We wtorek Rafał Majka zdobył białą koszulkę w czerwone grochy, odbierając ją Joaquimowi Rodriguezowi. - "Purito" jest świetnym góralem, ale moim zdaniem Rafał obroni pozycję lidera klasyfikacji górskiej do końca wyścigu - mówi Lech Piasecki. W historyczny sukces Polaka w "Wielkiej Pętli" wierzą też bukmacherzy. Na to, że Majka założy koszulkę najlepszego górala po ostatnim etapie w Paryżu wystawiają kurs 1,8 przy kursie 3,5 na końcowy triumf Rodrigueza i 3,75 (wszystkie kursy za Fortuną) na zwycięstwo lidera wyścigu Vincenza Nibaliego.
Piasecki, podobnie jak bukmacherzy, twierdzi, że w środę, na etapie do Saint-Laury-Soulan, gdzie w 1993 roku najlepszy był Jaskuła, nasz 25-latek z grupy Tinkoff-Saxo stoczy walkę o zwycięstwo właśnie z Nibalim.
Dużo dobrego jedyny polski lider TdF w historii obiecuje sobie jeszcze także po Michale Kwiatkowskim. We wtorek dzięki świetnej jeździe i siódmej pozycji na etapie 24-latek z Omegi Pharmy-Quick Step awansował z 16. na dziewiąte miejsce w klasyfikacji generalnej.
Lech Piasecki: Jak fajnie, że nie mam innego wyjścia (śmiech). Obaj potwierdzają, że są znakomitymi kolarzami, że należą do światowej czołówki i walczą o swoje w najważniejszym i największym wyścigu. W tegorocznym Tour de France widać to na każdym kroku.
- Zabrakło jeszcze kilku kilometrów zjazdu. Michał znów pokazał, jak znakomicie sobie na zjazdach radzi, jest jednym z najlepszych kolarzy w tej specjalności. A że ucieka i nie może uciec tak, żeby wygrać etap? Jedzie w TdF po raz drugi i już można powiedzieć, że pokazał w nim większą aktywność od prawie wszystkich naszych kolarzy razem wziętych, którzy startowali w całej historii "Wielkiej Pętli". Trzeba docenić, że tak walczy. Wrócił do "dziesiątki", na "trójkę" już pewnie nie ma nadziei, ale do końca chce pojechać najlepiej, jak potrafi i na pewno jeszcze poszuka szansy na wygranie któregoś etapu.
- Jestem przekonany, że w koszulce w grochy wdrapie się na górę z metą jako pierwszy albo drugi. Spodziewam się, że stoczy walkę z Vincenzo Nibalim. I wierzę, że Rafał to wygra.
- To prawda, Włoch musi uważać na tych, którzy mogą mu jeszcze odebrać końcowe zwycięstwo. Inna sprawa, że etap jest bardzo krótki [124,5 km], więc na zorganizowanie ucieczki będzie trochę mniej czasu niż zwykle. Ale to żaden problem. Obaj nasi kolarze są już bardzo dojrzali, mimo że ciągle jeszcze bardzo młodzi [Majka ma 25, a Kwiatkowski - 24 lata). Rozegra ten etap jak trzeba. Na pewno będzie walczył o zwycięstwo. Zmęczony nie jest, bo choć w nogach ma już mnóstwo kilometrów, to po sobotniej wygranej jest nakręcony. Najbardziej zmordowany kolarz staje się świeżutki, kiedy odniesie zwycięstwo. Rafał dostał skrzydeł, już teraz wie, że stać go na wszystko. To jest całkiem inny Rafał niż przed TdF. Bardzo go dowartościowało to, co sobie wywalczył.
- Poprawił jazdę w górach, ale jeszcze kilka dni temu sądziłem, że poprawił ją bardziej. Teraz widzę, że bez problemu radzi sobie z trochę mniejszymi górami niż Alpy i Pireneje. W TdF nie jeździ tak dobrze, jak na początku sezonu. Szkoda, że akurat wtedy miał trochę lepszą formę. Ale w jeździe na czas na pewno będzie wysoko. Rafał też, choć Michał jest lepszym czasowcem. Szkoda tylko, że tak dobry w tej specjalności jest Tony Martin. Kolega Michała z drużyny jest głównym faworytem czasówki.
- Na pewno ten, kogo uznaje się za najlepszego nie zawsze wygrywa. W lutym Michał jeździł trochę lepiej, ale na TdF akurat w sobotę może mieć swój dzień i wtedy wszystko będzie możliwe. On w to na pewno uwierzy.
- Tak, oglądamy najlepszą dla nas "Wielką Pętlę", choć sukcesy Zenka i moje z tymi Rafała i Michała trudno porównywać. Ale nam jest bardzo miło, że przy okazji świetnej jazdy tych naszych następców, na których tak długo czekaliśmy, wspomina się tamte chwile naszych zwycięstw. Ten tour jest o tyle wyjątkowy, że świetnie jedzie w nim dwóch Polaków, a wszystko dzieje się w czasach, kiedy sportowi idole są nam szczególnie potrzebni. Jak się ten wyścig skończy tak pięknie, jak może się skończyć, to możemy mieć po nim coś na kształt pamiętnej małyszomanii. Majka i Kwiatkowski stają się bohaterami, wcale nie są z wielkich miast, nie wywodzą się z bogatych klubów. Pokazują, że wszędzie można zostać kolarzem i dojechać do najlepszych na świecie. Dzięki Adamowi Małyszowi chłopcy zaczęli skakać i teraz jesteśmy w skokach bardzo mocnym krajem. Nawet Kamil Stoch bardzo dużo Małyszowi zawdzięcza. Wierzę, że za ileś lat będziemy tak mówić o naszych młodych zawodnikach, którzy na razie jeżdżą sobie gdzieś, gdzie się ich jeszcze nie ogląda i się o nich jeszcze nie mówi.
- Na pewno lepiej stanąć po ostatnim etapie na podium w Paryżu i być jednym z największych bohaterów wyścigu, niż wygrać jeszcze jakiś etap. Ale Rafał jest w szczęśliwej sytuacji - jedno drugiego nie wyklucza. Droga do koszulki dla najlepszego "górala" może i powinna biec przez wygranie jeszcze któregoś z górskich etapów.
Tour de France w obiektywie - zobacz najciekawsze zdjęcia!
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live