Piłkarze z Krakowa na wyjeździe z zespołem znad morza grali w lidze 11 razy. Przegrali siedmiokrotnie. Zdołali strzelić Arce zaledwie siedem goli. Do tego w tym sezonie w roli gości spisują się poniżej oczekiwań - jeszcze nie zdobyli trzech punktów.
By podopiecznym trenera Jacka Zielińskiego zapewnić komfort, klub zdecydował, że do Trójmiasta polecą samolotem i tak samo wrócą. Lot do Gdańska trwa nieco ponad godzinę, pociągiem 5,5 godziny, a autokarem, pomimo autostrad, minimum 6.
Obie drużyny nie grały ze sobą od 2013 roku, kiedy spotkały się w I lidze. Walczyły o awans do ekstraklasy, ale pierwsza z wyścigu odpadła Arka. W kadrze Cracovii nie ma już piłkarzy, którzy pamiętaliby tamte mecze. W Arce jest trzech - Adam Marciniak, który wtedy był piłkarzem zespołu z... ul. Kałuży, a także Krzysztof Sobieraj i Mateusz Szwoch.
- Sentyment do Cracovii jest, ale na boisku nie ma to znaczenia. Jestem piłkarzem Arki. Jeżeli będzie mi dane zagrać, to zrobię wszystko, by wygrać, a nie zastanawiać się nad sentymentami. Na pewno będzie przyjemnie zamienić kilka słów z byłymi kolegami. Ten mecz jest tak samo ważny jak poprzednie - podkreśla Marciniak na oficjalnej stronie Arki.
Obie drużyny w poprzedniej kolejce przegrały 0:1. Arka w Kielcach z Koroną. - Przespaliśmy pierwszą połowę, w drugiej mogliśmy odmienić losy spotkania. Dlatego następnego dnia myśleliśmy już o tym, jak zagrać z Cracovią. Po meczu byłem zdenerwowany, jechaliśmy po punkty, a zagraliśmy nie tak, jak sobie zakładaliśmy - dodał Dariusz Zjawiński, który przed tym sezonem przeniósł się do Arki właśnie z Cracovii.
Dla klubu z ul. Kałuży w 48 spotkaniach zdobył cztery gole. Po występach w Arce ma już połowę tego dorobku na koncie. Do tego dwa razy był bliski kolejnych bramek, ale strzelił w słupki. - Nie jest ważne, kto strzela. Istotne są punkty. Musimy ich dużo zdobyć, bo runda rewanżowa będzie trudniejsza - uważa Zjawiński.