Gipsar Stal Ostrów - Polonia Warbud Warszawa 93:82

Nie tylko Marek Miszczuk oraz Grzegorza Arabas, ale i Dariusz Szczubiał od niedzieli trener Polonii Warszawa w środowym meczu występowali w rolach widzów. Dwójka koszykarzy Gipsaru nie mogła zagrać, bowiem Spółka nie uregulowała należności w stosunku do Polskiego Związku Koszykówki, natomiast ekstrener reprezentacji Polski nie ma jeszcze licencji

Początek meczu to koncertowa gra Eda O'Bannona. Skrzydłowy Polonii, z łatwością uwalniał się spod opieki pilnującego go Dariusza Parzeńskiego i zdobywał kolejne punkty. Polonia po niespełna dwóch minutach gry prowadziła 5:0, a wszystkie punkty zdobył wspomniany O'Bannon. W końcu jednak i dla podopiecznych Andrzeja Kowalczyka uśmiechnął się los, a dokładnie dla Erica Elliota. Rozgrywający Gipsaru nie tylko podawał piłki swoim partnerom, ale sam również zdobywał punkty. Po punktach Elliota Gipsar w 5 minucie przegrywał 11:13. - Czułem, że siedzi mi rzut. Dlatego też nie bałem się rzucać - mówi Elliot. W końcu pogoń gospodarzy przyniosła zamierzony efekt. W 7 minucie się Konstantin Furman, który po kilku tygodniach rozmowach dotyczących renegocjacji kontraktu wrócił do gry, doprowadził do remisu 15:15, a już za moment Elliot oddał celny rzut zza linii 6,25 metra i zespół Gipsaru wyszedł na pierwsze w meczu prowadzenie 18:17. Kiedy w kolejnej akcji wyczyn kolegi skopiował Paweł Szcześniak i Gipsar prowadził 21:17, stało się jasne, że podopieczni Andrzeja Kowalczyka wyłącznie myślą o zwycięstwie. - Obawiałem się tego spotkania. Przecież zespół Polonii to klasowy rywal. Jednak to zwycięstwo było nam bardzo potrzebne. Zarówno ja jak i moi podopieczni znali wagę tego spotkania - stwierdził szkoleniowiec Gipsaru.

- Jeklin to bardzo dobry zawodnik. Swoje koszykarskie umiejętności szczególnie potwierdził w drugiej i trzeciej kwarcie - oceniał występ Jeklina Jerry Hester. Po dwóch z rzędu celnych rzutach za trzy punkty wspomnianego Waltera Jeklina w 12 minucie na tablicy świetlnej pokazał się remis 25:25. Za moment Krzysztof Sidor, dobrze znający ostrowski parkiet, po indywidualnej akcji, ponownie dał prowadzenie zespole Polonii 27:25. Od tego momentu na parkiecie rozgorzała prawdziwa koszykarska walka, a najczęściej pojawiającym się wynikiem był remis. W 18 minucie po celnym rzucie zza linii 6,25 metra Romana Prawicy był remis 38:38 ,ale w końcówce pierwszej połowy minimalnie lepsi okazali się gospodarze, którzy do szatni schodzili z 4 punktową nawiązką.

Dał koncert

Po zmianie stron koncertowo spisywał się Jerry Hester. Po dwóch celnych rzutach za trzy tego zawodnika, zespół Gipsaru w 23 minucie prowadził już 50:38. - Lubię takie mecz. Walka z dobrymi zespołami wyzwala u mnie jeszcze większy sportowy potencjał - komentował J. Hester. Aż do 25 minuty utrzymywało się kilku punktowe prowadzenie gospodarzy, ale ponownie do odrabiania strat zabrał się Ed O'Bannon. Po sześciu punktach z rzędu tego koszykarza Polonia w 27 minucie przegrywała już tylko 55:59, a kiedy kolejne dwa oczka zdobył Walter Jeklin przewaga gospodarzy stopniała do dwóch oczek 59:57. W tym fragmencie spotkania seryjnie pudłował Andruys Danusevicius.

Ostatnie dziesięć minut meczu rozpoczęło się od efektownego wsadu piłki do kosza Andriusa Danuseviciusa, który tylko częściowo tym zagraniem, w oczach trenera jak i kibiców, zrehabilitował się za wcześniejsze kiksy. Za moment center Gipsaru powędrował na ławkę rezerwowych, ale nie zdarzył przetrzeć czoła ręcznikiem, kiedy ponownie musiał wyjść na parkiet. Dariusz Parzeński już w pierwszym kontakcie z rywalem zanotował na swoim koncie przewinienie, a że był to jego piąty faul musiał opuścić parkiet. W 33 minucie po raz czwarty zza linii 6,25 metra celny rzut oddał Jerry Hester, a gospodarze prowadzili 71:65. W odpowiedzi trzypunktową akcją (2+1) popisał się Eric Taylor, który po słabszej grze w pierwszej połowie, później rozgrywał bardzo dobre spotkanie, i goście przegrywali 68:71.

Jednak decydujące uderzenie z rak koszykarzy Gipsaru miało dopiero nastąpić. Między 36 a 38 minutą stalowcy aż trzy razy z rzędu oddali celne rzuty do kosza przeciwników zza linii 6,25 metra. Najpierw ,,trójkę'' rywalom zafundował Wojciech Szawarski, za moment Jerry u Hestera, a dzieła zniszczenia dokończył Konstantin Furman. W tym momencie zespół Stali prowadził 84:72 i raczej pewnym było, że na 2 minuty przed końcem meczu, ostrowianie nie dają sobie już wydrzeć zwycięstwa. Wprawdzie goście starali się jeszcze faulować taktycznie, ale koszykarze Gipsaru, z małymi wyjątkami, pewnie wykonywali rzuty osobiste.

- To zwycięstwo bardzo przybliżyło nas do zajęcia szóstego miejsca - mówił po meczu zadowolony Jerry Hester, który aż pięć razy w całym meczu trafił do kosza rywali zza linii 6,25 metra.

GIPSAR STAL OSTRÓW - POLONIA WARBUD WARSZAWA 93:82

Kwarty: 23:15, 19:19, 20:23, 31:25

Stal: Hester 25 (5), Furman 21 (3), Elliott 17 (3), Szawarski 14 (1), Parzeński 6 oraz Danusevicius 7, Szcześniak 3 (1), Sroka 0.

Polonia: O'Bannon 22 (3), Jeklin 19 (2), Kalamiza 8 (2), Prawica 5 (1), Dryja 2 oraz Taylor 20, Sidor 6, Grudziński 0, Karwowski 0.

Gracz meczu: Jerry Hester - trójki w trudnych dla Stali momentach

Powiedzieli po meczu

Wojciech Kamiński, trener Polonii Warszawa

Były to bardzo ciężkie zawody dla obu zespołu. Nasi dzisiejsi przeciwnicy rozegrali bardzo dobre spotkanie. Udowodnili, że są drużyna z charakterem. Na początku meczu nie szło Furmanowi, ale w końcówce pokazał na co go stać. Nie potrafiliśmy zatrzymać tego zawodnika. Natomiast przez cały mecz wyśmienicie spisywał się Hestera. Do tego piłkę dobrze rozgrywał Elliot. To wszystko wystarczyło aby pokonać mój zespół.

Andrzej Kowalczyk, trener Gipsaru Stali Ostrów

Zadowolony jestem z postawy wszystkich zawodników. Wszyscy zagrali dzisiaj bardzo dobrze. Nie zraziły ich nawet problemy z jakimi się borykamy. Nie ukrywam, że chodzi tu o finanse. Oby nasz zespół zagrał do końca sezonu.

not. GG

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.