Treve królową Paryża!

Trzyletnia francuska klacz Treve, niepobita w swojej karierze, w wyśmienitym stylu wygrała w niedzielę Qatar Prix de l'Arc de Triomphe. W pokonanym polu pozostawiła trzech derbistów - Intello, Kizuna, Ruler of The World i największego faworyta japońskiego Orfevre. Nie dała najmniejszych szans nikomu.

Przy dopingu kilkudziesięciu tysięcy widzów na torze Longchamp Treve minęła celownik o pięć długości przed Orfevre, który po pasjonującej walce pokonał Intello i zajął drugie miejsce. Czwarty finiszował Kizuna.

W wyścigu nie wystartował niemiecki Novellist, który zanim jeszcze pojawił się w Paryżu, dostał gorączki i został wycofany. Siedemnastokonna, niezwykle mocna stawka koni ruszyła ze startu na dystansie 2400 m kilkanaście minut po godzinie 16. Zanim konie pokonały pierwszą prostą i weszły w długi zakręt, Treve galopowała z tyłu, po zewnętrznej. Z tyłu był również główny faworyt Orfevre. W momencie, gdy zakręt na torze Longchamp łagodnieje i lekko się prostuje, przed wyjściem na finiszową prostą dosiadający klacz Thierry Jarnet przyspieszył i przesuwał się powoli do przodu. Treve galopowała tak swobodnie, jakby była to tylko rozgrzewka, bez żadnego wysiłku. W mgnieniu oka znalazła się na froncie wyścigu i kiedy konie wyszły na ostatnią prostą toru w Paryżu, miała już przewagę. Za nią Orfevre zdołał przebić się do przodu i kiedy mogło się jeszcze wydawać, że rzuci się w pogoń za klaczą Jarnet, poprosił ją o jeszcze więcej, a ona z niebywałą lekkością po prostu zostawiła wszystkich z tyłu.

Christophe Soumillon dosiadający Orfevre powiedział po biegu: - Gdy minęła mnie i zostawiła z tyłu na blisko 350 metrów przed metą, wiedziałem, że będzie bardzo trudno ją złapać. Wtedy skupiłem się już na walce o drugie miejsce.

Żaden z koni nie miał najmniejszych szans się do niej zbliżyć, gdy komentator francuskiej telewizji krzyczał "C'est PHE-NO-ME-NALE", a Treve mijała celownik. Orfevre wywalczył drugie miejsce o szyję przed Intello. Pozostałe konie były tylko tłem.

 

Właścicielem klaczy jest szejk Joaan bin Hamad Al Thani, który zakupił klacz zaraz po tym, jak wygrała francuski Oaks (Prix de Diane), bijąc rekord toru. Treve nie była od początku zgłoszona do Prix de l'Arc i jej nowy właściciel musiał za dodatkowy zapis zapłacić kwotę 100 tys. euro.

Trenerką klaczy jest Criquette Head-Maarek, której rodzina od pokoleń zajmuje się końmi wyścigowymi. Pradziadek i dziadek byli dżokejami, potem trenerami, ojciec Alec Head był trenerem i wspaniałym hodowcą, który założył stadninę Haras du Quesnay, w której urodziła się Treve. Criquette jest pierwszą kobietą trenerem w historii Francji, której podopieczny wygrał Łuk - był to w 1979 Three Troikas, należący do rodziny i dosiadany przez jej wuja Freddy'ego Heada. W tym roku powtórzyła ten sukces.

Po biegu trenerka była niesamowicie szczęśliwa. - Styl, w jakim wygrała, był niesamowity - mówiła Head-Maarek. - Nie miał dla niej znaczenia ani odległy numer startowy, ani stan bieżni. Jest teraz członkiem naszej rodziny, jest dla mnie jak siostra.

Podziękowania skierowała również do Frankie Dettoriego, który wygrał na Treve jej poprzedni wyścig Prix Vermille. Przed startem poprosiła go, żeby przejechał klacz delikatnie, nie używał bata. Wykonał te dyspozycje i wygrał. Frankie miał pojechać na klaczy również w Łuku, wspólnie trenowali, ale kilka dni wcześniej złamał kostkę i do końca sezonu nie będzie już startował. Zastąpił go weteran francuskiej bieżni, czterokrotny czempion francuskich dżokejów Therry Jarnet. Czterdziestosześcioletni jeździec dwa razy wcześniej wygrywał już Prix de l'Arc w 1992 (Subotica) i 1994 (Carnegie).

Treve jest trzecią z rzędu zwyciężczynią Łuku, w ubiegłym roku wygrała Solemia, dwa lata wcześniej Danedream, która ustanowiła rekord toru. Klacze rządzą na Longchamp w ostatnich latach, wcześniej w 2008 wygrała Zarkava.

Treve pozostaje niepobita od początku swojej kariery. Startowała i wygrywała pięć razy, w tym trzy razy w gonitwach najwyższej klasy G1. Start w Łuku był jej pierwszą konfrontacją nie tylko z ogierami, ale i z końmi czteroletnimi i starszymi. Poradziła sobie fenomenalnie!

Więcej o:
Copyright © Agora SA