Drzonków i Szczecin. To miasta, w których przyszło równocześnie walczyć o medale zawodnikom płockiego MUKS-u. W Szczecinie razem z trenerem Wojciechem Ostrzyckim przebywają 15-latkowie. I póki co właśnie stamtąd dotarły do Płocka najradośniejsze wiadomości. Już przed południem kibice pływania nie mogli wysiedzieć spokojnie, gdy okazało się, że zarówno Paulina Kret, jak i Kasia Kowalczyk z Piotrkiem Gałką zakwalifikowali się do finałów A. Zaczęła Kasia, która uzyskała czwarty czas eliminacji na 50 m st. dowolnym - 28,62 s. Z piątym wynikiem awansowała też na 100 m st. motylkowym - 1.09,81 min. Kilkanaście minut później Piotrek Gałka 50 st. klasycznym popłynął w 33,32 s, co dało mu szósty czas. Ale wszystkich przebiła Paulina Kret. Wychowanka Ostrzyckiego 200 m na plecach pokonała w 2.30,48 min. Był to najlepszy wynik kwalifikacji.
W tym samym czasie w Drzonkowie k. Zielonej Góry pod okiem Jurija Szyczkowa o finały walczyli Jakub Dobies i Wojciech Bziuk. Ten pierwszy żabką 50 m pokonał w 31,92 s, co dało mu piąty wynik. Z kolei Wojtek fantastycznie popłynął delfinową setkę. Czas 58,99 s dał mu drugie miejsce i doskonałą sytuację wyjściową do wielkiego finału. - Nic nie będę mówił, zadzwoń wieczorem - tłumaczył Szyczkow, który nie chciał zapeszyć, dzieląc zawczasu medale.
I miał rację. Kuba ostatecznie zajął piąte miejsce - 31,71 s. - Coś mu nie poszło - opowiada trener. - Płynął jakoś tak króciutko, szarpał się. Lepiej popłynął na mistrzostwach Polski seniorów w Gorzowie, kiedy miał 30,62 s. Może to nerwy?
A Wojtek Bziuk, który medal zdawał się mieć w kieszeni, jak przyszły mistrz wszedł na słupek, pochylił się, skoncentrował. Starter dał komendę, zabrzmiała syrena. Wszyscy skoczyli do wody, tylko Wojtek zaspał. Zareagował na samym końcu i cały czas musiał gonić. Na nawrocie po 50 m był przedostatni i wtedy rozpoczął szaleńczy pościg. Płynął po prostu pięknie, coraz bardziej skracając dystans do rywali. W tablicę uderzyli niemal równocześnie. Później już było tylko nerwowe oczekiwanie, aż na tablicy wyników pojawi się pozycja... 4. - Kurde, nie wiem, jak to się stało - mówi Jurij Szyczkow. - Pomimo złego startu miał szansę nawet na srebro. Wynikiem 58,54 s poprawił swoją życiówkę. Do drugiego miejsca stracił 0,11 s, a do brązu 0,02 s. Chyba na następny start kupię mu budzik - dodał już żartem, bo przy telefonie stał też Wojtek.
W Szczecinie zaś dziewczyny walczyły o najwyższą stawkę. Medalowej szansy nie wykorzystał tylko Piotrek Gałka, który także brązowy medal na 50 m żabką przegrał o 0,09 s. Był 4. z czasem 33,02 s.
Pierwsza medal zdobyła Kasia Kowalczyk, która kraulową pięćdziesiątkę pokonała w 28,27 s. Chciała popłynąć lepiej, miała jeszcze rezerwy. Trzecie miejsce zdenerwowało. Na co dzień trenowana przez Szyczkowa Kasia postanowiła postawić wszystko na jedną kartę w swoim następnym finale. Jakiż to był fantastyczny wyścig. 100 m delfinem popłynęła o prawie cztery sekundy lepiej niż w eliminacjach. I wywalczyła złoto z fantastyczną życiówką - 1.05,90 min.
Na koniec Pulina Kret, która podczas zimowych mistrzostw w Ciechanowie na najwyższym podium stawała aż trzy razy, też rozpoczęła swój wyścig po złoto. Ciążyła na niej największa presja. Startowała przecież z pierwszym czasem i też nie dała żadnych szans rywalkom. 200 m st. grzbietowym pokonała w 2.27,22 min. I ponownie została mistrzynią, a później utonęła w objęciach Ostrzyckiego. - Mamy trzy "blachy" - cieszył się z sukcesów pływaczek Maciej Wierciński, wiceprezes MUKS. - Ale ja znam plan dziewczyn. Jest bardzo ambitny i postawiły go sobie jako punkt honoru. Nie mogę go zdradzić. Powiem tylko tyle, że w 40 proc. już został wykonany.
Kolejne starty płocczan w sobotę i niedzielę. Wyniki z mistrzostw można znaleźć na stronie www.polswim.pl.
