Mariusz Szyszko o kolegach

Poplotkujmy chwilę o kolegach z drużyny - zaproponowałem kapitanowi zespołu siatkarzy PZU AZS. Wymieniałem kolejno nazwiska akademików, a Mariusz Szyszko mówił o każdym po kilka zdań, zaczynając od boiskowego pseudonimu

Mariusz Sordyl: Siwy to od wielu lat mój najlepszy kumpel. Kiedyś słynął z tego, że był bardzo nerwowy. Od jakiegoś jednak czasu bardzo się zmienił i wytonował. Zostało mu jedno: nadal nie lubi przegrywać, ale na boisku jest znacznie bardziej spokojny. Obaj mamy niestety słabość do jedzenia. Jest to o tyle trudne do opanowania, że Mariusz świetnie gotuje. Często spotykamy się u niego w domu, by sobie dobrze podjeść.

Paweł Papke: Papkina znam już dość długo, ale tak na dobre poznajemy się dopiero od tygodnia, kiedy dołączył do drużyny i zaczął z nami trenować. Mogę z nim rozmawiać na każdy temat, nie tylko o siatkówce. To bardzo sympatyczny chłopak. Zero wody sodowej.

Mark Siebeck: Mark to Mark... Nie ma jakiegoś specjalnego pseudonimu. I tylko na meczach czasem kibice mu jakiś doklejają, ale my ich nie używamy. Mark to klasyczny typ sportowca. Podobno po zajęciach i meczach dużo wypoczywa i głównie śpi. Można się z nim jednak zawsze dogadać. Podczas mistrzostw Europy w siatkówce urodził mu się syn i Mark jest z tego powodu bardzo dumny.

Łukasz Kadziewicz: Kadziu, choć mierzy aż 206 centymetrów, wysoko głowy nie nosi. W granicach normy, jak na młodego zawodnika i człowieka przystało. Wesoły z niego gość, choć moim zadaniem nadto przejmuje się drobiazgami. Niebawem się żeni i nie jest to dobra wiadomość dla jego fanek, a jest ich sporo.

Adam Kurian: Adaś już niebawem będzie moim sąsiadem. Zamieszkamy w jednej z dzielnic na obrzeżach Olsztyna. Bardzo pozytywna z niego postać. Wszyscy zazdrościmy mu niebywałego zdrowia. On jest takim typowym koniem siatkarskim. Czas poważnej gry w siatkówkę zbliża się w jego przypadku dużymi krokami.

Krzysztof Śmigiel: Śmigło zachowuje się na boisko bardzo rozważnie. Nie eksploduje emocjami. Gra spokojnie i z uśmiechem. W tym sezonie czeka go duże wyzwanie, bo będzie rozpoczynał grę na pozycji przyjmującego. Jeśli rywale nie dadzą rady go - jak my to nazywamy - ustrzelić, to da sobie znakomicie radę. Zwłaszcza że Krzysiek znakomicie radzi sobie w ataku czy bloku. Znamy się wiele lat i byliśmy razem na igrzyskach w Atlancie.

Paweł Kuciński: Kuciapa nazywany jest ostatnio Niwelatorem. To określenie wzięło się z tego, że w okresie przygotowawczym do sezonu Paweł zniwelował u siebie ładnych parę kilogramów nadwagi. Chłopak do rany przyłóż. Bardzo łatwo daje się jednak podpuszczać, co my niestety chętnie wykorzystujemy. Robimy to jednak wyłącznie z sympatii. Żadnych złośliwości. Paweł jest osobą bardzo ważną w zespole i to nie tylko na boisku.

Piotr Poskrobko: Poskrob jest od lat moim dobrym kumplem. W opinii wielu osób to klasyczny milczek. I jest w tym sporo prawdy. Z tym, że jak już Piotr przerwie milczenie i coś powie, to boki można zrywać ze śmiechu. Jego stwierdzenia są zawsze bardzo celne.

Paweł Zagumny: Guma po prostu... Wiem, że to on jest pierwszym rozgrywającym w zespole. Rozmawialiśmy zresztą o jego i mojej roli w drużynie, i to wielokrotnie. Sądzę, że się dogadaliśmy. Ja na pewno nie będę patrzył na grę Pawła pod kątem, że a nuż popełni błąd i ja wejdę wtedy na boisko. Obaj będziemy rozgrywać tak jak potrafimy najlepiej.

Wojciech Grzyb: Grzybek jest człowiekiem, który ma dobre i co ważne, bardzo mądre podejście do życia. Oglądam jego grę od roku i robię to z ogromną przyjemnością.

Tomasz Kowalczyk: Palec ma pseudonim. Nie wiem, skąd się wzięło to określenie. Jak przyszedłem do drużyny, tak go wszyscy już nazywali. Dobry duch zespołu. Przez ostatni rok mało grał i to dało mu mocno w kość, bo jest ambitny. Sądzę, że w tym sezonie będzie mógł swoje aspiracje już zaspokoić. A jest najlepszym blokującym w drużynie.

Mariusz Szyszko: Mały. Wciąż mnie tak nazywają. Mam żonę Martę, ośmioletnią córkę Julię, która chodzi do szkoły, oraz dwuletniego syna Maksa. W domu jest wesoło, choć czasem trudno w nim odpocząć. A ja lubię nie tylko dobrze zjeść, ale i sobie poleżeć i poczytać. I na to ostatnio w ogóle nie mam czasu. W ubiegłym roku o tej samej porze miałem zupełnie inny nastrój niż obecnie. Teraz dopisuje mi humor. Jest po prostu OK.

Copyright © Agora SA