Oni będą gwiazdami Euro 2012. Gómessi odpali w kadrze?

Był już na piłkarskim Olimpie, by chwilę później spaść dziesięć pięter w dół. Dziś jest po Messim i Ronaldo najbardziej bramkostrzelnym napastnikiem w czołowych ligach Europy. Ale pewnym miejsca w wyjściowej jedenastce Niemiec na Euro 2012 być nie może

Kibice Bayernu piszą o Mario Gómezie piosenki. W Niemczech ma przydomek "Tormaschine", czyli bramkowa maszyna, ale ostatnio zaczyna być także przyrównywany do barcelońskiego wirtuoza poprzez przydomki "Gómessi" lub "Goal-mez". - Nigdy nie będę tak dobry jak Messi i nawet nie będę starał się taki być. On jest zupełnie innym zawodnikiem niż ja - mówi Niemiec, który do siatki rywali trafia niemal z podobną częstotliwością. W Bundeslidze z 23 golami prowadzi w klasyfikacji strzelców, ale bramkarzy rywali pokonuje także w innych rozgrywkach. Basel w rewanżowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów zaaplikował cztery bramki w 24 minuty.

Na jesieni nie tylko w Bawarii wybuchła gómezomania. Kibice zastanawiali się, czy napastnik Bayernu jest w stanie pobić rekord Gerda Müllera, który 40 lat temu w jednym sezonie do bramki trafił 40-krotnie. Sam Müller stwierdził, że jeśli ktoś poprawi jego osiągnięcie, to będzie to Gómez. Sześć kolejek przed końcem sezonu wydaje się, że na razie legenda niemieckiej piłki może spać spokojnie.

Rekordowe 30 mln

Gómez gwiazdą jest tylko na boisku. Lubią go kibice w całych Niemczech, bo rzadko trafia na okładki brukowców, a emocje poza boiskiem wzbudza rzadko. Sensację wywołał jesienią 2010 r., gdy zachęcał piłkarzy gejów do ujawnienia swojej orientacji seksualnej. - Bycie gejem nie jest już tematem tabu w Niemczech. Mamy wicekanclerza geja i burmistrza Berlina geja. Piłkarze powinni się przyznawać i wyrażać swoją orientację seksualną - powiedział w magazynie "Bunte". Jego wypowiedzi skrytykowali koledzy z reprezentacji Tim Wiese i Philipp Lahm, a federacja zręcznie unikała jednoznacznej odpowiedzi.

Jest wysoki, niezbyt szybki, w samej Bundeslidze jest przynajmniej kilku napastników, którzy lepiej panują nad piłką, a mimo to Gómez wie najlepiej, jak umieścić piłkę w siatce. Niemieccy eksperci fenomen jego goli prześwietlili na wszystkie strony, ale jasnej odpowiedzi znaleźć nie byli w stanie. On po prostu jest zawsze w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie, instynktownie kieruje się tam, gdzie może być piłka. Myli się rzadko. - W futbolu nie chodzi o strzelanie, ale o przewidywanie - tłumaczył w listopadzie.

Wysoki, 26-letni napastnik z niespełna 10-tysięcznego Riedlingen w południowo-zachodnich Niemczech szybko stał się gwiazdą Bundesligi. Jako piłkarz VfB Stuttgart został mistrzem kraju, najlepszym strzelcem ligi, piłkarzem roku 2007 i bohaterem rekordowego transferu do Bayernu Monachium. Bawarczycy w 2009 r. na jego sprowadzenie wydali około 30 mln euro - takiej góry pieniędzy na piłkarza w Bundeslidze nie wyłożył jeszcze nikt. Miał wtedy 24 lata i imponujące statystyki - w 121 meczach w barwach Stuttgartu zdobył 61 bramek, kibice mówili o nim "pan niezawodny".

W Monachium aklimatyzował się jednak długo, a kibice domagali się goli od razu. W sens ogromnej inwestycji wątpił Franz Beckenbauer. - Jest jedynym piłkarzem, który zdaje się nie rozwijać jak reszta drużyny - powiedział "Cesarz". Prezes Uli Hoeness, który przekonał Gómeza do opuszczenia Stuttgartu w 2009 r., mówił, jak wielkim wyzwaniem dla piłkarza jest gra w Monachium: - Może pierwszy raz w jego życiu znalazł się w tak trudnej sytuacji. Zobaczymy, czy mu się uda.

Ówczesny trener Holender Luis van Gaal widział dla niego miejsce jedynie na ławce, a prasa plotkowała, że transferowy rekordzista szybko zostanie wypożyczony. O piłkarza pytał jeszcze w 2010 r. Liverpool, ale ostatecznie Gómez został w Monachium i po kilku tygodniach zaczął trafiać do bramki, a po zmianie trenera na Juppa Heynckesa rozstrzelał się na dobre - poprzedni sezon zakończył z 39 bramkami w 45 meczach. W tym roku osobisty rekord pobije niemal na pewno.

Gorzka niepewność przed Euro

Część sekretu jego niesamowitych strzeleckich umiejętności tkwi w pochodzeniu - w żyłach Gómeza płynie także hiszpańska krew. Matka jest rodowitą Niemką, ojciec w wieku 14 lat z rodzicami wyemigrował z Andaluzji i osiedlił się w południowo-zachodnich Niemczech. Choć Gómez przyznał, że woli chorizo od wursta, a w rodzinnym mieście ojca Albuńán ma ulicę swojego imienia, to wybrał grę dla reprezentacji Niemiec.

W 51 meczach w kadrze strzelił 21 goli, na najważniejszych imprezach do bramki rywali nie trafiał. Do dziś wypomina się mu zmarnowaną stuprocentową okazję w meczu z Austrią podczas ME 2008. Niemcy wygrali po golu Michaela Ballacka, ale Gómez stracił na długo miejsce w wyjściowej jedenastce. Na MŚ w RPA był tylko rezerwowym.

Teraz ma się to zmienić. W eliminacjach ME Gómez zdobył sześć goli, a w listopadzie po raz pierwszy w karierze pełnił funkcję kapitana. - Gdyby mi ktoś powiedział dwa lata temu, że będę wprowadzał kadrę na murawę jako kapitan, pomyślałbym, że oszalał. Tego dnia nie zapomnę do końca życia - powiedział po towarzyskim meczu z Ukrainą.

Trener Löw jest pod wielkim wrażeniem formy Gómeza, mówi, że jego umiejętności są niesamowite, ale z drugiej strony pewności na grę mu nie daje. - Mam nadzieję, że na zgrupowanie przed Euro wyleczy się Klose, ale w dobrej formie są także inni napastnicy, jak Mike Hanke czy Patrick Helmes. Wybór mam większy niż dwa lata temu - powiedział Löw.

- Trener postawi na Klose, który już wielokrotnie udowadniał na mistrzostwach świata czy Europy, że na tym poziomie zawsze jest w stanie być w najwyższej formie. To trochę gorzkie dla Gómeza, ale on też swoje szanse dostanie - uważa Klaus Fischer, drugi najlepszy strzelec w historii Bundesligi.

Gómez niepewnością się nie przejmuje. - Na reprezentację przyjadę zawsze, jeśli tylko zostanę powołany. A to, ile minut dostanę, zależy tylko od trenera - powiedział.

Mario Gómez (Bayern)

*Statystyki ligowe w sezonie 2011/12

Zobacz koszulki reperezentacji narodowych na Euro 2012 [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Agora SA