Rozmowa z Jarosławem Cichockim

- Już nic w formie nie da się poprawić. Trzeba się tylko nastawić psychicznie: zrobić dzień wolnego i zaserwować dynamiczną muzykę - uważa 21-letni kulomiot Zawiszy, który w piątek i ewentualnie niedzielę wystartuje w mistrzostwach Europy do lat 23 .

Dla zawiszanina to trzecia wielka impreza. Cztery lata temu na swoim stadionie odpadł w eliminacjach mistrzostw świata do lat 18. W następnym sezonie był już siódmy w MŚ juniorów w Santiago de Chile. Dziś podopieczny trenera Wincentego Dybalskiego będzie pchał w eliminacjach, by zakwalifikować się do niedzielnej rozgrywki o medale.

Jarosław Dąbrowski: Masz 12. wynik w tym sezonie (18,73 m), ale zarazem czwartą "życiówkę" (19,70) w stawce 21 kulomiotów. Na co liczysz w mistrzostwach?

Jarosław Cichocki: Chciałbym zmieścić się w najlepszej ósemce. Nie myślę o tym jednak, bo najpierw muszę wejść z eliminacji do finałowej dwunastki. A choć znam z różnych imprez wszystkich liczących się rywali, nie biorę ich wyników pod uwagę. Kto wie, w jakich warunkach i gdzie pchali? To mistrzostwa są dopiero prawdziwym sprawdzianem. Moim faworytem do medalu jest mistrz świata juniorów z Chile Rutger Smith, który regularnie pcha w granicach 20,50 m. Groźni będą też Białorusini (Jurij Biełow 21,14 i Paweł Łyżin 20,86 m w tym sezonie - przyp. red.). Autorytetem, po 20-metrowych wynikach na czerwcowym Pucharze Europy, jest też Tomek Majewski. Pół metra dalej ode mnie pcha też obecnie drugi z Polaków, Tomek Chrzanowski.

Jesteś w stanie zbliżyć się do swego rekordu życiowego?

- Nie wiem, raczej nie. Jestem w tym sezonie regularny: w kilku zawodach posyłałem kulę na 18,60-18,70 m i na tyle mnie teraz stać. Przed rokiem na zawodach GP PZLA pchałem 19,50-19,70 m. Tyle, że dopiero od kwietnia robię mocne treningi. Wszystko przez kontuzję prawej stopy. Pcham z doskoku i prawa noga jest dla mnie istotniejsza, bo z niej się wybijam. Pod koniec zeszłego roku stopa bolała mnie kilka miesięcy i żaden lekarz nie potrafił postawić trafnej diagnozy, W końcu poszedłem w listopadzie do wojska, po rtg okazało się, że mam złamaną czwartą kość śródstopia z oddaleniem kości o kilka milimetrów. Pięć tygodni chodziłem w gipsie, a jeszcze trzy miesiące po zdjęciu noga ciągle bolała. O tej porze roku miałem za sobą trzy tysiące prób. Tymczasem wykonałem trzy razy mniej. mam siłę, ale cierpi technika, bo zmieniła się przez brak dynamicznych wspięć stopy i mocnych wybić. To właśnie muszę poprawić. Mam też rezerwy szybkościowe - powinienem więcej skakać przez płotki i rozciągać się, by szybciej i dynamiczniej "pracować" w kole przed rzutem.

Jesteś żołnierzem w służbie zasadniczej. Czy to oznacza, że nie masz żadnego stypendium kadrowego, klubowego, sponsora?

- Dostaję tylko żołd - 120 zł - z bydgoskiej jednostki JW1386, gdzie zostały mi jeszcze dwa miesiące służby. Poszedłem do wojska, by trafić potem do kompanii sportowej. Nie jestem objęty żadnym szkoleniem centralnym przez PZLA, nie byłem też na żadnych sportowych obozach wojskowych. Jestem żołnierzem, więc za najważniejszą imprezą sezonu uznaję wrześniowe Igrzyska Armii na Sycylii, bo tam muszę udowodnić wojsku, że warto we mnie inwestować.

Taki tur jak Ty pewnie potrzebuje dużo odżywek...

- Oczywiście. Miesięcznie tracę na to własnych 1000 zł. Niestety, kiedy przychodzę do klubu i liczę na zwrot choć części, zawsze słyszę, że nie ma pieniędzy. Przykładowo potrzebuję jednorazowo zjeść pół kilograma kreatyny - proszku, rozwadnianego w jakimś napoju. Starcza mi to na dwa tygodnie treningu, potem trzeba znowu dostarczyć organizmowi te pół kilo. Tymczasem z kadry dostałem przed tymi mistrzostwami 100 gram. Więcej nie ma. Po co mi tylko tyle? Przecież to nic nie pomoże?

Wspominasz jeszcze swój feralny występ na Zawiszy w MŚ do lat 18?

- Lepiej nie. Przez złą opiekę medyczną mistrzostw nie miałem szans na dobry wynik. Już, gdy zwymiotowałem pierwszy raz, czułem, że dzieje się coś niedobrego. Po kolejnym poszedłem do lekarza i usłyszałem: "Nic ci nie będzie. Wyśpij się i możesz startować". Wymioty się jednak nasiliły. Odwodniłem organizm i osłabiony pchałem dużo bliżej niż potrafiłem. A wystarczyło szybko podać kilka kroplówek.

Jak będziesz relaksować się przed startem?

- Już nic w formie nie da się poprawić. Trzeba się tylko nastawić psychicznie: zrobić dzień wolnego, zaserwować dynamiczną muzykę - techno lub dance i pójść na spacer.

Copyright © Agora SA