Rozmowa z trenerem reprezentacji koszykarzy Dariuszem Szczubiałem

Patrząc w tabelę grupy, Estonia ma większe szanse na awans. Ale o awansie zadecyduje gra na boisku - twierdzi trener reprezentacji Dariusz Szczubiał przed ostatnimi pojedynkami eliminacji do mistrzostw Europy z Czechami i Grecją.

Rozmowa z trenerem reprezentacji koszykarzy Dariuszem Szczubiałem

Patrząc w tabelę grupy, Estonia ma większe szanse na awans. Ale o awansie zadecyduje gra na boisku - twierdzi trener reprezentacji Dariusz Szczubiał przed ostatnimi pojedynkami eliminacji do mistrzostw Europy z Czechami i Grecją.

Jutro i w sobotę rozstrzygnie się, czy Polska awansuje do mistrzostw Europy, które jesienią zostaną rozegrane w Turcji. Z eliminacyjnej grupy "B" awans uzyskała już Grecja, o drugie miejsce walczą Polska i Estonia. Niewielkie szanse mają jeszcze Czesi.

Mirosław Maciorowski: Doszło do dość dramatycznej sytuacji. Na dwa mecze przed końcem eliminacji awans Polski do mistrzostw Europy zależy nie tylko od nas, ale także od rywali Estonii. Czy fakt, że nawet pokonanie Czechów i Greków może nie dać awansu, nie jest demobilizujący?

Dariusz Szczubiał: Nie sądzę, żeby profesjonalnego sportowca taka sytuacja mogła demobilizować. Myślę, że każdy koszykarz wychodzi na boisko po to, aby wygrać mecz, bez względu na sytuację. A ta, choć może rzeczywiście nie jest najlepsza, to nie jest aż tak zła.

Czesi mają szansę na awans już tylko teoretyczną, ustępują Polsce i Estonii o punkt. Z kolei nasza rywalizacja z Estończykami jest czysto arytmetyczna. Świetnie byłoby, gdyby Białoruś lub Czechy wygrały w Estonii, ale nawet gdy tak się nie stanie, awans jest możliwy. Trzeba wysoko pokonać Czechów i Greków. Jak wysoko?

- W Czechach będziemy chcieli jak najszybciej osiągnąć przewagę. Oczywiście jeśli się da, bo przecież Czesi, oprócz tego, że grają u siebie, są bardzo mocni.

Porażka w poprzednim meczu z Czechami była powodem dzisiejszych kłopotów. Tamten mecz reprezentacja Polski przegrała, bo nie znalazła recepty na jednego koszykarza - Jiriego Żidka. Teraz środkowy Realu Madryt na pewno nie zagra.

- To błąd w myśleniu o tamtym meczu. W tamtym meczu nie on zadecydował o wyniku. Owszem, zagrał dobrze, ale pozostali zawodnicy również. Zdobywali punkty jak w żadnym meczu wcześniej i to zadecydowało o wygranej Czech. Żidek zagrał również świetnie w pojedynku z Białorusią, ale pozostali byli słabsi, zostali powstrzymani przez obronę rywala i Czesi przegrali tam różnicą prawie 20 pkt.

Są gracze, którzy zawsze zdobywają dużo punktów, i takim zawodnikiem jest Żidek, ale nie można się koncentrować w obronie na jednym graczu i pozostałym, dużo słabszym pozwolić nagle, by byli skuteczniejsi niż zwykle. To błąd.

Czesi zagrają bez Żidka, ale Pan również ma problemy z pozycją środkowego. Nie ma Josepha McNaulla, z powodu kontuzji wypadł z kadry Piotr Szybilski. Czy jedyny klasyczny w tej chwili center w reprezentacji Kordian Korytek jest dobrze przygotowany do gry?

- Kordian Korytek trenował z nami i jest w dobrej formie. Odpoczął. Problemy, które miał w klubie, trochę odsunął na bok. To może mu pomóc. Poza tym center jest potrzebny wtedy, gdy daje przewagę. To znaczy kiedy jego obecność na parkiecie daje nam więcej zbiórek, punktów zdobytych spod kosza i pewności w grze. Gdy center nie daje przewagi, można grać bez niego. Wówczas na pozycji centra może wystąpić silny skrzydłowy, a takich graczy mamy. Zresztą zobaczymy, jak będzie się układał mecz z Czechami. Czesi mają kilku dobrych wysokich zawodników, dlatego korzystanie z wysokich graczy, w tym i z Korytka, musi być racjonalne.

Wśród powołanych rozgrywających nie ma Roberta Kościuka, ale są trzej zawodnicy Zeptera Idei Śląska - Adam Wójcik, Maciej Zieliński i Dominik Tomczyk. Dlaczego nie powołał Pan rozgrywającego, który rozumie się z nimi najlepiej?

- Wrocławianom może się takie pytanie nasuwać, tak samo jak pruszkowianom nasunie się pytanie, dlaczego w kadrze nie ma Dryi, Bacika czy Suskiego. W przypadku Kościuka po prostu w poprzednich trzech meczach nie wykorzystałem go na tyle, żeby dziś mieć pewność, że jest nam potrzebny w kadrze. Uznałem, że trzeba spróbować czegoś innego. Prawdopodobnie, choć nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji, grać będzie dwójka rozgrywających. To bardzo prawdopodobna koncepcja.

Grecy, którzy mają już awans do mistrzostw Europy zapewniony, prawdopodobnie przyjadą do Wrocławia bez dwóch kluczowych zawodników - Alvertisa i Kalaitzisa. Czy ma duże znaczenie przed meczem w Hali Ludowej?

- Nie. Grecja to nie jest drużyna, której gra zależy od jednego czy dwóch zawodników. To zestaw bardzo silnych koszykarzy i wypadnięcie jednego czy dwóch nie powoduje, że reprezentacja gra gorzej.

Szanse na awans są, ale chyba w tym korespondencyjnym pojedynku w lepszej sytuacji jest Estonia?

- Oczywiście Estonia ma większe szanse. Gra dwa mecze u siebie z teoretycznie słabszymi rywalami [Białorusią i Czechami - przyp. red.]. Trzeba pamiętać, że Czesi, jak przegrają z nami, a w to wierzymy, tracą zupełnie szanse na awans i jadą do Estonii z taką świadomością. Nie wiadomo jak tam podejdą do meczu. Dlatego Estończycy są na pewno w lepszej sytuacji, poza tym mają przewagę 14 małych punktów. Tak, patrząc w tabelę, Estonia ma większe szanse na awans. Ale o awansie zadecyduje gra na boisku.

Rozmawiał Mirosław Maciorowski

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.