Zalany Rajd Dakar

Sobotni etap z Salty do San Miguel De Tucuman kilka razy skracano, groziło mu odwołanie, a klasyfikację generalną ustalano jeszcze w niedzielę, gdy jedyny raz w czasie rajdu uczestnicy mogli odpocząć.

Niedziela w Rajdzie Dakar to dzień przerwy, który kierowcy poświęcili na odpoczynek, a mechanicy na doprowadzenie ich maszyn do stanu, który pozwoli na dokończenie rajdu. Ale w sobotę uczestnicy przeżyli piekło, bo gwałtowne ulewy zamieniły trawiastą pampę w błotniste bajora poprzecinane rwącymi rzekami. - To był ciężki dzień, niefajny - mówił wieczorem Adam Małysz, który ledwo przejechał jedną z rzek, zakopał się w błocie i musiał pomóc wygrzebać się z niego rywalowi.

Ulewy w Argentynie to nic nowego. Przed rokiem z tego samego powodu skrócono jeden z etapów. Tym razem najpierw zrezygnowano z pierwszej części podzielonego na dwie odcinka specjalnego, a etap dla ciężarówek odwołano. - Ale nie wiem, dlaczego puścili drugą część - zastanawiał się Małysz. Uczestnicy mieli więc do przejechania 183 z zaplanowanych 471 kilometrów. Motocyklom i quadom w większości jakoś się udało. Samochody stanęły w połowie trasy, a do mety OS-u dojechało zaledwie kilka.

- Lało jak z cebra. Woda spływała z gór i okazało się, że rzek nie da się przejechać - tłumaczył jeden z faworytów rajdu Nasser Al Attiyah. Katarczyk, główny rywal prowadzącego w klasyfikacji generalnej Francuza Stephane'a Peterhansela, jechał ze świetnym czasem, ale zatrzymał się na rzece. - Stwierdziliśmy, że się zatrzymamy, zadzwonimy do organizatorów i opowiemy, co się dzieje. Od nich dowiedzieliśmy się, że właśnie zatrzymują rajd.

Sam Peterhansel był czwartym i ostatnim kierowcą, któremu udało się dojechać do mety, zanim zatrzymano etap. On też miał na trasie kłopoty. Pojechał za grupą motocyklistów, którzy pomylili trasę. - Mój pierwszy duży błąd na tym Dakarze - mówił na mecie. Ostatecznie w niedzielę rano organizatorzy zaliczyli czas Francuza wszystkim, którzy dotarli na metę po nim, w tym Al-Attiyahowi. Peterhansel utrzymał więc prowadzenie w klasyfikacji generalnej z przewagą 3 minut i 14 sekund nad Katarczykiem. Adam Małysz zajmuje na razie 16. miejsce.

Wśród motocyklistów z 6. na 8. w klasyfikacji generalnej spadł Jakub Przygoński. Polak był jednym z tych, którzy pomylili trasę. Źle pojechał również dotychczasowy lider Francuz Olivier Pain i w klasyfikacji rajdu spadł na piąte miejsce. Prowadzi jego rodak David Casteu. Faworyt Cyril Despres jest drugi. Mógłby prowadzić, gdyby nie czwartkowa piętnastominutowa kara za wymianę silnika. Francuz zepsuł piąty bieg, a działający silnik dostał od również jadącego ktmem Marka Dąbrowskiego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.