Tajner dla Gazety: Adam musiał wygrać

- Małysz musiałby coś totalnie zepsuć, żeby stracić prowadzenie - mówił po piątkowym konkursie Apoloniusz Tajner.

Apoloniusz Tajner, trener polskich skoczków:

- Po czwartkowym treningu wiadomo było, że liczyć się będą ci trzej zawodnicy - Małysz, Hautamaeki i Hannawald - i tak właśnie było. Z tym, że Adam i Matti mocno odskoczyli Svenowi, który dość szczęśliwie, tym drugim dobrym skokiem, wskoczył na podium, wyprzedzając Kiuru, który go mocno naciskał. Po świetnym skoku Hautamaekiego w drugiej serii nie zadrżało mi serce, bo w drugiej połowie podwyższono rozbieg i szybkość na zjeździe wzrosła o kilometr, zrobił się już wieczór i mokry jeszcze w pierwszej serii śnieg trochę zmroziło. Adam, skacząc nawet z drobnym błędem, musiał wygrać, zwłaszcza że miał dużą przewagę po pierwszej serii. Musiałby coś totalnie zepsuć, żeby stracić prowadzenie. Warunki pogodowe rzeczywiście były zupełnie nietypowe jak na Lahti, panowała prawie zupełna cisza - na progu 1-1,2 m na sek. Było równo dla wszystkich, stąd przy niskim rozbiegu i słabych szybkościach duża grupa zawodników, nawet tych dobrych, odpadła z rywalizacji. Zostali tylko najlepsi. Adam rzeczywiście jest w wielkiej formie i przeskakuje rywali. Nie uważam jednak, żeby już teraz trzymał w jednym ręku Kryształową Kulę, ale na pewno jest jej bliżej. Z jego formą nic się nie dzieje, znamy go i wyczuwamy to. Wszystko więc w porządku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.