Liga angielska. 36. kolejka. Arsenal traci punkty

Arsenal tylko zremisował w wyjazdowym meczu z walczącym o utrzymanie Boltonem 2:2, choć prowadzili już 2:0. Tymczasem Manchester United wygrał w niedzielę z Tottenhamem. Cztery bramki dla Liverpoolu zdobył Michael Owen

Na dwie kolejki do zakończenia sezonu (Arsenal zagra jeszcze trzy spotkania) "Kanonierzy" mają do MU 5 punktów straty. W sobotę piłkarze Arsene Wengera przez całą pierwszą połowę męczyli się na Reebok Stadium z ambitnie grającymi gospodarzami. Kiedy jednak w pierwszej minucie po wznowieniu gola zdobył Sylvian Wiltord, a później podwyższył jego rodak Robert Pires, wydawało się, że już po meczu. Tymczasem gra Arsenalu zupełnie się "posypała" w ostatnim kwadransie. Najpierw w 75. min wyrównał kolejny mistrz świata z 1998 roku Youri Djorkaeff. A pięć minut przed końcem samobójczego gola zdobył weteran Martin Keown.

- Katastrofa. Jak mogliśmy tak się dać zdekoncentrować w końcówce i wypuścić z rąk zwycięstwo? Nie wiem, co poszło źle. Może przy 2:1 zbytnio ulegliśmy presji i zabrakło świeżości - zastanawiał się po meczu Wenger. - To jeszcze nie koniec. Nadal uczestniczymy w wyścigu o mistrzostwo. Ale teraz sprawa tytułu nie leży już w naszych rękach. Szkoda, że ją wypuściliśmy i musimy patrzeć, jak zachowają się rywale.

Jedyny rywal, jaki mają "Kanonierzy" w walce o obronę tytułu, czyli MU wygrał. Czy to przełom w walce o mistrzostwo? Jeśli MU wygra dwa ostatnie spotkania, będzie mistrzem. Dodatkowo Wenger na trzy ostatnie mecze zostaje bez takich podstawowych zawodników, jak kontuzjowany do końca sezonu kapitan Patrick Vieira, reprezentacyjny obrońca Sol Campbell, zawieszony za uderzenie łokciem Ole Gunnara Solskjaera. Po meczu z Boltonem dołączyli do nich obrońca Pascal Cygan (zerwany mięsień uda) i ofensywny szwedzki pomocnik Fredrik Ljungberg (kontuzja kostki). - Znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji, ale wierzę w charakter moich zawodników. Wiele razy dali dowód, że są prawdziwymi wojownikami. Na pewno będziemy walczyli do końca - zapewniał Wenger.

Sezon dobiega końca, tymczasem do wielkiej formy wrócił FC Liverpool. Drużyna Jerzego Dudka walczy o prawo gry w Lidze Mistrzów z Newcastle Utd i londyńską Chelsea. W sobotę "Sroki" szczęśliwie pokonały na wyjeździe Sunderland 1:0, po golu z karnego Norberto Solano. Chelsea straciła punkty, remisując 1:1 na Stamford Bridge z innym londyńskim klubem - Fulham. Za to "The Reds" rozgromili na wyjeździe West Bromwich Albion aż 6:0. Nadal zajmują piątą pozycję w tabeli, ale zrównali się punktami z Chelsea, z którą zmierzą się w ostatniej kolejce sezonu (11 maja). Do Newcastle mają tylko punkt straty.

West Bromwich, który już dwa tygodnie temu pogrzebał szanse na utrzymanie się w Premier League, doznał najcięższej porażki na swoim boisku od 125 lat. Bohaterem spotkania okazał się napastnik reprezentacji Anglii Michael Owen, który zdobył cztery bramki. Pod koniec meczu mógł zdobyć piątą, lecz po jego strzale piłka trafiła w słupek. Owen zdobył w tym sezonie 28 goli, w tym 19 w lidze.

- Michael osiągnął coś wyjątkowego. Ilu jest takich piłkarzy, który zdobyli cztery gole w meczu przy tak twardo grającej defensywie jak w Anglii? - pytał menedżer "The Reds" Gerard Houllier. - Sto goli to także wspaniałe osiągnięcie. To wielka przyjemność mieć kogoś takiego w składzie, patrzeć, jak zdobywa gole i jak się rozwija. Bo Owen nie przestał się jeszcze kształtować. W tym sezonie poprawił grę lewą nogą i głową. Wzmocnił się, coraz trudniej odebrać mu piłkę. Myślę, że następne sto goli zdobędzie dla Liverpoolu szybciej niż tę pierwszą setkę - mówił Francuz.

Piłkarz zadedykował cztery gole dziecku, które ma przyjść na świat w tym tygodniu. - Moja żona Louise ma termin wyznaczony na czwartek. Kiedy więc strzelę następną bramkę, będę już prawdopodobnie ojcem. Niech więc te gole będą prezentem dla nadchodzącego malucha - powiedział 23-letni piłkarz. - Tak naprawdę bardziej cieszy mnie, że te gole przedłużyły naszą szansę na grę w Lidze Mistrzów. To o wiele ważniejsze dla klubu i kibiców niż moje sto goli - dodał.

BOLTON - ARSENAL 2:2 (0:0): Djorkaeff (74.), Keown (84., samob.) - Wiltord (47.), Pires (56.).

BIRMINGHAM CITY - MIDDLESBROUGH 3:0 (2:0): Dugarry (18.), Clemence (40.), Lazaridis (80.).

CHARLTON ATHLETIC - SOUTHAMPTON 2:1 (1:0): Parker (32.), Lisbie (50.) - Beattie (90.).

CHELSEA - FULHAM 1:1 (1:0): Goma (39., samob.) - Boa Morte (66.).

EVERTON - ASTON VILLA 2:1 (0:0): Campbell (59.), Rooney (90.) - Allback (49.).

LEEDS UNITED - BLACKBURN ROVERS 2:3 (1:1): Viduka (21.), Smith (90.) - Dunn (38., karny), Cole (69.), Todd (78.).

SUNDERLAND - NEWCASTLE UNITED 0:1 (0:1): Solano (43., karny)

WEST BROMWICH ALBION - LIVERPOOL 0:6 (0:1): Owen (15., 49., 61., 67.), Baros (47., 84.)

MANCHESTER CITY - WEST HAM 0:1 (0:0): Kanoute (81.)

TOTTENHAM HOTSPUR - MANCHESTER UNITED 0:2 (0:0): Scholes (69.), Van Nistelrooy (90.)

Najskuteczniejsi

23 - Beattie (Southampton)

22 - Henry (Arsenal)

20 - van Nistelrooy (MU)

LICZBY KOLEJKI

99, 100, 101, 102

gole w karierze dla Liverpoolu zdobył w tej kolejce Michael Owen. Wprawdzie więcej bramek dla "The Reds" zdobyło jeszcze aż dziesięciu zawodników, m.in. Robbie Fowler (117), Kenny Dalglish (118) i rekordzista Ian Rush (229), ale Owen ma dopiero 23 lata. Dla zdobycia stu goli potrzebował pięciu lat, ale może grać na Anfield Road jeszcze co najmniej dwa razy dłużej. Bukmacherzy przyjmują zakłady na 13-2, że Owen przekroczy barierę trzystu goli

lop

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.