Blachy Pruszyński Budowlani Łódź - Arka Gdynia w ekstraklasie rugby

Jeśli łodzianie wygrają z Arką Gdynia, przyczynią się do wyeliminowania drużyny z Pomorza z czołowej szóstki. A wtedy prawie wszystkie mecze w drugiej rundzie podopieczni Mirosława Szczepańskiego rozegrają na własnym boisku

Do końca pierwszej rundy zostało pięć kolejek. Łódzcy rugbiści zmierzą się w nich z najsilniejszymi zespołami. Już w sobotę o godz. 15 podejmują Arkę Gdynia.

W tym sezonie ekstraklasa jest wyjątkowo wyrównana. Z kompletem zwycięstw prowadzą w tabeli Budowlani Lublin, w czołówce jest też - ku wielkiemu zaskoczeniu - Folc AZS Warszawa. Zawodzą za to faworyci, czyli drużyny z Wybrzeża. Arka Gdynia jest na szóstym miejscu z przewagą zaledwie dwóch punktów nad kolejnym w tabeli Orkanem Sochaczew. W drugiej rundzie - tak jak w poprzednim sezonie - liga podzielona zostanie na dwie grupy. Czołowa szóstka będzie walczyć o medale. Jest więc szansa, że do elity nie dostanie się właśnie Arka. Łodzianie mogą przyczynić się do tego, wygrywając w sobotę.

Gdyby gdynianie nie znaleźli się w grupie "medalowej", prawie wszystkie wiosenne mecze łodzianie rozegraliby na własnym stadionie. Musieliby tylko jechać do Lublina na spotkanie z Budowlanymi, ponieważ w pierwszej rundzie grają z nimi u siebie.

Podopieczni Mirosława Szczepańskiego po raz pierwszy wystąpią pod nazwą Blachy Pruszyński Budowlani. Obecność na meczu nowego sponsora, którego przedstawicielem jest Stanisław Kalużny, nie powinna deprymować gospodarzy. Dlaczego? - Dajemy pieniądze, ale nie stawiamy żadnych warunków, jeśli chodzi o wynik - twierdzi Kalużny. - Oczywiście miło będzie nam, jeśli łodzianie zdobędą pod naszą nazwą medal, ale nic na siłę.

Na drużynę z Wybrzeża łodzian nie trzeba mobilizować. - W poprzednim sezonie ograliśmy ich dwa razy i to dość wyraźnie - mówi Tomasz Cisak, który wrócił do drużyny po wypadku samochodowym. - Teraz też chcemy ich ograć i jestem pewien, że nam się powiedzie, jeśli uderzymy w nich od pierwszych minut. Mam nadzieję, że przez nas rywale nie dostaną się do czołowej szóstki.

Jedno jest pewne - jeśli łodzianie wygrają, awansują w tabeli na drugie miejsce. Mogą zostać nawet współliderem, jeśli w meczu Budowlani Lublin - Lechia Gdańsk lepsi okażą się goście.

Coraz lepiej wygląda frekwencja na treningach łódzkiego zespołu. Na ostatnich przedmeczowych zajęciach było aż 35 osób. Na koniec trenerzy podzielili zespół na dwie drużyny i rozegrali grę wewnętrzną. Z ustawienia należy wnioskować, że w pierwszym składzie wyjdą: Hotowski - Maciejewski, A. Mrowicki, Gomulak, Figura - Kraska - Lublin - Zabokrzycki, Matczak, Królikowski, Rawecki, Fortuna, Cisak, K. Serafin, Prach.

Coraz mniej kłopotów łódzki szkoleniowiec ma z kontuzjami. Na urazy narzeka jeszcze trzech rugbistów - Łukasz Wieczorek, Marek Struszczyk, Piotr Mrowicki i Krzysztof Szulc.

Rezerwy w niedzielę

Łódzkich rugbistów można zobaczyć także w niedzielę o godz. 15. Ich przeciwnikiem w drugiej lidze będzie Juvenia Kraków, spadkowicz z ekstraklasy. W zespole gospodarzy wystąpią zawodnicy, którzy zagrają w sobotę nie więcej niż 40 minut. Nie mogą to być jednak "tylko pierwszoligowcy" zgłoszeni do Polskiego Związku Rugby, a więc m.in: Bartosz Białkowski, Jacek Figura, Piotr Gomulak, Krzysztof Hotowski, Bartłomiej Kraska, Kazimierz Matczak, Artur Mrowicki, Adam Prach i Krzysztof Serafin.

Okazuje się, że udział w rozgrywkach drugiej drużyny Blach Pruszyński Budowlani nie jest debiutem. - W 1981 roku też zgłosiliśmy do drugiej ligi rezerwy - opowiada Marian Kolasa, były szkoleniowiec łodzian. - Sam grałem w tych meczach. Naszymi rywalami byli Juvenia i Czarni Bytom. Wtedy rywalizacja toczyła się systemem turniejowym, a spotkania na własnym boisku rozgrywaliśmy przy sztucznym świetle.

Tu nie można walczyć

Przemysław Iwańczyk: Mecz z Arką Gdynia ma dla pana szczególne znaczenie. W pojedynku z tym rywalem wznowił Pan przed rokiem karierę.

Kazimierz Matczak: I dostałem czerwoną kartkę, więc długo w tym spotkaniu nie pograłem. Zresztą występy w tym sezonie też rozpocząłem od wykluczenia z gry.

To już widać tradycja.

- Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach nie będę już upominany. Liczę też na to, że historia się powtórzy, kiedy zacząłem sezon od czerwonej kartki, a skończyłem w finale.

Arka wciąż ma wielkie ambicje, ale z roku na rok jest coraz słabsza.

- My też nie mamy na razie takiej ekipy, jak w zeszłym roku. Liczę, że się sprężymy i zagramy z głową, co doprowadzi nas do sukcesu. Arka nie budzi już takich emocji, jak przed rokiem. Podejrzewam, że chłopcy zaczynają już myśleć o następnym pojedynku z Lechią Gdańsk. Tam dopiero będzie się działo.

Nie macie ekipy? Na treningach jest po 35 zawodników.

- Ale nie mamy takiej przewagi w młynie, jak w poprzednim sezonie. Najgorzej jest z pierwszą piątką, dla których nie ma dublerów.

Dla Pana to pierwszy mecz po dyskwalifikacji.

- Najprawdopodobniej wystąpię na pozycji młynarza, tak jak w poprzednim meczu.

A jak się Pan czuje na tej pozycji?

- To specyficzne miejsce. Głowa zawodnika jest odsłonięta, a ręce w górze. Jak wytrzymasz, to dobrze. W pierwszej linii młyna zawodnicy prowokują się wzajemnie. Dlatego dostałem czerwoną kartkę. Grając we Francji, mogłem pozwolić sobie na walkę z rywalem. Tu sędziowie tego zabraniają.

Rozmawiał Przemysław Iwańczyk

* * *

Budowlani zapraszają młodzież na treningi rugby. Informacje można uzyskać w poniedziałki, środy i piątki w godz. 15.30-16 (roczniki 1988-90) oraz we wtorki i czwartki w godz. 16-17.30 (roczniki 91-93). Trenerami grup są Mirosław Żórawski i Marek Maciejewski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.