PIŁKARSKA III LIGA. Kolporter Korona Kielce - Stal Rzeszów 1:1

PIŁKA NOŻNA. III liga. Jeszcze w przerwie meczu kieleccy kibice zastanawiali się ile goli strzelą ich ulubieńcy w drugiej połowie. Rzeszowianie stłamszeni atmosferą na stadionie grali słabo, a piłkarze Korony seryjnie marnowali okazje. Na szczęście w drugiej odsłonie Stal zagrała o niebo lepiej i po golu strzelonym głową przez Karola Wójcika wywiozła z Kielc cenny punkt.

Jesteśmy faworytem, ale by wygrać trzeba będzie zostawić na boisku dużo zdrowia. Mamy sobie coś do udowodnienia, choćby z powodu porażki 0:1 w Rzeszowie na wiosnę - mówił przed sobotnim meczem na szczycie trener Kolportera Dariusz Wdowczyk. - Piłkarsko nie jesteśmy gorsi i jedziemy grać o zwycięstwo. Znamy swoją wartość i na pewno nie położymy się przed Kolporterem - zapewniał z kolei rzeszowianin Marcin Pacuła, którego występ w Kielcach z powodu problemów z pachwiną stał pod znakiem zapytania. Ostatecznie napastnik Stali zaczął mecz na ławce rezerwowych, a jego miejsce w ataku zajął Karol Wójcik, dla którego był to drugi mecz w tej rundzie na boisku w Kielcach (w meczu I kolejki grał jeszcze w barwach Wisły Kraków będąc wyróżniającym się zawodnikiem). Jako ofensywnych pomocników trener Ryszard Kuźma ustawił na lewej stronie Konrada Janika, a na prawej Marcina Imiołka. - Mieliśmy dostawać piłki za obrońców Kolportera, takie na dojście - mówił Janik. Jednak już od pierwszego gwizdka warszawkiego arbitra rzeszowianie byli wyraźnie stremowani, zagubieni, przytłoczeni gorącą atmosferą kielckiego stadionu. Gospodarze dopingowani żywiołowo przez ponad sześć tysięcy kibiców grali szybko, kombinacyjnie, wygrywali pojedynki jeden na jeden. Kielczanie opanowali środek boiska i ich groźne siały zamęt pod rzeszowską bramką. - Byliśmy trochę przestraszeni. Daliśmy sobie niepotrzebnie narzucić ich styl gry. Gospodarze mogli wygrywać co najmniej 3:0 - mówili po meczu zgodnym chórem piłkarze Stali.

Niezwykle niebezpiecznie przed bramką Rafała Pomianka robiło się po dośrodkowaniach Arkadiusza Bilskiego ze stałych fragmentów gry oraz wrzutkach bocznych pomocników - Kamila Kuzery i Dariusza Mielca. Ten ostatni już w 2. minucie mógł dać prowadzenie swojej drużynie, ale po nieudanym spalonym będąc sam przed Pomiankiem strzelił nad poprzeczką. Kolejne minuty nadal nie przynosiły goli, bowiem w sobotnie popołudnie miejscowi pudłowali niemiłosiernie lub na drodze stawał świetnie dysponowany bramkarz Stali (jego występ z powodu kontuzji nie był pewny do samego meczu). I tak Brazylijczyk Hermes najpierw mając 16, a potem 6 metrów do bramki strzelał wysoko nad poprzeczką, a raz świetną interwencją popisał się Pomianek. Rzeszowski bramkarz wyszedł też obronną ręką po dwóch mocnych uderzeniach Bilskiego (po rzucie wolnym i akcji) i sytuacji sam na sam z młodzieżowcem Łukaszem Piwowarczykiem. W 37. minucie ekipę Stali uratował słupek, w który trafił Bilski. Na szczęście dla gości mając znakomite sytuacje, goli nie potrafili też zdobyć Marek Gołąbek, Kuzera i Wojciech Małocha strzelając niecelnie. Piłkarze z Rzeszowa rzadko przedostawali się na połowę rywali, a jeśli już tam byli szybko tracili piłkę. Kielczanie grali presingiem i nie pozwalali zawodnikom Stali na wiele. Do boju kolegów próbował poderwać kapitan Paweł Kloc, który w 10. minucie zdecydował się na strzał z rzutu wolnego z ponad 30 metrów. Piłka poszybowała jednak nad poprzeczką. Szybcy Wójcik i Janik próbowali swoich rajdów, ale te kończyły się zwykle twardymi i zdecydowanymi interwencjami miejscowych obrońców. Najgroźniejszą sytuację stalowcy mieli w 32. minucie, kiedy po akcji prawą stroną Imiołek podał do Krzysztofa Nalepki, a ten uderzył z 20 metrów minimalnie nad poprzeczką. Kiedy wydawało się, że szczęście będzie ze Stalą do końca pierwszej połowy, w doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu Bilskiego Gołąbek trafił piłką w rękę Arkadiusza Mosura i sędzia podyktował jedenstkę zamienioną na bramkę przez kapitana Korony. - Zostałem trafiony w rękę, którą miałem przy ciele. Sędzia uważał inaczej - tłumaczył po meczu obrońca Stali. - Mieliśmy szczęście, że kielczanie strzelili nam tylko jedną bramkę - przekonywał po spotkaniu wiceprezes Stali Jan Lech.

W przerwie większość kibiców z Kielc zastanawiała się ile bramek strzelą ich ulubieńcy w drugiej odsłonie, a w rzeszowskiej szatni trenerzy rozmawiali ze swoimi zawodnikami. Po pierwszym gwizdku arbitra obraz gry na boisku diamteralnie uległ zmianie. Stalowcy grali odważnie, składnie i wreszcie zagrażali bramce Mariusza Stawarza. - Trener Kocot w szatni opowiedział nam anegdotkę, ale jej treści nie zdradzę. Potem trener Kuźma powiedział parę ostrych słów i wyszliśmy mocniejsi na drugą połowę. Wiedzieliśmy, że to są zwykli ludzie i można ich nawet ograć - opowiadał po meczu Mateusz Kędzior. Sygnał do ataku dali już minutę po przerwie Imiołek (strzał pewnie złapał bramkarz Korony), a za chwilę Nalepka (uderzenie zablokowali obrońcy). Siedem minut później rzut wolny na wyskości pola karnego wykonywał Kloc. Świetnie dograną w pole karne piłkę głową do bramki skierował mierzący 174 centymetrów Wójcik przy biernej asyście wysokich obrońców z Kielc. - Paweł idealnie podał i nie miałem problemów z umieszczeniem piłki w siatce - cieszył się po meczu były gracz Wisły Kraków. Po golu dla Stali kielczanie rzucili się do odrabiania strat. W 56. minucie po zagraniu z rzutu rożnego Bilskiego w polu karnym ręką piłki dotknął ponownie Mosur. Kiedy kieleccy kibice cieszyli się z jedenastki sędzia podyktował rzut wolny dla Stali. - Zostałem pchnięty przy wyskoku i dlatego piłka trafiła w moją rękę - stwierdził Mosur. Od tego momentu trwała wzajemna wymiana ciosów. Kielczanie grali atakiem pozycyjnym i znów najgroźniej było po wrzutkach w pole karne Stali, gdzie rzeszowscy obrońcy musieli mocno się natrudzić w walce z wysokimi piłkarzami Korony. Zdobyć gole próbowali Bilski, Piwowarczyk, Gołąbek, Małocha, Drej ale dobrymi interwencjami popisywali się obrońcy i bramkarz z Rzeszowa. Piłkarze trenera Kuźmy groźnie kontraatakowali, a prym wiedli Imiołek, Janik i Wójcik. W 59. i 64. minucie odpowiednio Wójcik i Janik próbowali przelobować Stawarza, jednak zabrakło szczęścia. Świetną okazję miał też Imiołek, ale w sytuacji sam na sam strzelił zbyt lekko i kielecki bramkarz złapał piłkę. Sporo ożywienia wniósł do gry Sławomir Matras, który na 10 minut przed zakończeniem spotkania przejął piłkę na swojej połowie, przebiegł z nią 50 metrów i z linii pola karnego uderzył tuż nad bramką Kolportera. Jeszcze w doliczonym czasie gry rzeszowianie wykonywali rzut wolny z 18 metrów, jednak Kloc nie zrozumiał się z Marcinem Pacułą i piłkę wybili kielczanie.

Do dobrego poziomu spotkania lidera z wiceliderem nie dostroił się niestety warszawski arbiter. W niektórych momentach nie panował nad wydarzeniami na boisku i krzywdził piłkarzy jednej bądź drugiej drużyny (dwa faule bez piłki kielczan i tylko w jednym przypadku zaledwie żółta kartka, dwie kontrowersyjne decyzje dotyczące fauli na piłkarzach Korony w polu karnym Stali). Niestety w Kielcach nie obyło się bez przykrych incydentów. Po 60. minutach gry miejscowi kibice zaczęli rzucać zapalniczkami w kierunku bramkarza Stali i dopiero interwencja kapitana kielczan oraz trenera Andrzeja Woźniaka przyniosła efekt. Po meczu rzeszowianie podziękowali za doping swoim kibicom, którzy na stadionie w Kielcach zjawili się dopiero pod koniec spotkania.

KOLPORTER KIELCE 1 (1)

STAL RZESZÓW 1 (0)

STRZELCY BRAMEK

Kolporter: Bilski (45. z karnego).

Stal: Wójcik (53. głową).

Widzów: 6000.

SKŁADY

* Kolporter: Stawarz - Kupiec (87. Drej), Gołąbek, Nakielski, Cichoń - Kuzera Ż, Hermes, Bilski, Mielec (46. Kaźmierczak) - Małocha, Piwowarczyk (87. Kajda).

* Stal: Pomianek - Szeliga, Rzucidło, Mosur (90. Popiela), Łuczyk - Imiołek (82. Pacuła), Kędzior, Nalepka, Kloc, Janik (69. Matras) - Wójcik Ż (88. Szymański).

Sędzia: Adam Kotarski z Warszawy.

Statystyki

Liczba meczu

174 centymetry mierzy strzelec gola dla Stali Karol Wójcik, który ośmieszył wysokich obrońców Korony i głową pokonał Stawarza

Gracz meczu

Rafał Pomianek. Świetna dyspozycja świeżo po kontuzji. Jego kilka znakomitych interwencji uchroniło Stal od wysokiej porażki

Zdaniem trenerów

Ryszard Kuźma

Stal Rzeszów

Myślę, że kibice obejrzeli ciekawe widowisko bo emocji nie brakowało. Było dużo było walki, gry kontaktowej, stąd może mniej finezyjnych akcji. Do przerwy Korona zepchnęła nas do defensywy, moi zawodnicy jakby przestraszyli się tak licznej widowni. Wprawdzie grali już przed taką w Rzeszowie, ale na wyjeździe chyba nie. Jak na ironię Korona strzeliła bramkę akurat z mało groźnej akcji, wcześniej stworzyła wiele bardzo dobrych okazji. W przerwie wyciągnęliśmy wnioski, w drugiej połowie gra stała się bardziej wyrównana. Myślę, że po strzeleniu wyrównującej bramki byliśmy groźniejszym zespołem i mogliśmy się pokusić o gola na wagę trzech punktów.

Dariusz Wdowczyk

Kolporter Kielce

Moim piłkarzom nie brakowało zaangażowania i walki o każdą piłkę. Jednak można mieć do nich pretensje za to, że nie wygraliśmy tego meczu. Szczególnie szkoda pierwszej połowy, w której rozgrywaliśmy piłkę jak chcieliśmy i nie wykorzystaliśmy wielu świetnych sytuacji bramkowych, a mogło być po meczu. Chwila nieuwagi w drugiej połowie kosztowała nas utratę bramki. Myślę, że to był dobry, a nawet bardzo dobry mecz.

Dla Gazety

Rafał Pomianek

bramkarz Stali

Remis z liderem cieszy. Przed meczem chcieliśmy nie stracić dystansu do Kolportera w tabeli i to się udało. Nie ukrywam, że myśleliśmy o zwycięstwie w Kielcach. Jednak na pierwszą połowę wyszliśmy bardzo zestresowani i nogi się troszeczkę plątały. W drugiej połowie graliśmy zdecydowanie lepiej, Korona stawarzała mniej sytuacji niż w pierwszej części. Trochę się obawiałem tego meczu, bo jestem świeżo po kontuzji. Do samego końca mój występ stał pod znakiem zapytania. Miałem trochę roboty, ale przecież jestem na boisku po to by bronić.

Karol Wójcik

napastnik Stali

Nie jestem do końca zadowolony ze swojej postawy choć udało mi się strzelić wyrównującą bramkę i jeden punkt zdobyty w Kielcach to bardzo dobre osiągnięcie. Muszę się przyznać, że cieszyłem się z powodu przyjazdu do Kielc. Grając z Wisłą w Kielcach udało mi się zrobić rzut karny, wygraliśmy 1:0. Teraz strzeliłem bramkę i jestem naprawdę zadowolony.

Arkadiusz Mosur

obrońca Stali

Cieżko było upilnować rosłych zawodników z Kielc, Małocha szczególnie dawał się we znaki. Dobrze się zastawiał, strącał piłki. Mieliśmy znaczne problemy w pierwszej połowie, ale w drugiej graliśmy już z zębem. Szkoda, że nie udało się strzelić drugiej bramki. Były łokcie i przepychanki, ale wszystko w ramach przepisów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.