Jeszcze w niedzielę skoczkowie byli fetowani przez tysiące polskich kibiców w Zakopanem, a już wczoraj po wyczerpującym locie stanęli na skoczni w Hakubie, by przygotować się do pierwszego z trzech japońskich konkursów Pucharu Świata (dziś oraz w sobotę i niedzielę w Sapporo). Po Adamie Małyszu nie widać było zmęczenia, skakał bardzo dobrze, zajmując kolejno 3., 1. i 5. miejsce (126; 128,5 i 123,5 m). Marcin Bachleda po słabszych występach w ostatnich tygodniach nie może odnaleźć formy. W środę lądował bardzo blisko - 108,5; 79,5 i 95 m. Nie najlepiej wypadł też lider PŚ Fin Janne Ahonen - skoki na odległość 117, 125 i 119 m dały mu odpowiednio 23., 4., i 13,. miejsce. Najdalszy skok dnia oddał już w pierwszej serii Florian Liegl - Austriak pofrunął na 130. m. Dwie kolejne próby w jego wykonaniu były słabsze i jego forma na olimpijskiej skoczni znanej z kapryśnych warunków pogodowych będzie wielką zagadką.
A dyspozycja Małysza? Kibice z utęsknieniem czekający na pierwsze w sezonie zwycięstwo lubią wspominać, że to właśnie tutaj sześć lat temu mało wówczas znany skoczek z Polski odniósł drugie zwycięstwo w PŚ. Mniej przyjemne wspomnienia związane z tym samym obiektem mamy jednak z olimpiady w Nagano - rok później Ma³ysz zajął w konkursie na wielkiej skoczni 59. miejsce. Teraz takiego scenariusza nikt nie zakłada. Zwłaszcza że trener Apoloniusz Tajner, psycholog Jan Blecharz i sam Małysz deklarują, że trzy najbliższe konkursy mogą mieć decydujące znaczenie przy obronie PŚ. Taka szansa na odrobienie strat, a może nawet przegonienie prowadzących Janne Ahonena i Svena Hannawalda może się już nie powtórzyć (patrz symulacja na s. 2).
Z powodu odległości i napiętego terminarza - w ciągu pięciodniowego pobytu w Japonii zawodnicy oddają po kilkanaście skoków - tradycją stało się opuszczanie zawodów w Azji przez czołówkę skoczków. W tym roku na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest inaczej - z pierwszej dziesiątki klasyfikacji PŚ brakuje zaledwie trzech skoczków - Martina Hoellwartha, Andreasa Goldbergera i Svena Hannawalda. Jednak o ulgowym traktowaniu, jeśli nie lekceważeniu zawodów w Hakubie i Sapporo, świadczy to, że w środę trzeba było odwołać kwalifikacje, bo na skoczni pojawiło się tylko 50 skoczków. Kadrę "B" przysłali do Japonii Niemcy, Austriacy zostawili w domu nie tylko Hoellwartha, ale i Andreasa Goldbergera (przygotowuje się do konkursu lotów w Bad Mittendorf, które odbędą się tydzień po tych w Sapporo) oraz rewelację ostatnich tygodni Thomasa Morgensterna (nadrabia szkolne zaległości). Czechów reprezentować będzie tylko Jakub Janda, a nasza kadra składa się jedynie z Małysza i Bachledy, w dodatku pod opieką wyłącznie drugiego trenera Piotra Fijasa.
Dla organizatorów najważniejsze jest to, że konkurs w ogóle się odbędzie. Jeszcze we wtorek nad skocznią hulał porywisty wiatr i gęsto sypał śnieg. Zawody mogły zostać odwołane ze względu na bezpieczeństwo skoczków, których przed groźnymi podmuchami nie ochroniłby nawet specjalny wiatrochron. W środę rano pogoda była już jednak wyśmienita, zaskakująca jak na tę okolicę. W położonej ok. 200 km na północ od Tokio Hakubie przepowiedzenie pogody graniczy bowiem z cudem.
1. Florian Liegl (Austria) 130 m, 14 bramka startowa;
2. Hideharu Miyahira (Japonia) 128,5, 15. bramka;
3. Adam Małysz 126 m, 13. bramka;...
35. Marcin Bachleda 108,5 m, 15. bramka.
1. Małysz 128,5 m, 15. bramka;
2. Lars Bystoel (Norwegia) 127,5 m, 15. bramka;
3. Miyahira 126,5 m, 15. bramka; ...
48. Bachleda 79,5 m, 13. bramka.
1. Matti Hautamaeki (Finlandia) 127 m, 15. bramka;
2. Anders Bardal (Norwegia) 126 m, 15. bramka;
3. Roar Ljoekelsoey (Norwegia), Bystoel 124,5 m, 15. bramka;
5. Małysz 123,5 m, 15. bramka; ...
47. Bachleda 95 m, 15. bramka.