MŚ w narciarstwie klasycznym. Jak Togijczyk został narciarzem

Zawsze chciał zostać piłkarzem, takim jak Jay-Jay Okocha. Przypadek sprawił, że nagle stał się słynnym biegaczem narciarskim. Choć Viossi-Akpedje Madja pierwszy raz narty na nogi założył dwa miesiące temu, nie przeszkodziło mu to wystartować w mistrzostwach świata w Val di Fiemme. I zostać pierwszym w historii reprezentantem Togo na takiej imprezie

Wszystko o MŚ w narciarstwie klasycznym w specjalnym serwisie Sport.pl

W Togo, afrykańskim państwie, które sąsiaduje z Ghaną, Beninem i Burkina Faso, temperatura praktycznie nie spada poniżej 20 stopni Celsjusza. Nic dziwnego, że nie ma tu żadnej tradycji sportów zimowych. Mimo to kraj ten ma swoją reprezentację na mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym w Val di Fiemme. Jak do tego doszło?

Absurdalny SMS

Grudzień ubiegłego roku. Były student informatyki, programista Viossi-Akpedje Madja leżał w łóżku w swoim monachijskim mieszkaniu, kiedy jego telefon zaczął wibrować. To znak, że przyszedł SMS. Nadawcą wiadomości był kolega, z którym często grał w piłkę - Toni Hiltmair. Zaspany Madja przeczytał wiadomość: "Możesz powiesić korki na kołku. Togo chce być w Soczi!". Nasz bohater nie wiedział, o co chodzi. Uznał, że to jakaś absurdalna wiadomość. Przewrócił się na drugi bok i zasnął. Odpisał swojemu znajomemu dopiero dwa tygodnie później. I wtedy już wszystko potoczyło się bardzo szybko.

Miał być piłkarzem

Madja urodził się 27 lat temu w Togo, ale kiedy miał 10 lat, wyemigrował z rodziną do Francji. Po kilku latach przeniósł się do Niemiec, gdzie mieszka do dziś. Znajomi wołają tu na niego "Jay Jay". Z jednej strony, żeby było krócej (z tego powodu nadano mu też inne imię - Gervacio), z drugiej - dlatego że zawsze chciał zostać piłkarzem, a jego idolem był kapitalny niegdyś nigeryjski pomocnik Jay-Jay Okocha. Jeżdżenia czy biegania na nartach wcześniej Madja unikał. - Nigdy mnie to specjalnie nie interesowało - wspomina. 20 grudnia wszystko się zmieniło. Wtedy właśnie po raz pierwszy założył narty na nogi i stał się profesjonalnym biegaczem. - Czułem się na początku jak idiota. Raz po raz lądowałem na twarzy - śmieje się dziś Togijczyk.

Team Togo

Pomysł, by wytrenować Jay Jaya na biegacza, zrodził się w głowie kolegi, który wcześniej wysłał mu wiadomość tekstową. Zainspirowała go zasłyszana informacja, że Togo chce wysłać swoją reprezentację na zimowe igrzyska w 2014 roku. Hiltmair nie dowiedział się tego wszystkiego przypadkiem - był już bowiem członkiem grupy o nazwie Team Togo założonej w Wiesbaden w październiku 2011 roku. Celem togijsko-niemieckiej współpracy jest stworzenie od podstaw reprezentacji Togo w sportach zimowych, która ma wystąpić na igrzyskach w Soczi. Na razie w skład zespołu wchodzi czterech sportowców, a Jay Jay stał się jednym z nich i od razu najbardziej znanym.

Pierwszy start

Mimo początkowych niepowodzeń Madja nie zraził się do nart. Dostał sprzęt i pod okiem trenerki Barbary Haesch ćwiczył technikę na obozach w Niemczech i Szwajcarii. Szło mu na tyle dobrze, że postanowił wystartować na mistrzostwach świata w Val di Fiemme. Musiał tylko wystąpić w jakimś oficjalnym wyścigu, żeby zdobyć niezbędne punkty rankingowe do zakwalifikowania się do imprezy. 10 lutego wziął udział w zawodach Pucharu FIS (Międzynarodowa Federacja Narciarska) w Zwiesel. To był jego pierwszy start w życiu. Wiedział, że musi po prostu ten bieg ukończyć. I udało się! Co prawda 10-kilometrową trasę przebył najwolniej ze wszystkich (przedostatni zawodnik potrzebował do tego 33 minut, Jay Jayowi zajęło to godzinę i 28 minuty), ale zdobył niezbędne punkty i został pierwszym Togijczykiem, który zakwalifikował się na narciarskie mistrzostwa świata.

Bohater narodowy

W swoim kraju w mig stał się bohaterem. Został zaproszony przez ministerstwo sportu, przez komitet olimpijski tego kraju, także przez telewizję. Już na lotnisku w Lome (stolica Togo) poczuł się wyjątkowo. Taksówkarz poprosił go o autograf. - To świetne uczucie być dla kogoś inspiracją. Mam nadzieję, że więcej moich rodaków będzie uprawiało sporty zimowe. W Lome ma powstać nawet pierwsze lodowisko - mówi Madja. - Trochę koloru w zimowych sportach nie zaszkodzi - dodaje.

Kiedy pokona Northuga?

Na mistrzostwach w Val di Fiemme Madja jest najbardziej egzotycznym zawodnikiem. I pierwszy start na MŚ ma już za sobą. Pobiegł w czwartek w eliminacjach sprintu. Zajął ostatnie, 129. miejsce i od przedostatniego Irlandczyka Conora McLaughlina był wolniejszy o ponad minutę, ale i tak po biegu nie krył swojej ogromnej radości z samego uczestnictwa. - Najważniejsze, że wystartowałem. To było coś niewiarygodnego. To były moje drugie zawody w życiu i starałem się pobiec, jak najlepiej umiem. Myślę, że nie było tak źle jak na osiem tygodni biegania - powiedział na mecie.

Przed nim w Val di Fiemme jeszcze dwa biegi. W sobotę - łączony, a 3 marca niezwykle ciężki - na 50 km. Tym razem jego celem jest nie być ostatnim. - O medalu oczywiście nie marzę, zdobyłbym go tylko wtedy, gdyby wszyscy inni zawodnicy się poprzewracali - śmieje się Madja. A zapytany, ile czasu potrzebuje, by pokonać norweską supergwiazdę biegania Pettera Northuga odpowiada: - Ze 20 lat.

Więcej o:
Copyright © Agora SA