Euro 2012. Kibice mają powoli dość Tiki-takanaccio

Hiszpania pozbawia kibiców emocji? Ich gra oparta na długim utrzymywaniu się przy piłce i wymienianiu setek podań budzi coraz głośniejszą krytykę. Od mistrzów świata i Europy wymaga się więcej niż tylko genialnego sposobu gry na czas.

Korespondent Reutera Simon Evans jako jeden z nielicznych zwrócił na to uwagę. W drugiej połowie ćwierćfinałowego meczu Hiszpania - Francja, gdy mistrzowie Europy prowadzili już 1:0 i dalej grali tak, by nie oddać piłki rywalowi, na trybunach stadionu w Doniecku zaczęły rozlegać się gwizdy. Część kibiców miała dość meczu, który rozczarował ich, jeśli chodzi o poziom emocji.

To nie były jakieś przeciągłe gwizdy jak w przypadku, gdy kibice dają wyraz swojej dezaprobaty przy błędnej decyzji sędziego lub po jakimś brutalnym zagraniu. To był raczej nieśmiały wyraz frustracji. Oczywiście głównymi winowajcami byli Francuzi, którzy defensywnie nastawieni od początku meczu właściwie aż do jego zakończenia nie podjęli ryzyka, by frontalnie zaatakować hiszpańską bramkę. Z drugiej jednak strony Hiszpanie też nie kwapili się, by strzelać kolejne bramki. Skupiali się na utrzymaniu się przy piłce. "To jednak rozczarowujące, gdy patrzy się na zespół, który zmierza po historyczny trzeci z rzędu triumf w wielkim międzynarodowym turnieju, a gra w sposób tak mało ambitny" - pisze Evans.

W meczu z Francją, słynna hiszpański sposób gry zwany "Tiki-taka" - przez wielbicieli określany jako pokaz technicznych umiejętności i piłkarskiej inteligencji - okazał się nie sposobem na strzelanie goli, ale drogą do pozbawienia takiej możliwości rywali. W drugiej połowie zaś metodą gry na czas. Nawet pierwszego gola Hiszpanie strzelili w nietypowym dla siebie sposób - Xabi Alonso strzelił go głową po dośrodkowaniu od bocznego obrońcy z lewej strony boiska.

"Podczas gdy barcelońska odmiana tego stylu polega na szybkiej wymianie podań w pobliżu pola karnego rywali i wykończeniu akcji przez obdarzonego niezwykłym talentem Lionela Messiego, to w przypadku reprezentacji Hiszpanii właśnie strzałów brakuje" - spostrzega korespondent agencji Reuters.

Spowodowane jest to przede wszystkim faktem, że Hiszpania gra na Euro 2012 bez klasycznego napastnika, a wystawiany w tej roli Fabregas nie ma ani doświadczenia, a ani umiejętności rasowego snajpera. Stąd wrażenie niektórych komentatorów, że "Tiki-Taka" w wersji Del Bosque, to raczej sposób nie na atakowanie bramki rywala, ale na obronę własnej. W jednym z internetowych komentarzy styl gry kadry Hiszpanii został nazwany Tiki-Takanaccio. w nawiązaniu do słynnego włoskiego "Catenaccio", gdzie liczyło się przede wszystkim zaryglowanie drogi do własnej bramki.

Ciekawe będzie, jak na ten styl gry odpowiedzą Portugalczycy w półfinale. W pierwszym meczu na Euro 2012 zagrali z Niemcami, którzy także grają nieco po hiszpańsku - długo utrzymują się przy piłce, wymieniają dużą liczbę podań na połowie rywala, ale - w przeciwieństwie do drużyny Del Bosque - mają klasycznego napastnika - Mario Gomeza lub Miroslava Klose. Portugalczycy z Niemcami przegrali właśnie po golu tego pierwszego. W konfrontacji z Hiszpanią będę musieli liczyć przede wszystkim na kontrataki. Dzięki szybkim skrzydłowym - Naniemu i Cristiano Ronaldo, mają w takim sposobie gry większe szanse powodzenia niż w sobotę Francuzi.

Wytypuj miss trybun Euro 2012 i wygraj cenną nagrodę!

Czy też jesteś rozczarowany sposobem gry Hiszpanii?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.