Tenis: Pekao Szczecin Open. Woźniacka zagra w Szczecinie

Urokliwy park w centrum Szczecina, gdzie przed wojną zbudowano korty, przerodził się w małe miasteczko. Są tu sklepy, restauracje, kawiarnie, bawialnie dla dzieci, galerie, namiot, w którym będą się odbywać koncerty. Tak jest tu co roku na potrzeby najstarszego polskiego zawodowego turnieju tenisowego.

Twoi znajomi już nas lubią. Sprawdź którzy na Facebook.com/Sportpl ?

- Rok temu świętowaliśmy "pełnoletność", za rok będzie okrągła 20. rocznica, dlatego tegoroczna edycja odbędzie się bez wielkich fajerwerków - zapowiadał kilka tygodni temu Krzysztof Bobala, wicedyrektor i główny organizator turnieju.

Tymczasem będzie "fajerwerk" - wizyta Karoliny Woźniackiej w sobotę, gdy panowie będą rozgrywali półfinały. - Mieliśmy wielu dobrych tenisistów, ale aktualnej światowej "jedynki" nie gościliśmy nigdy - cieszy się Bobala na wizytę Dunki polskiego pochodzenia.

Woźniacka potrenuje z dziećmi z tenisowej szkółki, będzie miała sesję autografową. Zagra też krótki mecz charytatywny, z którego dochód zostanie przekazany na Zachodniopomorskie Hospicjum dla Dzieci. W niedzielę wartość tego meczu wynosiła 9 tys. zł. W licytacji prowadzonej za pośrednictwem turniejowej strony internetowej może wziąć udział każdy. Cenę można podbijać do piątku.

Faworytem turnieju jest Albert Montanes, najwyżej rozstawiony w drabince. Hiszpan przyjeżdża do Szczecina już po raz ósmy. Więcej edycji rozegrali tu jedynie Czech Jiri Vanek (9) i rodak Montanesa Alberto Martin (11). Mimo iż Hiszpanów było u nas co niemiara, a przecież są oni uznawani za specjalistów od gry na ceglanej mączce, nigdy nie wygrali.

- Ja będę pierwszy - odgrażał się dwa lata temu Montanes, po czym odpadł w półfinale. Wszystko wskazuje na to, że już w drugiej rundzie Hiszpan trafi na Francuza Florenta Serrę, który wygrał turniej trzy lata temu. To druga z "klątw" wiszących nad turniejem. Oprócz tego, że nigdy nie wygrał Hiszpan, nigdy nikt nie obronił trofeum. Serra jest w tym roku jedynym kandydatem, który może złamać drugą klątwę. Tyle że ostatnio wydaje się być daleki od najwyższej formy.

Na sukces Polaków raczej nie ma co liczyć. Łukasz Kubot jest kontuzjowany, czterech graczy - w tym para Marcin Matkowski - Mariusz Fyrstenberg - powołanych zostało do reprezentacji, która pod koniec tygodnia zagra z Finlandią w Pucharze Davisa.

Jest Michał Przysiężny, który jeszcze zimą był w setce najlepszych tenisistów świata, ale potem kontuzja pleców wykluczyła go z gry na cztery miesiące. Organizatorzy -Pekao Szczecin Open - zaprosili go do bezpośredniego startu w turnieju głównym, ale wrocławianin zrezygnował z tego przywileju i zaczął turniej od eliminacji, twierdząc - słusznie - że teraz potrzebuje ogrania.

Nieźle wylosował Marcin Gawron. Ćwierćfinalista sprzed trzech lat na początek zmierzy się z Macedończykiem Radu Albotem. W ćwiartce swej drabinki ma turniejową siódemkę Horacio Zaballosa, który jest obecnie na 112. miejscu listy ATP.

 

Nie każdy wie, co to honor - Matkowski o oszustwie Niemca w finale debla ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.