Po zakończeniu żużlowych rozgrywek ligowych 2016 doszło już tradycyjnie do zamieszania. Po tym jak Lokomotiv Daugavpils został przez włodarzy polskiego żużla pozbawiony szans na starty wśród najlepszych i ogłoszeniu, że Unia Leszno nie będzie uczestniczyła w barażach, sytuacja wydała się dość skomplikowana. Tym bardziej, że Łotysze "na złość" Polskiemu Związkowi Motorowemu i Speedway Ekstralidze triumfowali w finale Nice Polskiej Ligi Żużlowej, a Orzeł Łódź po otrzymaniu identycznego pisma jak Włókniarz odmówił PGE Ekstralidze, tłumacząc, że zgodnie z danym wcześniej słowem nie wystartuje w ekstralidze dopóki nie uzyska awansu w sposób sportowy (tak naprawdę stadion w Łodzi dopiero się buduje, a działacze prawdopodobnie nie byli w stanie zgromadzić środków wystarczających do startów wśród najlepszych). Tym samym to przed Włókniarzem otworzyła się szansa na powrót do Ekstraligi. Działacze po tygodniu konsultacji i rozmów zdecydowali, że są gotowi na jazdę w najlepszej żużlowej lidze świata.
Gotowość do startów w ekstralidze to jednak dopiero pierwszy krok. Włodarzy Włókniarza czeka jeszcze sporo kwestii formalnych do załatwienia. Najpierw w klubie zostanie przeprowadzony audyt potwierdzający sytuacją finansową. Nawet pozytywny nie przesądza jednak ostatecznie sprawy.
Już 1 listopada rozpocznie się okienko transferowe, które potrwa przez dwa tygodnie. W tym czasie należy podpisać umowy z zawodnikami, którzy będą walczyli o punkty w przyszłorocznych rozgrywkach. Co dziwne, dopiero dwa tygodnie po zakończeniu okresu transferowego kluby będą mogły starać się o licencje. To swoisty paradoks, bowiem może się okazać, że zawodnicy zakontraktowani w klubie, starającym się o prawo startu w ekstralidze, znajdą się w... I lidze!
Żużlowa centrala będzie miała czas, by przyznać licencje bądź odmówić ich przyznania klubom do 6 grudnia. Od tego dnia zespołom przysługuje siedmiodniowy czas na odwołanie, które zostanie ostatecznie rozpatrzone przez Prezydium Zarządu Głównego Polskiego Związku Motorowego do 31 grudnia i zapewne wtedy dopiero poznamy ostateczny skład polskich lig żużlowych.
Działacze Włókniarza mają do załatwienia nieco więcej niż pozostałe ośrodki, które już są w ekstralidze. Przede wszystkim klub musi przekształcić się w sportową spółkę akcyjną. Wielu kibiców zastanawia się czy problemem nie będzie fakt, że po sezonie 2014 spółka akcyjna Włókniarz została wyrzucona z ekstraligi za długi. W klubie zapewniają jednak, że obie sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego: - To dwa zupełnie odrębne podmioty gospodarcze - mówi prezes Michał Świącik.