Ruch Chorzów 1 (0) - Tłoki Gorzyce 1 (1)

PIŁKA NOŻNA. II LIGA. Podobnie jak w wyjazdowych spotkaniach z ŁKS Łódź, Zagłębiem Lubin i Polarem Wrocław gorzyczanie nie potrafili utrzymać korzystnego wyniku. Tym razem, mimo prowadzenia, zremisowali 1:1 w Chorzowie z Ruchem.

Cierpliwość chorzowskich kibiców po raz kolejny została wystawiona na ciężką próbę. Ruch rozegrał w sobotę słaby mecz. Nie pomogły nawet jupitery (po remisie z Aluminium Konin chorzowscy piłkarze narzekali, że nie lubią grać w południe). Chociaż w kadrze Ruchu roi się do nazwisk z pierwszoligową przyszłością, to goście swobodnie wcieli się w rolę piłkarskich profesorów. Gorzyczanie długo utrzymywali się przy piłce, a gdy była okazja kilkoma podaniami przemieszczali się w okolice pola karnego Ruchu. Akcje kończyli najczęściej strzałami. Z dystansu Marka Matuszka starali się zaskoczyć Paweł Szafran, Marek Kusiak i Marcin Józefowicz. Piłka czasami o centymetry mijała bramkę Ruchu. - Taka była taktyka. Nie dać się zepchnąć do obrony. Starać się prowadzić grę. Wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję do kontry - mówił po meczu napastnik Tłoków Marcin Józefowicz.

Plan powiódł się już w siódmej minucie. Anatolij Ławryszyn dośrodkował piłkę na linię pola karnego gdzie już czekał Marcin Murdza. Pomocnik Tłoków uderzył bez namysłu, a ta po nodze Frantiszka Kundry wpadła do siatki.

Piłkarze Ruchu chcieli szybko zdobyć wyrównującego gola, ale zwyczajnie nie potrafili. Stworzyli sobie dwie dogodnie okazje. Po główce Edwarda Cecota piłka poszybowała jednak obok bramki, a Mariusz Śrutwa - również głową - trafił w poprzeczkę. Piłka po strzale napastnika Ruchu odbiła się w okolicach linii bramkowej, ale sędzia kazał grać dalej. Śrutwa długo stał z rękami wzniesionymi w geście triumfu, ale gola się nie doczekał.

Pierwsze 30 minut drugiej połowy to był w wykonaniu Ruchu koszmar. Chorzowianie oddali tylko jeden strzał, ale Marcin Malinowski zamiast do bramki wycelował w księżyc. Niemoc piłkarzy doprowadziła kibiców do furii. Szalikowcy zaczęli się domagać zmiany prezesa. Lżyli piłkarzy. Gdy boisko opuszczał Krzysztof Bizacki usłyszał od jednego z fanów (pewnie sympatyka "Idola"): Jestem na nie!

- Kibice powinni być z nami na dobre i złe - smucił się Jerzy Wyrobek, trener chorzowskiej drużyny. I rzeczywiście gdy kibice zaczęli krzyczeć: Zróbcie to dla nas! Odr razu wpadł gol. Tomasz Balul popisał się blisko 40-metrowym podaniem za plecy obrońców, Śrutwa opanował piłkę i wrzucił do siatki obok interweniującego Pyskatego.

W 80. minucie Śrutwa po raz trzeci (jego zdaniem) trafił do siatki, ale sędzia uznał, że był na pozycji spalonej.

Już w doliczonym czasie gry szansę na zwycięską bramkę mieli goście. Pojedynek sam na sam z Matuszkiem przegrał jednak Tadeusz Krawiec. - Miał sporo czasu. Szkoda. Zabrakło szczęścia. Matuszek go przechytrzył. Jechaliśmy do Chorzowa z myślą żeby nie przegrać. Z przebiegu gry była nawet szansa na zwycięstwo. Ale może i dobrze, że zremisowaliśmy? Bardzo szanuję Ruch, trenera Wyrobka. Życzę wam awansu - podkreślał Marek Motyka, szkoleniowiec Tłoków.

Zdaniem trenera

Jerzy Wyrobek

Ruch

Trudno po takim meczu cokolwiek powiedzieć. Chylę czoła przed rywalem. Nie byliśmy w stanie zrobić więcej. Kilku zawodników przeszło obok meczu. Mamy wąską kadrę, na ławce rezerwowych siedziała sama młodzież. Były marzenia o awansie. Ale musimy usiąść i porozmawiać. Z prezesem, piłkarzami. Zastanowić się co dalej.

RUCH CHORZÓW 1 (0)

TŁOKI GORZYCE 1 (1)

STRZELCY BRAMEK:

Ruch: Śrutwa (74.).

Tłoki: Murdza (7.).

Widzów: 2,5 tys.

SKŁADY:

Ruch: Matuszek - Szyndrowski Ż, Cecot Ż, Masternak - Bartos, Kundra (62. Foszmańczyk), Malinowski, Lines (35. Balul Ż) - Śrutwa Ż, Bizacki (69. Kundra), Bajera Ż.

Tłoki: Pyskaty - Syguła Ż, Wtorek, Złotek, Lebioda - Pacanowski, Szafran, Kusiak (74. Fabianowski), Murdza, Ławryszyn Ż (61. Krawiec) - Józefowicz (89. Dziewulski)

Sędzia: Mariusz Górski (Łódź).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.