AZS Częstochowa - Jastrzębski Węgiel 0:3. Więcej walki tylko w drugim secie... [ZDJĘCIA]

Kilkuset kibiców obejrzało w piątek pojedynek AZS-u z Jastrzębskim Węglem, który otwierał siatkarski sezon w Częstochowie. Ci, którzy nie wybrali się do hali na Zawodziu, nie mieli czego żałować. W starciu z drużyną ze Śląska akademicy nie mieli wiele do powiedzenia. Przegrali wyraźnie - 0:3.

W pierwszej kolejce PlusLigi AZS przegrał w Radomiu z Cerradem Czarnymi 0:3, a niezłą grę zaprezentował jedynie w pierwszym secie. Teraz trafił na jeszcze silniejszą drużynę, której zadaniem na sezon 2016/17 ma być walka o miejsce w play off. Jastrzębianie, na początek po trudnym meczu pokonali we własnej hali 3:2 Indykpol AZS Olsztyn, a w Częstochowie pewnie sięgnęli po 3 punkty.

Akademicy byli świadomi trudności zadania jakie czekało ich w piątkowe popołudnie. - Mają Maćka Muzaja, który cały poprzedni sezon grał bardzo dobrze, podczas jednego z turniejów duże wrażenie zrobił Kubańczyk Oliva (w pierwszym meczu o punkty przyjmujący zdobył 28 punktów, a w ataku miał ponad 60-procentową skuteczność przyp. red.) - wyliczał kapitan akademików.

Oprócz wymienionej dwójki w Jastrzębskim Węglu zagrali także m.in. amerykański przyjmujący Scott Touzinsky, dwaj doświadczeni środkowi Grzegorz Kosok i Wojciech Sobala i Niemiec Lukas Kampa, który zastąpił na rozegraniu dotychczasowego lidera JW., Słowaka Michala Masnego.

Otwierającego mecz seta goście rozpoczęli od prowadzenie 4:0, a wygrali z 9-punktową przewagą. Częstochowianie nie mieli atutów aby przeciwstawić się rywalom. Trener Michał Bąkiewicz szybko musiał zdjąć z boiska atakującego Pawła Adamajstisa oraz grającego na przyjęciu Ukraińca Mykołę Moroza, a z czasem wymienił też rozgrywającego. Drużyna od czasu do czasu zdobywała się na pojedyncze udane akcje, a "uciułała" w sumie 16 punktów.

W drugiej partii walki było nieco więcej. Bąkiewicz zostawił na boisku zmienników. Oleksandr Grebeniuk, Adrian Szlubowski oraz Konrad Buczek radzili sobie różnie, ale i tak lepiej od trójki, która wyszła w podstawowym składzie. Budowanie przewagi nie przychodziło rywalom już tak łatwo. Było 14:15, potem dzięki świetnym obronom libero Adama Kowalskiego i kontrze Szlubowskiego 16:18, a po dwóch skutecznych blokach jeszcze 20:21. Jastrzębianie prowadzili grę, ale wygraną zapewnili sobie dopiero w samej końcówce.

W trzecim secie większych emocji już nie było. Przyciśnięci trudną zagrywkę Kampy akademicy "pękli" szybko. Stracili cztery punkty w jednym ustawieniu i już nie byli w stanie się podnieść. Wyszło na to, że JW. to dla nich za wysokie progi. Za tydzień zagrają w Katowicach z beniaminkiem - prowadzonym przez Piotr Gruszkę GKS-em. Teoretycznie powinni podjąć walkę, ale mając w pamięci dwa pierwsze mecze, trudno oczekiwać, że tak właśnie będzie.

AZS Częstochowa 0 (16, 22, 16)

Jastrzębski Węgiel 3 (25, 25, 25)

AZS Częstochowa: T. Kowalski, Moroz, Buniak, Adamajtis, Szymura, Szalacha, A. Kowalski (libero) - Grebeniuk, Szlubowski, Buczek, Polański, Wawrzyńczyk

Jastrzębski Węgiel: Kampa, Touzinsky, Kosok, Muzaj, Oliva, Sobala, Popiwczak (libero)

MVP spotkania: Lukas Kampa

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.