianką. Gdańszczanie stosują kilka wariantów obrony i dość mocno kombinują na boisku. Ale przede wszystkim są bardzo waleczni. Nie poddają się do końca i są niebezpieczni w każdym momencie.