Właśnie sprawa przejęcia miejsca w ekstraklasie przez AZS była jednym z punktów obrad członków zarządu PZKosz, którzy w poniedziałek spotkali się w Warszawie. Związkowi działacze postanowili jednak przekazać sprawę do rozpatrzenia PLKK sp. z o.o. jako instytucji odpowiedzialnej za organizację rozgrywek ekstraklasy kobiet. Jednocześnie działacze PZKosz zasugerowali, aby PLKK przy rozstrzygnięciu problemu zajęła się trzema problemami:
kwestią przejęcia praw i obowiązków wynikających z faktu bycia udziałowcem PLKK sp. z o.o.;
realizacją zobowiązań finansowych Stowarzyszenia Quay-Sport Poznań wobec PZKosz, FIBA Europe, w tym także realizacji zobowiązań wobec zawodniczek i trenerów;
realizacją spraw kontraktowych - zmianą przynależności klubowych przez zawodniczki.
- Jeszcze nie dostaliśmy oficjalnego pisma w tej sprawie z PZKosz, ale prezes związku Marek Pałus już rozmawiał z prezesem PLKK Wiesławem Zychem - mówi pełnomocnik zarządu PLKK Grzegorz Ziemblicki. - Zgodzimy się na grę drużyny AZS w ekstraklasie, ale wtedy gdy zostaną spełnione warunki postawione przez PZKosz. Będziemy rozmawiali z działaczami z Poznania i chcemy, żeby ten klub wystąpił w rozgrywkach. Nie wiemy jednak, jaka jest sytuacja w Quay i AZS i dlatego musimy porozmawiać z ich władzami. Przy przekazaniu drużyny nie ma żadnych przeszkód formalnoprawnych, musi być tylko jasność w sprawach finansowych - przyznaje Ziemblicki.
Sytuacja jest o tyle ciekawa, że AZS przejął drużynę koszykarek bez jakiegokolwiek zadłużenia. Pozostało ono w Stowarzyszeniu Quay-Sport. W poprzednich sezonach Quay miał bowiem zaległości m.in. w stosunku do zawodniczek czy FIBA. - Jakieś długi są, ale będziemy je spłacać. Na pewno nasza sytuacja nie była gorsza niż w wielu innych polskich klubach. W razie potrzeby wrócę do Poznania i zajmę się tą sprawą - mówi prezes stowarzyszenia Zbigniew Przybylski.
Decyzję o wyrażeniu (bądź nie) zgody na udział AZS Poznań w ekstraklasie koszykarek podejmie zarząd PLKK. - Sezon zaczyna się 18 października, a zawodniczki można zgłaszać do 15 września. Jest więc jeszcze trochę czasu, ale nie będziemy czekać z założonymi rękami. Chcemy szybko załatwić tę sprawę, by klub mógł szukać zawodniczek, a trener myśleć o przygotowaniach i obozie - kończy Ziemblicki.
