Reprezentacja Węgier rozpoczęła wczoraj przygotowania. Trener Gellei powołał 22 zawodników. W składzie zabrakło m.in. kontuzjowanego Zoltana Gery, wyborowego strzelca Ferencvarosu Budapeszt.
Na bazę nasi rywale wybrali sobie niewielkie miasteczko Tata, w pobliżu granicy ze Słowacją, w dolinach wzgórz Gerecse. Mieści się tam bardzo dobrze wyposażone centrum treningowe.
Po remisie w październiku ze Szwecją na wyjeździe Węgrzy są w bardzo dobrej sytuacji. Mają cztery punkty i marzą o pierwszym od 1986 roku awansie do wielkiej międzynarodowej imprezy.
W obecnej drużynie nie ma wielkich gwiazd, ale nie brakuje zawodników o dużych umiejętnościach. Liderami są bramkarz Gabor Kiraly z Herthy Berlin i pomocnik Krisztian Lisztes z Werderu Brema. - Siłą tego zespołu jest solidna gra w środku pola. Bronimy się w tej strefie, a po przechwycie zawodnicy starają się szybko grać piłką - mówi Dinnyes.
- Zagramy bez trójki kontuzjowanych piłkarzy: napastników Zoltana Gery i Miklosa Fehera oraz obrońcy Gabora Gyepesa. To duże osłabienie, bo to kluczowi zawodnicy. Spodziewamy się trudnego meczu. Tym bardziej, że - z tego co słyszałem - stadion ma być pełny. Do Chorzowa nasza reprezentacja przyjeżdża w czwartek - mówi Ferenc Burkovits, dziennikarz węgierskiej gazety "Magyar Hirlap".