Mniejsza kara za doping dla Rafała Dobrowolskiego

Rafał Dobrowolski, łucznik Stelli Kielce, nie jest już zdyskwalifikowany za doping. Trybunał Arbitrażowy przy PKOl zmienił decyzję Polskiego Związku Łuczniczego i ukarał zawodnika jedynie naganą

O sprawie pisaliśmy w kwietniu tego roku. Rafał Dobrowolski i Bartosz Mikos zostali ukarani m.in. półtoraroczną dyskwalifikacją i wykluczeniem z kadry narodowej na dwa lata za doping - w organiźmie obu łuczników Stelli Kielce wykryto niewielkie ilości marihuany i haszyszu. U Dobrowolskiego na mistrzostwach Polski, zaś u Mikosa na zgrupowaniu kadry. Tego pierwszego pozbawiono także tytułu mistrza Polski oraz stypendium sportowego. Wiktor Pyk, trener kieleckich łuczników, nie podważał wówczas wyników badań, ale twierdził, że kara jest zbyt wysoka. - Nie ma jej nawet w przepisach związkowych - mówił w kwietniu "Gazecie". Twierdził, że niektórym ludziom w nowym zarządzie PZŁucz zależy, by Dobrowolskiego, jedną z nadziei polskiego łucznictwa, odsunąć od kadry.

Rafał odwołał się od decyzji zarządu PZŁucz. Nie zrobił tego Mikos, bo kilka miesięcy temu wyjechał do Anglii - olimpijczyk z Sydney prawdopodobnie zerwie ze sportem. Trybunał Arbitrażowy do Spraw Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim zmienił decyzję o dyskwalifikacji.

"Kara nagany (...) jest współmierna do popełnionego czynu. (...) Należy odstąpić od wymierzania kar dodatkowych, które praktycznie zamykają zawodnikowi dalszą drogę sportową" - czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Wiktor Pyk jest zadowolony z takiego zakończenia sprawy, choć nie ukrywa zażenowania sytuacją. - Ktoś bardzo chciał zrobić nam krzywdę i to mu się udało. Fajnie, że zmniejszono karę, ale Rafał miał ogromną szansę na start w tym roku w mistrzostwach świata w Nowym Jorku, w olimpijskich eliminacjach... - przypomniał szkoleniowiec.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.