MŚ w siatkówce. Polska - Niemcy 3:1. Trener rywali: Polacy zasługują na finał

- Jesteście zaskoczeni? Że taka niewielka była różnica między Polską a Niemcami? - pytał na konferencji prasowej po półfinale mistrzostw świata w swoim stylu trener Niemców Vital Heynen. - Jeśli mam być szczery, Polacy zasłużyli na ten finał - dodał. Biało-czerwoni ograli Niemców 3:1 i w finale zagrają z Brazylią. Początek meczu w niedzielę o 20.25. Relacja Z Czuba i na żywo na Sport.pl.

Którym siatkarzem reprezentacji Polski jesteś? Sprawdź! [PSYCHOTEST]

Heynen na konferencję dotarł jako pierwszy. I nie czekano na innych jej uczestników. - Przepraszam wszystkich, ale za pięć minut mam wywiad dla niemieckiej telewizji. Spieszę się, bo rzadko się zdarza, żeby tak duża telewizja chciała porozmawiać o siatkówce - mówił na początku. Niemcy bowiem nie żyją siatkówką jak w Polsce. Do tej pory kibice w tym kraju nie mogli zobaczyć na żywo żadnego meczu.

- Na początku turnieju któryś z dziennikarzy zarzucił nam, że Niemcy nie walczą. To dziś pokazaliśmy, że walczymy do końca. Pierwsze trzy sety rozgrywaliśmy na przewagi! - analizował i dodał: - Jeżeli mam być szczery, to Polska zasługuje na to, żeby być w finale. Zorganizowała wspaniały turniej. Zasługują na to, by grać o złoto, ale dziś była szansa, żeby z nimi wygrać.

- Trzy pierwsze sety były wyrównane, walczyliśmy do końca. Nie mieliśmy jednak szczęścia w drugiej partii, ale te sety graliśmy OK. W czwartej partii Polacy zrobili dużą presję w zagrywce i było po meczu - mówił kapitan reprezentacji Niemiec Jochen Schöps. - Życzę Polakom powodzenia w finale, a my spróbujemy powalczyć z Francją o brąz. Będziemy bardzo zdeterminowani, by zagrać z nimi lepiej niż w grupie - dodał.

Niezmiernie szczęśliwi byli kapitan Polaków Michał Winiarski i trener Stephane Antiga. - Po raz kolejny pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem z charakterem. Przez dużą część spotkania walczyliśmy sami ze sobą, wiedzieliśmy, że finał jest na wyciągnięcie ręki, że trzeba wytrzymać do końca - mówił ten pierwszy. - Cieszę się ogromne, ale to, co się działo dziś, jest nieważne, ważne że jutro zagramy w finale i postaramy się zrobić wszystko, żeby wygrać. Nikogo nie będę musiał mobilizować. Nie co dzień gra się finał mistrzostw świata. Marzymy o tym, by sięgnąć po złoto, a już pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać z Brazylią - dodał.

- Jestem strasznie szczęśliwy i dumny z mojej drużyny. Było ciężko, byliśmy faworytami, graliśmy w nowej hali. Pokazaliśmy znowu, że walczymy do końca, że gra nas cieszy. Teraz czekam tylko na wielki finał z Brazylią. Nie boimy się ich, wiemy, że są utytułowani, ale w tym sezonie już z nimi wygrywaliśmy - stwierdził z kolei Stephane Antiga, trener Polaków, któremu powierzono prowadzenie kadry, mimo że w trakcie sezonu jeszcze grał jako zawodnik PGE Skry Bełchatów i nie miał żadnego doświadczenia jako szkoleniowiec.

- To było ogromne ryzyko polskiej federacji, kiedy dali mi tę posadę. Jednym z warunków było jednak to, że Philippe Blain będzie mi pomagał. Wciąż uczę się od niego, choć mam swój plan na pracę z tą drużyną. Cieszę się, że udało się stworzyć grupę zawodników, którzy są ze sobą. A wyniki pokazują, że to ryzyko się opłaciło - zakończył Antiga.

W niedzielę jego zespół zagra o złoto z Brazylią. Początek meczu o godz. 20.25. Relacja na żywo na Sport.pl. O godz. 16.40 Francja zagra z Niemcami o brąz.

"Kat". Biografia Huberta Wagnera

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.