Przykład Waldemara Fornalika potwierdza, że nie każdy wybitny trener to wybitny selekcjoner. Podkreślałem wielokrotnie, że oddaję głos jedynie na szkoleniowca, który jest w stanie wyprowadzić reprezentację Polski z grupy na wielkiej imprezie mistrzowskiej. Wychodzę z założenia, że sam awans do niej to za mało. Jeśli selekcjoner zalicza z wybrańcami wyjście z grupy na poważnym turnieju - pracuje aż do końca eliminacji następnej wielkiej imprezy mistrzowskiej (ewentualnie jeszcze dłużej).
W tym kontekście Waldemar Fornalik ewidentnie wszedł na minę. Jego poprzednik Franciszek Smuda twierdził wprawdzie, że nie zostawia po sobie spalonej ziemi, ale nie wydaje mi się, żeby była jakoś mniej spalona, niż kiedy odchodził Leo Beenhakker.
Moim zdaniem awans z tak trudnej grupy był marzeniem ściętej głowy. Waldemar Fornalik to człowiek niezwykle ambitny, wiadomo było, że nie odmówi, choć znał skład grupy. Taka propozycja z PZPN mogłaby się nie powtórzyć, tylko wariat by odmówił.
Fornalik nie awansował, nie miał na to żadnych szans, więc odchodzi. To jednak warsztatowiec, który potrafi tyle, że polskiej piłki nie stać, aby nie wykorzystać takiego trenera.
Kochają Fornalika choćby w Chorzowie, choć trudno przypuszczać, by teraz wrócił. Kocian odmienił przecież Ruch i trudno spodziewać się, że działacze mogliby go teraz zwolnić tylko po to, by zatrudnić Fornalika. Pozycja dyrektora sportowego w Ruchu jako nadtrenera nie zadowoliłaby Fornalika, nie sądzę, żeby na taki manewr zgodził się Kocian.
Fornalik trafi zapewne do innego polskiego klubu. Polskiego, bo przez reprezentactyjną kadencję nie wyrobił sobie nazwiska na tyle, by iść zarabiać do szejków. W kraju jednak są ludzie, którzy wiedzą, ile ten trener potrafi.
Czy mógłby zastąpić choćby... Adama Nawałkę, gdyby ten został nowym selekcjonerem? Cóż, pamiętajmy, że ta posada nie byłaby dla niego nowością. Trenerem Górnika Zabrze był zarówno jako asystent, jak i pierwszy.
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone