Kryzys w klubie Boruca

Nagła dymisja popularnego dyrektora Southamptonu może pociągnąć odejście menedżera i kluczowych zawodników - o zamieszaniu w zespole Artura Boruca pisze Michał Okoński, dziennikarz "Tygodnika Powszechnego" i autor bloga "Futbol jest okrutny".

To był grom z jasnego nieba. W środę wieczorem na stronie internetowej klubu pojawił się krótki komunikat, że właścicielka Southamptonu, Katharina Liebherr, obejmuje również funkcję prezesa w związku z rezygnacją dotychczas zarządzającego klubem Nicoli Cortese, a równocześnie rozpoczynają się poszukiwania kogoś, kto przejmie obowiązki odchodzącego Włocha. Cortese pożegnano kilkoma standardowymi słowami o żalu związanym z tą dymisją, wspaniałej pracy, którą wykonał, ale także o tym, że w samej firmie nic się nie zmienia: menedżer i cała ekipa pracowników klubu może liczyć na tę samą pomoc i wsparcie, co zwykle.

Problem w tym, że "menedżer i cała ekipa pracowników klubu" czuła się z prezesem Cortese bardzo mocno związana i jest bardzo prawdopodobne, że personalne trzęsienie ziemi w stabilnym do wczoraj Southamptonie nie ograniczy się do szczytów - zwłaszcza że otwarte jest właśnie zimowe okienko transferowe. Klub, który w ostatnich miesiącach był w Premier League symbolem zrównoważonego rozwoju, kolejny raz w swojej historii może pogrążyć się w chaosie.

Ojciec i córka

Gdy ojciec Kathariny, szwajcarski biznesmen Marcus Liebherr, przejmował zbankrutowany Southampton w lipcu 2009, klub tułał się w trzeciej lidze. Zatrudniony przez Liebherra Cortese szybko postawił go na nogi: już w pierwszym sezonie, prowadzona wówczas przez świeżo zatrudnionego Alana Pardew drużyna omal nie wywalczyła prawa do gry w barażach, dających awans do Championship, mimo iż rozpoczynała rozgrywki z dziesięciopunktową karą za bankructwo. Później, pod kolejnym menedżerem Nigelem Adkinsem, były dwa awanse z rzędu. Przed rokiem Southampton wrócił do Premier League, w której jednak Nicola Cortese zdecydował się na jeszcze jedną zmianę menedżera. Sprowadzenie Mauricio Pochettino okazało się mistrzowskim posunięciem: zespół bez problemów utrzymał się w angielskiej ekstraklasie, powszechnie chwalony zarówno za styl gry, jak i (z tego zresztą Southampton słynął zawsze) świetnie wprowadzaną do drużyny młodzież. Nazwiska pomocnika Adama Lallany i lewego obrońcy Luka Shawa są dziś na ustach całej Anglii, a kwoty, jakie się wymienia w kontekście ich ewentualnych transferów, przekraczają w obu przypadkach 20 milionów funtów.

Marcus Liebherr nie mógł się cieszyć ostatnimi sukcesami: zmarł na atak serca, kiedy drużyna walczyła jeszcze o awans do drugiej ligi. Jego córki, zarządzającej wieloma innymi przedsięwzięciami, dotąd na południu Anglii nie widywano: do wczoraj angielskie media w zasadzie nie publikowały żadnych jej fotografii. Klubem zarządzał powszechnie komplementowany Cortese, drużyną z ławki - równie chwalony Pochettino, na boisku błyszczały wschodzące gwiazdy Premier League - obok Lallany także Schneiderlin czy Osvaldo. Komu to przeszkadzało?

Podobno źródłem nieporozumień między Kathariną Liebherr a Nicolą Cortese była skala inwestycji, których domagał się Włoch, przekonany, że w zasięgu możliwości drużyny jest walka o Ligę Mistrzów. Podobno pierwszą rezygnację złożył w październiku, wcześniej miał grozić odejściem w maju. Podobno pani Liebherr nie podobała się nadmierna samodzielność dotychczasowego prezesa i chciała mieć większy wpływ na to, co dzieje się w klubie. Ale dziennikarze na Wyspach spekulują, że może po prostu ten interes już jej się znudził i rozgląda się za nabywcą dla klubu. Kiedy jej ojciec kupił drużynę, zapłacił 14 milionów funtów. Córka może liczyć nawet na dziesięciokrotny zysk.

Prezes, trener i piłkarze

Dymisja Cortese była dla piłkarzy szokiem. Zarówno Luke Shaw, jak i sprowadzony tego lata inny obrońca, Dejan Lovren, ze smutkiem żegnali go na Twitterze, dziękując za to, co zrobił dla klubu i dla nich osobiście. Mauricio Pochettino, który zaraz po przyjściu do Southamptonu deklarował, że wiąże swój los z losem Nicoli Cortese, został przez Włocha przekonany, by nie składać natychmiastowej dymisji - jakie będą jego kolejne decyzje, przekonamy się dzisiaj na konferencji prasowej przed meczem z Sunderlandem. Po tym, co pokazał w ciągu pierwszego roku pracy na Wyspach, argentyński szkoleniowiec z pewnością będzie mógł znaleźć lepszego pracodawcę.

Co czeka piłkarzy? Niemieszczący się ostatnio w pierwszym składzie napastnik Rickie Lambert już negocjuje transfer do West Hamu, o Lallanę i Shawa bić się będą potentaci: pierwszy pasowałby do Manchesteru United, drugi mógłby zastąpić w tym klubie Patrice'a Evrę albo pójść do Chelsea, gdzie rozglądają się za następcą Ashleya Cole'a. Artur Boruc o swoją pensję może być spokojny.

Co czeka klub? Znaleźć następcę dla Nicoli Cortese, angażującego się w zarządzanie Southamptonem na niemal wszystkich poziomach, nie będzie łatwo. Utrzymać dotychczasową ekipę (czyli także: dotychczasowe miejsce w górnej połowie tabeli) - również. Pani Katharina Liebherr nie zna się na piłce nożnej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.