Legia przegrała z Radomskiem

W 1/8 finału Pucharu Polski mistrz kraju Legia Warszawa przegrała 0:1 z 13. drużyną II ligi RKS Radomsko i odpadła. Mniej dziwne wydaje się to w kontekście wiadomości, że za zwycięstwa w tych rozgrywkach stołeczny klub piłkarzom nie płaci. Po trzech latach w pierwszym zespole Legii wystąpił Tomasz Łapiński.

Poprzednio stołeczna drużyna uległa w lidze 3:4 Śląskowi Wrocław (17 września 2001 r.), który notabene na zakończenie sezonu znalazł się w drugiej lidze. A od tamtego czasu warszawianie w ogóle tylko dwa razy przegrywali z polskimi zespołami. Z Odrą Wodzisław 0:1 i Wisłą Kraków 1:2, oba mecze w Pucharze Ligi w sytuacji, gdy te wyniki w niczym im nie mogły zaszkodzić. Trener Okuka na polskiej arenie już bardzo dawno niczego tak naprawdę nie przegrał.

- Radomsko było dziś od nas lepsze - przyznał po meczu. - Jak w grę nie wkłada się determinacji, nie walczy i nie zachowuje dyscypliny, to nie można wygrywać. Legia zaprezentowała się bardzo słabo. Klasowych zawodników poznaje się po tym, że umieją przytrzymać piłkę i wziąć na siebie odpowiedzialność. Dziś takich zabrakło. - Trochę zlekceważyliśmy przeciwnika. Nie pomogła nam chyba długa przerwa w rozgrywkach. Tych niewielu najwierniejszych kibiców, którzy przyszli dzisiaj na stadion, nie zasłużyło, by oglądać to, co dziś pokazaliśmy. Musimy mieć tylko nadzieję, że wrócimy do siebie i w Płocku pokonamy Wisłę - westchnął Vuković, który po meczu wyglądał na faktycznie zawstydzonego.

A było czego się wstydzić, ponieważ Legia dawno nie zagrała tak fatalnego spotkania. Zaczęła co prawda nieźle, bo już w 2. min Stanko Svitlica po podaniu Marka Saganowskiego o mało nie wygrał pojedynku z Krzysztofem Pilarzem, a potem jeszcze dwukrotnie Saganowski zatrudniał bramkarza przyjezdnych, ale z każdą minutą gra legionistów wyglądała gorzej. W 32. min Sebastian Tomasiak wyszedł na pozycję sam na sam z Radostinem Stanewem i tylko temu, że bułgarski bramkarz tego dnia był znakomicie usposobiony, mistrzowie Polski zawdzięczali, że do przerwy zostało 0:0. To zdarzenie powinno dla faworytów stanowić ostrzeżenie. Ale nie stanowiło. Wyglądało jakby byli przekonani, że spotkanie jakoś się wygra samo. - Nie potrafiliśmy nic dzisiaj zrobić, aby choć o jedną bramkę być lepszym. Radomsko wyprowadziło jedną kontrę i zwyciężyło. Ale przeciwnika nie zlekceważyliśmy. Ta drużyna gra w drugiej lidze, lecz ma w składzie wielu zawodników z pierwszoligowym stażem - powiedział Dariusz Dudek, który po raz pierwszy od dawna zagrał od pierwszej minuty.

Doszło do tego ze względu na poważne ubytki w składzie. Ale nawet brak powołanych do kadry Jacka Zielińskiego, Łukasza Surmy oraz reprezentującego Białoruś Siergieja Omieljańczuka, a także kontuzjowanego Cezarego Kucharskiego nie stanowi żadnego usprawiedliwienia, bo takie mecze należy wygrywać. Trudno było jednak o to, jeżeli ma się w składzie np. Rudiego Gusnicia.

W drugiej połowie najbliższy zdobycia gola dla gospodarzy był Saganowski. Po dośrodkowaniu Vukovicia piłkę głową odegrał Svitlica, a Saganowski z woleja trafił w poprzeczkę. - Decydowały milimetry. Szkoda, że nie na moją korzyść - powiedział.

W 68. min wprowadzony na boisko cztery minuty wcześniej Andrzej Dziuba podał do wychodzącego na czystą pozycję Bogdana Jóźwiaka, który w sytuacji sam na sam pokonał Stanewa. I od tej pory to wcale nie Legia była bliższa posłania piłki do siatki. Stanew jeszcze musiał ratować sytuację wybiegiem poza pole karne, gdy został uprzedzony przez Dziubę, ale ten nie umiał posłać piłki do siatki. Także w ostatniej minucie, gdy "stary" Bogdan Jóźwiak uciekł z piłką biegnącemu bez piłki młodemu Mariuszowi Zganiaczowi i znalazł się sam przed bramkarzem. Tym razem jednak Bułgar obronił.

- Nie wiem, kiedy ostatnio drugoligowa drużyna wygrała na Legii. Tym bardziej że bardzo dawno nie wygrała tu nawet drużyna z pierwszej ligi. Mogłem strzelić jeszcze jednego gola, ale źle uderzyłem i Stanew obronił. W II lidze mieliśmy słaby początek. Nie pomogło nam to całe zamieszanie wokół ewentualnych barażów. Od kilku spotkań idzie nam jednak lepiej, a dziś zagraliśmy naprawdę bardzo dobrze. Legia na pewno nas nie zlekceważyła. Jej drugi trener Dariusz Kubicki był na naszym meczu ze Stomilem - powiedział Bogdan Jóźwiak, strzelec zwycięskiego gola dla RKS Radomsko.

- Znamy swoje miejsce w szeregu i nie pretendujemy do miana postrachu faworytów. Jestem w klubie dopiero miesiąc, a już taki sukces. Bardzo się cieszę, że zespół nie wystraszył się mistrzów Polski - mówił zadowolony trener RKS Andrzej Kretek, który w Pucharze Polski najwyraźniej ma patent na Legię. Przed laty, gdy był bramkarzem GKS Bełchatów, jego drużyna wyeliminowała faworytów ze stolicy po karnych. Tak jak obecnie w 1/8 finału.

LEGIA WARSZAWA - RKS RADOMSKO 0:1 (0:0). Bramka: Bogdan Jóźwiak (68.). Widzów: 3 tys. Sędziował: M. Mikołajewski (Ciechanów). Legia: Stanew - Jóźwiak, Łapiński, Dudek - Gusnić (69. Wróblewski), Magiera (82. Zganiacz), Majewski, Vuković, Kiełbowicz - Svitlica, Saganowski (73. Solnica). RKS: Pilarz - Nowak, Prokop Ż, Klepczyński - Tomasiak (64. Dziuba Ż), Markiewicz, Jóźwiak, Leszczyński, Dopierała, Lamch (89. Lato) - Folc Ż (75. Kazimierowicz). Awans Radomska.

Liczba Legii

4

tyle meczów w pierwszym zespole w ciągu 3,5 roku rozegrał nareszcie zdrowy Tomasz Łapiński - po jednym w lidze, Pucharze Ligi i z wczorajszym - już dwa w Pucharze Polski

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.