Piłka ręczna. Marcin Lijewski: Vive jest gotowe na Final Four

- Cały świat już wie, że Vive to uznana firma. W Final Four Ligi Mistrzów stać ich na to samo co niemiecki Kiel, Barcelonę czy mój HSV Hamburg, czyli zwycięstwo - mówi Marcin Lijewski, rozgrywający czołowej drużyny Bundesligi i były reprezentant Polski.

Mistrzowie Polski w niedzielę rozgromili w ćwierćfinale LM Metalurg Skopje 26:15 (pierwszy mecz wygrali 27:25) i awansowali do czwórki najlepszych drużyn w Europie. Od 1 czerwca zagrają w Kolonii z obrońcą trofeum THW Kiel, Barceloną, która w rozgrywkach triumfowała rekordowe siedem razy, oraz z HSV.

Paweł Matys: Po zakończeniu fazy grupowej powiedziałeś, że Kiel i Barcelona będą w Final Four Ligi Mistrzów, a Vive Targi Kielce i HSV Hamburg tylko w scenariuszu marzeń. Sprawdziło się. Można cię chyba nazywać prorokiem.

Marcin Lijewski: Nie, bez przesady (śmiech). W turnieju zagrają cztery najsilniejsze obecnie drużyny w Europie.

Niektórzy twierdzą, że Vive trafiło do Final Four szczęśliwie. Miało łatwiejszych rywali w fazie grupowej i pucharowej.

- Kielczanie mieli nieco słabszą grupę niż np. my, ale szczęściu w sporcie trzeba umieć pomóc i nie umniejsza to ich sukcesu. Dwa razy w fazie grupowej pokonali groźny Metalurg Skopje, a potem dołożyli z nimi dwa kolejne zwycięstwa w ćwierćfinale. Jak najbardziej zasłużyli na awans. To nie jest żaden przypadek. W poprzednich dwóch sezonach Vive miało niesamowicie silnych rywali w grupie i też potrafiło awansować do fazy pucharowej. Z roku na rok są coraz mocniejsi.

Na co ich stać w Kolonii? Mają szanse z europejskimi potęgami?

- Myślę, że cały świat już wie, że Vive to uznana firma. Stać ich na to samo co Kiel, Barcelonę czy mój Hamburg, czyli zwycięstwo w finałowym meczu. Każdemu daję po 25 proc. szans.

Kielczanie są debiutantem w tym gronie, Bogdan Wenta mówi wprost, że będą tam "Mr Nobody". Rywale są bardzo doświadczeni.

- Moim zdaniem nawet Kiel czy Barcelona są do pokonania. Niemcy przegrali dwa razy z węgierskim MKB Veszprem, a Barcelona uległa z mającym kłopoty finansowe Atletico Madryt. Faworytem turnieju jest Kiel, bo ma mocny skład i szeroką ławkę rezerwowych, ale wystarczy, że trafi im się słabszy dzień, i też mogą przegrać.

Nie zgodzę się, że Vive jest nikim w Europie. Wielu z zawodników ma medale mistrzostw świata czy Europy, taki Uros Zorman trzy razy wygrywał Ligę Mistrzów, kilku innych graczy występowało już z innymi drużynami w Final Four. Vive ma piłkarzy zagranicznych, którzy doskonale wiedzą, jak wygrywać ważne pojedynki, i są gotowi do sięgnięcia po ten puchar. A dokładając do tego Polaków - olbrzymią siłę Michała Jureckiego, fantazję mojego brata Krzyśka oraz świetną postawę w bramce Sławomira Szmala, wszystko scala się w bardzo dobrą jakość.

Niektórzy mają wątpliwości. Marko Vuijn, rozgrywający Kiel, powiedział, że Vive nie jest gotowe na Final Four.

- A niech sobie gada... Sam najpierw powinien osiągnąć coś wielkiego. Na pewno jego słowa chłopaki z Vive wezmą sobie mocno do serca i może to korzystnie na nich wpłynąć. Dzięki niemu będą podwójnie zmotywowani.

Chciałbyś wylosować kielecką drużynę w półfinale?

- Obojętne, z kim się zmierzymy, czeka nas ciężki pojedynek. Marzy mi się, by zmierzyć się z Vive w finale, i by jeden z braci Lijewskich stał szczęśliwy z pucharem na podium. To byłoby wspaniałe.

Grałeś już w Final Four z Hamburgiem przed dwoma laty. Jaki to turniej?

- Bardzo trudna impreza. Olbrzymią rolę odgrywa dobre przygotowanie fizyczne, szybka regeneracja. W sobotę gra się półfinał i euforia po zwycięstwie, wizja trzymania pucharu w ręku, może wyzwolić resztki energii, niezbędnej do triumfu w finale. Atmosfera w Kolonii jest niesamowita, 20 tys. ludzi na trybunach, to fiesta piłki ręcznej. Można to porównać tylko do mundialu w piłce nożnej.

Z niecierpliwością czekam na finał, bo pewnie nie będę już więcej miał takiej szansy. Dlatego nie jadę tam na wycieczkę, ale z konkretnym celem - zwycięstwa. A serce mi rośnie, że zagra też tam polski zespół. Kiedyś nikt z nami w Europie się nie liczył. Mówiono tylko o Szmalu, Bieleckim, braciach Lijewskich, i tyle. A teraz jest kilku innych świetnych zawodników i mocne drużyny: Vive i Wisła Płock.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.