MŚ w narciarstwie klasycznym. Stoch: Każdy powinien mieć swoje pięć minut

- Wierzę, że moja najwyższa forma przyjdzie właśnie teraz - mówi Kamil Stoch przed rywalizacją o medale mistrzostw świata w Val di Fiemme. W piątek na normalnej skoczni (K-95, HS-106 m) w Predazzo odbędą się kwalifikacje do sobotniego konkursu indywidualnego. Transmisja kwalifikacji o godz. 18 w Eurosporcie i TVP Sport. Relacja na żywo w Sport.pl

Skoki na MŚ już w sobotę. Możesz śledzić relację w aplikacji Sport.pl Live na smartfony

Poza Stochem w kwalifikacjach wystąpią: Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Maciej Kot.

Łukasz Jachimiak: Od trzech sezonów należysz do wąskiej, światowej czołówki, w każdym z nich stawałeś na podium konkursów Pucharu Świata. Teraz przyszedł czas na pierwszy medal wielkiej imprezy?

Kamil Stoch: Na pewno chciałbym go zdobyć, najważniejsze, że mnie na to stać. Wiem, że przez cały sezon skaczę dobrze, ale jeszcze mam rezerwę. Wierzę, że moja najwyższa forma przyjdzie właśnie teraz. Pracowałem na nią spokojnie, zadbałem o to, by przed mistrzostwami wszystko mieć poukładane.

W 2009 roku byłeś bliski sprawienia sensacji, kiedy na mistrzostwach świata w Libercu zająłeś czwarte miejsce, dwa lata temu w Oslo byłeś szósty. Zdarza ci się myśleć, że teraz chcesz więcej?

- Mam już spore doświadczenie, dlatego wiem, że tego, co było, nie ma sensu rozpamiętywać. Tamte konkursy teraz nie mają znaczenia. Myślę tylko o tym, co się wydarzy w Val di Fiemme. To będzie dla mnie nowe przeżycie, mam nadzieję, że bardzo dobre.

Do tej pory na mistrzostwach skakałeś w cieniu Adama Małysza. To na nim zawsze ciążyła presja, od niego oczekiwaliśmy zwycięstw i medali. Czujesz, że teraz ty jesteś liderem kadry?

- Wiem, że z naszej drużyny skaczę najdłużej, mam największe doświadczenie i pewnie z racji tego potrafię szybciej przystosować się choćby do trudnych warunków. Ale też jestem przekonany, że każdy z zawodników naszej drużyny potrafi skakać bardzo daleko. Wcale nie mówię, że jestem najlepszy.

Na to wskazuje choćby klasyfikacja generalna Pucharu Świata. Jesteś w niej piąty, a to najlepszy dowód, że należysz do grona zawodników, których trzeba typować do walki o medale.

- W tym sezonie to grono jest wyjątkowo duże, bo skoki są bardzo wyrównane. I to jest pozytywne. Nie wiem, czy to sprawa przeliczników dających i odbierających punkty za wiatr, nowego sprzętu i ostrych przepisów określających wielkość kombinezonów, ale nasza rywalizacja jest bardzo przyjemna dla kibiców, bo nie ma dominatora i tak naprawdę nie wiadomo, kto wygra kolejne zawody. Oczywiście głównym faworytem jest Gregor Schlierenzauer, bo on skacze najlepiej, ale nawet Austriak nie może być pewny, że zmieści się na podium.

Z kim jeszcze będziesz walczył o medale?

- Jednym z faworytów na pewno jest Anders Jacobsen, którego chyba stać na najlepsze skoki z całej stawki, ale który jest też najmniej przewidywalny z czołówki, bo równie dobrze może swoje próby zepsuć. Mocni będą Niemcy, głównie Severin Freund i Richard Freitag, liczyć trzeba się z Simonem Ammannem, z Japończykami, głównie z Daikim Ito, no i oczywiście ze Słoweńcami. Może być też tak, że błyśnie ktoś, kto jeszcze nic spektakularnego nie wygrał.

Mówisz tak, pamiętając, jak nagle do czołówki wskoczył Jan Matura?

- To bardzo dobry przykład. Czech nigdy nie osiągał sukcesów, a nagle w tym sezonie, mając już 33 lata, zaczął wygrywać konkursy Pucharu Świata i zajmować miejsca na podium. To jest właśnie sport. Nie wolno nikogo wykluczać, bo to prawda, że każdy z 60 czy 70 zawodników zgłaszanych do konkursów ma szanse zaistnieć. Przecież każdy z nich pracuje na to, żeby kiedyś coś osiągnąć. Niektórzy nie muszą czekać na sukcesy, im zwycięstwa przychodzą bardzo łatwo i szybko, a inni czekają całą karierę. Fajnie, jeśli się doczekają, bo każdy powinien mieć swoje pięć minut.

Idealnie byłoby, gdybyś swoje pięć minut miał i w choć jednym konkursie indywidualnym, i w "drużynówce".

- Mamy zespół skaczący na bardzo wysokim poziomie, w tym sezonie wszyscy regularnie punktujemy w Pucharze Świata, a miejsca w "dziesiątce" poszczególnych konkursów zajmowało już czterech z nas [poza Stochem również Kot, Żyła i Kubacki]. To dowód, że stać nas na walkę o podium. Wierzymy w to również dlatego, że naprawdę się lubimy, mamy fajną atmosferę i wiemy, że możemy liczyć na siebie nawzajem. Na pewno każdy z nas włoży w swoje skoki całe serce i najlepiej jak potrafi popracuje na wynik. Wierzę, że to przyniesie efekt.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.