Legenda AZS Olsztyn patronem hali w Kortowie

Leopold Szczerbicki został patronem hali sportowej przy ul. Prowecheńskiego 7. Niewiele osób pamięta, że ten utytułowany przed wojną lekkoatleta, był pierwszym kierownikiem Studium Wychowania Fizycznego i Sportu w olsztyńskiej ART. To dzięki niemu powstały najważniejsze obiekty sportowe.

Podczas ubiegłorocznego jubileuszu 65-lecia sportu akademickiego w Kortowie, wśród wielu zasłużonych osób często padało nazwisko Leopolda Szczerbickiego. Nic dziwnego, ponieważ był on współorganizatorem AZS Olsztyn oraz twórcą tutejszej sekcji lekkoatletycznej. Pracę rozpoczął w 1950 roku, ale ze sportem związany był od najmłodszych lat. Urodził się na dzisiejszych terenach Białorusi, a jeszcze przed II wojną światową reprezentował barwy AZS Wilno. Na swoim koncie miał wiele medali - wystarczy wspomnieć halowe mistrzostwo Polski w skoku w dal (1935 r.) czy mistrzostwo w biegu na 50 metrów.

Sport budował od podstaw

W latach 50-tych, kiedy rozpoczynał swoją przygodę z olsztyńską ART., Kortowo było w zgliszczach i próżno było szukać tam obiektu sportowego. Studenci korzystali wówczas z hali oficerskiej leżącej przy alei Warszawskiej.

- To dzięki staraniom Leopolda Szczerbickiego, a także zaangażowaniu profesorów uczelni, na czele z Jurkiem Strzeżkiem i Stefanem Smoczyńskim powstały pierwsze obiekty sportowe - mówi Ryszard Górecki, rektor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. - Sam byłem jeszcze studentem, kiedy Szczerbicki prowadził studium wychowania fizycznego. To za jego czasów powstała między blokami nr 29 i 30, pierwsza skocznia w dal. Z kolei za dzisiejszą katedrą rolnictwa, przy parkingu na ul. Heweliusza wybudowano boisko do siatkówki.

Nie wszyscy pamiętają, że w miejscu gdzie obecnie mieszczą się korty tenisowe, w latach 60-tych rozciągało się bagno, a obok na górce kortowskiej funkcjonowała drewniana skocznia narciarska. Niedługo potem w 1966 roku nad jeziorem Kortowskim wybudowano przystań, która służyła m.in. kajakarzom. Natomiast w 1970 roku AZS doczekał się stadionu lekkoatletycznego z prawdziwego zdarzenia.

Za sprawą starań Szczerbickiego wybudowano także halę sportową przy ul. Prawocheńskiego. Jej oficjalne otwarcie miało miejsce w 1976 roku, a uczcił je międzypaństwowy mecz siatkarski, w którym męska reprezentacja Polski pokonała Brazylię 3:0.

Wychował wielu mistrzów

W piątek w tej samej hali odsłonięto pamiątkową tablicę, a patronem obiektu został nie kto inny jak Szczerbicki. - To był człowiek, który w swoim życiu przeszedł wiele kolei losu - mówi prof. Jerzy Strzeżek, jeden z jego wychowanków, były akademicki mistrz i wicemistrz Polski w biegach na 400 i 800 m. - Dlatego tak dobrze rozumiał nas młodych, kiedy rozpoczynaliśmy studia w Olsztynie. Był nestorem sportu akademickiego, a co najważniejsze zawsze mieliśmy w nim przyjaciela.

Ci, którzy go pamiętają podkreślają, że słyną z poczucia humoru. - Kiedy komuś coś nie wychodziło na treningach potrafił zażartować i opowiadał dowcipy - mówi Andrzej Grygołowicz, przed laty siatkarz, potem trener AZS Olsztyn. - Wszystko to odbywało się w luźnej atmosferze.

I dodaje: - To wówczas przynosiło wyniki bo nasi lekkoatleci, którzy startowali w I lidze osiągali bardzo dobre rezultaty. Wystarczy wymienić tak znakomitych zawodników i reprezentantów kraju jak Tadeusz Matyjek czy Bogdan Załuska. To byli jego wychowankowie Szczerbickiego.

Mleko z bułką w nagrodę

Sportowcy zawsze mogli liczyć na pomoc swojego trenera. - To były trudne czasy i nawet nie ma co porównywać ówczesnego uprawiania sportu do tego co mamy teraz - zaznacza Strzeżek. - Pamiętam jak w Kortowie znajdował się bar mleczny. Kiedy przychodziliśmy do studium wychowania fizycznego, które było miejscem naszych spotkań, Szczerbicki często mówił do nas "Macie tutaj baranki bony do baru". Byliśmy z tego bardzo zadowoleni bo w ten sposób mogliśmy nieodpłatnie napić się mleka czy zjeść jakąś bułkę. On rozumiał nasze potrzeby. Był człowiekiem bardzo oryginalnym, a jednocześnie życzliwym.

Leopold Szczerbicki nie był srogim trenerem, ale dużo wymagał od swoich zawodników. - On działał w lekkiej atletyce podczas gdy ja w siatkówce - wspomina Grygołowicz. - Podczas pierwszego roku moich studiów był kierownikiem studium wychowania fizycznego. W pamięć szczególnie zapadło mi jedno wspomnienie. Było tak i jest do tej pory, że studenci uprawiający sport i będący w sekcjach sportowych mają z góry zaliczone zajęcia z wf-u. Po takie zaliczenie poszedłem z indeksem kiedyś do Szczerbickiego. Ten jednak ani myślał pójść mi na rękę i powiedział wprost: "Ja przecież pana nie znam". Dopiero po konsultacji z Leszkiem Doroszem [utytułowany trener siatkarzy AZS Olsztyn - red.], który był wtedy moim szkoleniowcem, ukazał się w indeksie upragniony podpis Szczerbickiego, i to z oceną bardzo dobrą. To był 1961 rok i moja pierwsza styczność z kierownikiem.

Magister przez duże "M"

- Szczerbicki cieszył się bardzo dużym uznaniem wśród sportowców - kontynuuje prof. Jerzy Strzeżek. - On wiedział, że jest zatrudniony jako specjalista od wychowania fizycznego, ale także jako nauczyciel wychowawca. Mówiliśmy na niego magister, bez nie wymieniania nazwiska. Teraz właśnie sobie uzmysłowiłem, że w języku łacińskim mgr to mistrz nauczyciel. I właśnie postać Leopolda Szczerbickiego jest jednoznaczna, był mistrzem w zakresie swoich umiejętności sportowych i wiedzy trenerskiej, ale jednocześnie był człowiekiem, który kształtował wiele osobowości.

Leopold Szczerbicki był pierwszym od momentu powstania ART, kierownikiem Studium Wychowania Fizycznego i Sportu. Od podstaw tworzył także organizacyjne sportu akademickiego w Olsztynie. Na swoim koncie ma wiele odznaczeń jak chociażby Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Złoty Krzyż Zasługi czy Złota Odznaka Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.

Wyborcza.pl OlsztynWyborcza.pl Olsztyn Agora SA Jesteśmy na Facebooku . Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Jeśli chciałbyś nas zainteresować ciekawym tematem, pisz na: redakcja@olsztyn.agora.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.