Maciej Trzebiatowski wicemistrzem Europy w motorowodnej klasie O-700

Zaledwie w drugim roku startów zawodnik Teamu Haręza Żnin) zdobył swój pierwszy, srebrny medal. Na jeziorze Pakoskim popłynął na niemieckim silniku od Tadeusza Haręzy, który na innym - włoskim - nic nie zdziałał

- Cieszę się bardzo, bo w życiu się nie spodziewałem takiego sukcesu - przyznał "Gazecie" 28-letni Trzebiatowski. - Miałem bardzo dużo szczęścia, bo faworytów dopadły kłopoty z silnikami. Ja dziękuję za pomoc panu Tadziowi Haręzie - dodał zawodnik, który z wykształcenia jest leśnikiem.

To były bowiem wyścigi niespodzianek w klasie O-700. Przede wszystkim nie przyjechali najlepsi Włosi - mistrz świata Mauro Bacchi i wicemistrz Tiziano Trombetta. W pierwszym sobotnim biegu z dziewięciu motorowodniaków metę minęło tylko pięciu. Nie dotarli do końca wyścigu Austriak Ferenc Csako, Węgier Attila Havas, Niemiec Holger Kluge i Polak Marek Głowacki (LOK Szczecin). Haręza - wielki faworyt gospodarzy, który zdobył już 14 medali mistrzostw świata i Europy - był czwarty, a lepiej spisał się kolega z Teamu, Trzebiatowski. Płynął na pożyczonym od swego bardziej doświadczonego partnera silniku Koeniga i zajął drugie miejsce. Pierwszy był Niemiec Ulrich Rochel. - Ja z tym Niemcem zawsze wygrywałem - mówił niezadowolony ze swego występu Haręza, którzy narzekał na włoski silnik Verona, na którym płynął. - Proszę zobaczyć, wszyscy, który jechali na tym Włochu, nie dojechali - dodawał. Jeszcze gorzej poszło Haręzie w drugim sobotnim wyścigu. Podzielił los pechowców z pierwszego biegu i nie przejechał wszystkich ośmiu okrążeń. Zrezygnowany usiadł w swoim namiocie. - Nie wiem jeszcze, co się stało. Chyba silnik się zatarł. Wydawało mi się, że się wreszcie z tym Włochem dogadałem. W piątek było wszystko w porządku, a tu jakby się uparł - opowiadał Haręza po sobotnich wyścigach. Wieczorem jego menedżer Stefan Czarnecki z mechanikami pojechali do Poznania po nową membranę węglanową do gaźnika. Nic to jednak nie pomogło, bo w niedzielę znowu bolid Haręzy stawał na wodzie. Ostatecznie pękł korbowód i przebił obudowę silnika.

A wczoraj po srebro mknął Trzebiatowski. Najpierw dopłynął za Rochelem. Niemiec z trzema zwycięstwami na koncie już był mistrzem Europy (do punktacji liczą się trzy najlepsze wyniki; najgorszy odpada - przyp. red.) i z ostatniego wyścigu mógł zrezygnować. Postanowił jednak pomóc w zdobyciu srebra rodakowi, Holgerowi Kluge. Tylko przez pierwsze okrążenie Niemcy pokazywali wodny pióropusz Trzebiatowskiemu. Nagle awaria silnika przydarzyła się Kluge, Rochel też wtedy stanął. Trzebiatowski triumfował na miarę srebro, a pech Kluge wykorzystał jeszcze Witold Bartnicki z Poloneza Warszawa, sięgając po swój drugi w karierze brązowy krążek.

bor

Wyniki ME w kl. O-700

1. Urlich Rochel (Niemcy) 1200 (400+400+400) pkt, 2. Maciej Trzebiatowski (Team Haręza Żnin) 1000 (300+300+400), 3. Witold Bartnicki (Polonez Warszawa) 900p, 4. Holger Kluge (Austria) 450p, 5. 4. Jiri Masek (Czechy) 300p, 6. Tadeusz Haręza (Team Haręza) 169p.

Zwycięzcy innych klas (w ramach międzynarodowych MP): O-250 - Bernard Marszałek (Polonez); O-350 - Krystian Laskowski (LOK Poznań); S-550 - Lechosław Rybarczyk (Posnania); T-550 - Lszlo Futo (Węgry); JT-250 - Wojciech Świerczyński (MKŻ Znin).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.