Hokej: zwycięstwo GKS Tychy i porażka GKS Katowice w ekstralidze

Katowickie lodowisko na zawsze zapisze się w historii opolskiego hokeja. To właśnie na Śląsku zawodnicy Orlika odnieśli pierwsze zwycięstwo w lidze

Największa w tym zasługa Piotra Zdunka. Doświadczony zawodnik jeszcze wczoraj rano nie był pewny, czy wyjedzie na lód. - Potwierdzono mnie do gry w ostatniej chwili, faksem. Nie wiedziałem czy dam radę. Wcześniej byłem na lodzie cztery razy, ale źle nie było: dwa gole, dwie asysty. Dedykuję je dzieciom, które zostały w Łodzi. Cały czas traktuję hokej bardzo serio. To mój chleb - mówił hokeista.

Mecz ułożył się dla gospodarzy bardzo źle. Już po ośmiu minutach było 0:2. Przy obu bramkach dla Orlika nie bez winy był Damian Wolanin, bramkarz "Gieksy". - Nadawał się do zmiany, tylko na kogo? Na ławce nie było rezerwowego. Michał Elżbieciak jest kontuzjowany - tłumaczył Andrzej Schubert, szkoleniowiec GKS.

Katowiczanie zaczęli grać dopiero, gdy rywale strzelili im cztery bramki. Dzięki ambitnej postawie doprowadzili nawet do remisu. Największa w tym zasługa obrońców, którzy zdobyli trzy gole.

Najcelniej i najmocniej strzelał Jerzy Bułka, który dwa razy trafił pod poprzeczkę bramki Orlika. - Już się wydawało, że ich mamy. Nie wytrzymaliśmy jednak psychicznie. Przestraszyli się, czy co? Zaważyły indywidualne błędy - dodał Schubert.

- Za dużo tych bramek z niebieskiej linii. Skrzydłowi muszą być bardziej aktywni, wychodzić do obrońców przeciwnika - podkreślał Miroslav Doleralik, szkoleniowiec zespołu gości. Czech, mimo że pracuje w Polsce zaledwie od kilku tygodni, świetnie mówi po polsku. - Wychowałem się w Karwinie. To zaraz koło polskiej granicy. Często oglądam waszą telewizję - wyjaśnił.

Opolanie zdobyli zwycięskiego gola, gdy do końca meczu brakowało 34 s. Martin Mintel wykorzystał wtedy podanie Zdunka i strzałem po lodzie zapewnił swojej drużynie trzy punkty.

GKS Katowice - Orlik Opole 4:5 (0:2, 3:2, 1:1)

Bramki: 0:1 Ryczko - Zdunek (3.), 0:2 Zdunek - Mintel (8.), 1:2 Labryga - Pohl (22.), 1:3 Zdunek - Połącarz (30.), 1:4 Cieślak (31.), 2:4 Bułka - Gołda (33.), 3:4 Bułka (39.), 4:4 Fonfara - Labryga (57.), 4:5 Mintel - Zdunek (60.).

GKS: Wolanin (2); Krzysztofik (2) - Kowalski, Gołda (2) - Bułka (4+10), Burzydło - Labryga (4); Plutecki - Trybuś, Grobarczyk, Bremner - G. Sobała - Fonfara, W. Majkowski - Słodczyk - Pohl oraz Ł. Elżbieciak.

Orlik: Jakubowski; Ławniczak (2) - Mintel, Talaga - Lipiński (2), Kowalówka - Połącarz (6); Bernacki - Ryczko (2) - Wieloch, Kozłowski - Cieślak (2) - R. Sobała, Zdunek - Bibrzycki (2) - Goliński.

Kary: 24 - 16

Sędziował: Michał Szot (Sosnowiec), widzów: 300.

Znakomita gra bramkarza Łukasza Kiedewicza nie uchroniła TKH/Nesty Toruń od porażki z GKS Tychy.

Tyszanie rzucili się do ataku już od pierwszej minuty spotkania. W pierwszej tercji niemal cały czas byli w natarciu, gospodarze zaledwie kilka razy przedarli się do tercji GKS. Długo jednak utrzymywał się rezultat bezbramkowy, bo kapitalnie grał Kiedewicz. Młody bramkarz, dla którego jest to tak naprawdę pierwszy sezon w ekstraklasie, po raz kolejny był najlepszym zawodnikiem w toruńskim zespole. Obronił 20 strzałów gości (w całym meczu 38), ale przy 21. był już bez szans. Sławomir Krzak wypatrzył ustawionego przed bramką TKH/Nesty Piotra Sarnika, który z bliska wpakował krążek do siatki.

- Liczyłem, że po naporze gości w pierwszej tercji później zagramy lepiej - przyznał po meczu Kiedewicz. Początek drugiej tercji faktycznie był optymistyczny. Tym razem zdecydowanie przeważali torunianie, ale doskonałych okazji nie wykorzystali m.in. Jarosław Dołęga i Tomasz Proszkiewicz. Sił gospodarzom starczyło na pięć minut. Potem ponownie do głosu doszli goście, a efektem były bramki Dawida Galvasa i Artura Ślusarczyka. - To była decydująca tercja. Prowadziliśmy 3:0 i mogliśmy kontrolować przebieg spotkania - przyznał trener GKS Pavel Hulva.

Już w 33. s czwartego gola dla tyskiej drużyny strzelił Damian Słaboń i było już po meczu. Napastnik GKS wyprzedził dwóch obrońców TKH/Nesty i w sytuacji sam na sam nie dał szans Kiedewiczowi. W tej części torunianom udało się wreszcie pokonać Jacka Zająca.

TKH/Nesta - GKS Tychy 2:5 (0:1, 0:2, 2:2)

Bramki: 0:1 Sarnik (18.), 0:2 Galvas (31.), 0:3 Ślusarczyk (40.), 0:4 Słaboń (41.), 1:4 Orzeł (44.), 0:5 Adamcik (51.), 2:5 Chrząstek (55.).

TKH/Nesta: Ł. Kiedewicz - Szachniewicz, Korczak, Nikiel, Morawiecki, Orzeł - Piekarski, Piotrowski, Proszkiewicz, Suchomski, Dołęga - Marcińczak, Csorich, S. Kiedewicz, Kompiś, Wojtarowicz - Janczarek, Chrząstek, Bomastek.

GKS Tychy: Zając - Kuc, Śmiełowski, Ślusarczyk, Słaboń, Sarnik - Mejka, Sosiński, Ziober, Krzak, Woźnica - Gretka, Galvas, Adamcik, Bagiński, Belica - Gwiżdż - Gurazda, Frączek.

Kary: 20 - 10.

Pozostałe wyniki:

Stoczniowiec Gdańsk - Dwory Unia Oświęcim 0:4 (0:1, 0:2, 0:1), Wojas-Podhale SSA Nowy Targ - KTH Krynica 10:3 (2:2, 3:1, 5:0).

Copyright © Agora SA