Piłka nożna: efektowny początek sezonu Warty Poznań

Warta Poznań pokonała na wyjeździe najpoważniejszego kandydata do awansu - Flotę Świnoujście 2:0. Czy w tej sytuacji można liczyć na powrót "Zielonych" do II ligi?

Trener "Zielonych" Wojciech Wąsikiewicz nie chce powiedzieć, że celem jego drużyny jest awans do II ligi. - Musiałbym być szalony, przecież my wygraliśmy tylko jeden mecz. Przed każdym spotkaniem mówię zawodnikom, że mają podejść do niego bardzo poważnie i zwyciężyć - twierdzi. Wszystko wskazuje jednak na to, że Warta jest i będzie kandydatem numer 1 do awansu.

Poznański klub chyba wreszcie jest dobrze przygotowany organizacyjnie do sezonu. Przed spotkaniem z Flotą - głównym kontrkandydatem do awansu - rywale byli obserwowani podczas dwóch spotkań Pucharu Polski przez kierownika Ryszarda Matłokę i asystenta "Wąsa" Krzysztofa Pancewicza. Na dodatek klub z Dolnej Wildy, wzorem drużyn z wyższych lig, pojechał do Świnoujścia już dzień przed meczem, aby zawodnicy zdołali wypocząć po podróży. - Za mojej kadencji nigdy wcześniej w III lidze nie zdarzyło się, aby Warta jechała na mecz tak wcześnie - przyznaje Wąsikiewicz. Szkoleniowiec poznaniaków twierdzi jednak, że sporą tajemnicą dla niego był zespół, który... sam prowadzi. - Tak naprawdę to do Świnoujścia jechałem w ciemno. Graliśmy sparingi z drużynami IV czy V ligi, a to nie mówi o zespole wszystkiego. Właściwie to tylko Lech Zielona Góra był bardziej wymagającym rywalem - przyznaje Wąsikiewicz.

W rundzie wiosennej najsłabszą stroną Warty był atak. W porównaniu do tamtej ekipy w sobotę w liniach ofensywnych "Zielonych" na boisko wybiegli tylko Mariusz Niedbała i Bartosz Łeszyk. Pozostali zostali ściągnięci przed sezonem. Trzech z tych piłkarzy - Sławomir Suchomski, Marcin Florek i Piotr Najewski - ma za sobą łącznie prawie 400 spotkań w ekstraklasie i 73 zdobyte bramki.

Najprawdopodobniej już w najbliższym meczu grę Warty będzie prowadzić nie Suchomski, a Brazylijczyk Bebeto. - Dzisiaj dostaliśmy certyfikat tego piłkarza. Suchomski też będzie grał, bo nie zaglądam piłkarzom w metrykę, tylko patrzę na to, co prezentują - mówi trener Warty.

Według nowych przepisów w III lidze musi w drużynie grać przez cały czas przynajmniej dwóch młodzieżowców. W sobotę w Warcie było ich trzech (obrońcy Dariusz Cudny i Przemysław Otuszewski oraz pomocnik Niednała), a pod koniec spotkania nawet czterech (dołączył do nich jeszcze Damian Ludwiczak). - Mnie ten wymóg nie przeraża, bo u nas młodzi piłkarze nie są osłabieniem drużyny. Cudny, mimo że ma dopiero 20 lat, gra już w III lidze trzeci sezon. Teraz do tej grupy dojdzie mi jeszcze Bebeto, który ma także 20 lat - opowiada "Wąs".

W Świnoujściu poznaniacy bardzo dobrze zagrali w defensywie. Całą linię obronną stanowili właściwie piłkarze, którzy w Warcie grali w poprzednim sezonie - bramkarz Artur Topolski, obrońcy Miłosz Antkowiak, Cudny i Otuszewski. Ten kwartet uzupełniał jeszcze Piotr Tomaszczak, który wrócił na Dolną Wildę po rocznej przerwie. - Karę za kartki z poprzedniego sezonu odbył już Dariusz Reyer i będzie gotowy do gry w Kołobrzegu w najbliższy weekend - przypomina trener Warty. Nawet na pozycji bramkarza w Warcie trwa rywalizacja - o miejsce walczą dotychczasowy golkiper "Zielonych" Artur Topolski z Jackiem Wosickim.

Czy w tej sytuacji Wartę należy postrzegać jako faworyta III ligi? - Jako trener chciałbym oczywiście awansować. Na razie jednak muszę chodzić po ziemi i zajmować się szkoleniem piłkarzy. Gdy będą wygrywać, to będzie dobrze - kończy Wojciech Wąsikiewicz, który wie, jak smakuje awans z drużyną "Zielonych". 10 lat temu wprowadził ją bowiem do ekstraklasy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.