Zły Los Lakers...

Magic Johnson, Wilt Chamberlain, Jerry West, Kareem Abdul-Jabbar, James Worthy, George Mikan, Shaquille O'Neal, Kobe Bryant - to tylko niektórzy z koszykarzy, którzy w swojej karierze reprezentowali Los Angeles Lakers.

W tym sezonie Lakers nie będą jednak mistrzami. Zespół trenera-geniusza Phila Jacksona, z O'Nealem i Bryantem w składzie, został w drugiej rundzie play off (czyli ćwierćfinale) wyeliminowany przez San Antonio Spurs (2:4).

"Jeziorowcy" - jak zwykło się ich nazywać w Polsce, choć oczywiście nie ma takiego słowa (może "Wodnicy"?) aż 14 razy byli najlepszym klubem NBA, z czego dziewięć od momentu przenosin klubu z Minneapolis do Miasta Aniołów. Właśnie z pierwszej części historii klubu wywodzi się nazwa - w końcu stan Minnesota to Kraina Tysiąca Jezior - w odróżnieniu od Kalifornii, gdzie o zbiorniki wodne trudno.

Lakers to klub specyficzny - taka amerykańska Legia Warszawa. W ich mieście są zjawiskiem. Na meczach w hali Staples Center wypada bywać, bo w ten sposób znajduje się w jednym rzędzie z gwiazdami Hollywood. Symbolem klubu są bowiem w równym stopniu jego kolejne gwiazdy, jak i kibic numer 1 - Jack Nicholson, zawsze w pierwszym rzędzie tuż obok ławki Lakers. Specjalnie po to, żeby eksponować tego typu osobistości hala w LA ma inną budowę niż każda inna w NBA - tylko w Staples Center są miejsca dla kibiców między ławką zespołu, a stolikiem sędziowskim.

Lakers jako jedyni są więc także nielubiani w całych USA. W każdej hali, kiedy tylko pojawią się tam koszykarze w strojach złoto-fioletowych, odzywa się okrzyk: "Beat LA" - "pokonać LA". Zna go każdy kibic NBA, należy do kanonu, niemal jak słynne amerykańskie "deeeee-fence".

W tym sezonie jednak już takich okrzyków nie będzie. Mistrzowie NBA z lat 2000, 2001 i 2002 planują właśnie wakacje. W walce o mistrzostwo NBA liczyć się będą Spurs, Dallas Mavericks, Sacramento Kings, a być może jeszcze ktoś z dwójki New Jersey Nets - Philadelphia 76ers.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.