Sędzia "uratował" w Płocku Wisłę Kraków? "Bylibyśmy piłkarskimi frajerami, gdybyśmy..."

Piłkarze Wisły Płock przegrywali już z imienniczką z Krakowa 0:2. Po przerwie się podnieśli, zdominowali rywala i doprowadzili do wyrównania. Zabrakło im jednak szczęścia. Już w doliczonym czasie gry zwycięstwo gościom zapewnił Patryk Małecki.

Statystyka po tym spotkaniu zdecydowanie jest na korzyść nafciarzy. Dłużej utrzymywali się przy piłce (58 proc.), oddali więcej strzałów 21 przy tylko 11 rywala. Wymienili 430 podań, a krakowianie 316. - Takie porażki bolą najmocniej - komentował szkoleniowiec Wisły Płock Marcin Kaczmarek. - Mimo że przegraliśmy, możemy mieć podniesione głowy i wyciągnąć dużo optymistycznych rzeczy. Zespół potrafił się podnieść w trudnym momencie, przegrywając 0:2, zdominować przeciwnika, zdobyć dwie bramki i stworzyć kilka 100-procentowych sytuacji. Rywale chyba tylko raz czy dwa byli na naszej połowie, a przepiękny strzał Małeckiego w końcówce przesądził o losach tego meczu. Pokazaliśmy dużo charakteru, bardzo dużo motywacji. Oprócz wyniku po przerwie wszystko się zgadzało.

Jest też pozycja w statystykach, w której to krakowianie przeważali. To faule, których popełnili aż 18. Sędzia sobotniego pojedynku Paweł Raczkowski z Warszawy był jednak bardzo pobłażliwy. Zwłaszcza dla obrońców Adama Mójty i Bobana Jovicia. Obaj mając już na koncie żółte kartki, często faulowali. Pierwszy z nich podciął w polu karnym Piotra Wlazłę. Sędzia podyktował rzut karny, ale drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartki, Mójcie nie pokazał. W podobnych okolicznościach "uratował" Jovicia.

- Uśmiechnęło się do nas szczęście, którego w poprzednich kolejkach nam brakowało - zauważył trener krakowskiego zespołu Dariusz Wdowczyk. Po czym szybko dodał: - Szczęście w postaci strzału Patryka Małeckiego i trzech punktów, które możemy zawieźć do Krakowa. Myślę, że z punktu widzenia kibica mecz spełnił oczekiwania, było sporo emocji, również sytuacji podbramkowych. Pierwsza połowa należała do nas, prowadziliśmy 2:0, mieliśmy ją pod kontrolą. W drugiej oddaliśmy inicjatywę i płocka Wisła strzeliła dwie bramki, a później miała okazję, żeby ten wynik podwyższyć. Brzydko powiem, że bylibyśmy piłkarskimi frajerami gdybyśmy przegrali.

Wdowczyk pochwalił Wisłę Płock. - To groźny zespół u siebie, nie jest łatwo z nim grać. Nie bez przyczyny ma tyle punktów, ile mają - podkreślał trener Wisły Kraków. - Są trudnym przeciwnikiem dla każdego. Powinniśmy bardziej kontrolować mecz w drugiej połowie, a my oddaliśmy inicjatywę, popełniliśmy błędy, po których straciliśmy bramki. Skończyło się szczęśliwie, jestem zadowolony z wyniku, ale z gry już nie.

Nafciarze mają na koncie 15 punktów, po 11. kolejce utrzymają miejsce w pierwszej ósemce. Krakowianie, którzy po raz pierwszy w tym sezonie zdobyli punkty na wyjeździe, z dorobkiem dziesięciu punktów nadal są na ostatnim miejscu w tabeli.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.