Pekao Szczecin Open. Janowicz wygrywa, Granollers musiał poddać mecz [ZDJĘCIA]

Jerzy Janowicz gra dalej w Pekao Szczecin Open. Po wyrównanym meczu w dwóch setach pokonał rozstawionego z nr 5 Gruzina Nikoloza Basilaszwilego (7:5, 7:6).

25-latek do Szczecina przyjechał dopiero wczoraj. Po wygranym turnieju we włoskiej Genui musiał jeszcze odwiedzić rodzinną Łódź. W parze ze zmęczeniem po długiej podróży szły również problemy z kontuzjowaną nogą (kolano, mięsień). Mimo przeciwności losu, Janowicz poradził sobie jednak z pierwszą przeszkodą.

Świetnie serwował (raz ponad 230 km/h) i efektowną, nierzadko ryzykowną grą wygrywał większość stykowych wymian.

Konsekwentny

Mecz nie zaczął się po myśli naszego reprezentanta, bo już po kilkunastu minutach gry Gruzin odebrał mu serwis i objął prowadzenie. Janowicz, niesiony dopingiem szczecińskich fanów, zdołał odrobić straty i losy pierwszej partii musiały się rozstrzygać w końcówce. Tę lepiej rozegrał łodzianin, który raz jeszcze przełamał rywala i zwyciężył 7:5.

Drugi set to natomiast konsekwentna gra gem za gem aż do stanu 6:6. Kwestia zwycięstwa ważyła się do samego końca, ale ostatnie piłki znów padły łupem Janowicza, który w tie-breaku wygrał w stosunku 7:5.

- Ten pierwszy mecz był najważniejszy. Nie czułem się dobrze, ale mimo nie najlepszego samopoczucia udało się wygrać. Jestem po długiej podróży, a po finale w Genui szybko nie zasnąłem. Wiadomo, że po takim meczu nie zasypia się jak po Teletubisiach - śmiał się jedyny Polak, który awansował dalej w turnieju singla. - Spodziewałem się trudnej przeprawy, ale teraz powinno być już lepiej.

Kolejny mecz Polak rozegra w czwartek. Będzie miał cały dzień na odpoczynek i regenerację sił.

Warto zaznaczyć, że wtorkowe spotkanie Janowicza oglądała rekordowa liczba 3700 widzów! To był nadkomplet, ponieważ pojemność trybun kortu głównego wynosi tylko 3500.

Jedynka już odpadła

Marcel Granollers zakończył udział w turnieju Pekao Szczecin Open. Z powodu kontuzji mięśni brzucha musiał poddać pojedynek z Francuzem Jonathanem Eyssericem.

Hiszpan jest klasyfikowany na 45. miejscu w ranking ATP. W szczecińskim challengerze był rozstawiony z nr 1 i należał do ścisłego grona faworytów. To właśnie 30-latek z Barcelony miał być pierwszym zawodnikiem z Hiszpanii, który przełamie klątwę i wygra Pekao Szczecin Open. W 23-letniej historii turnieju, ta sztuka nie udała się jeszcze żadnemu tenisiście z Półwyspu Iberyjskiego.

Granollers był zdecydowanym faworytem pojedynku z Eyssericem (281. miejsce w rankingu ATP) i potwierdził to w pierwszym secie. W dobrym stylu wygrał go 6:3.

W kolejnej partii zaczęły się problemy Hiszpana. Jego rywal grał coraz lepiej, a 30-latkowi zaczął doskwierać ból. Granollers przegrał 4-6. Trzeciego seta już nie dokończył i musiał poddać mecz.

- Ból uniemożliwiał mi poruszanie się po korcie - skomentowała turniejowa jedynka. - Nie lubię tak kończyć meczów, więc jeszcze wrócę do Szczecina.

Brown gra dalej

Dalej awansował inny faworyt Dustin Brown. Niemiec miał jednak zaskakująco dużo problemów z Estończykiem Władimirem Iwanowem, ale ostatecznie wygrał 2:1.

- Przeciwnik postawił dziś ciężkie warunki i mecz na pewno nie należał do łatwych - mówił podwójny triumfator z 2014 roku. - Miałem szansę wygrać w dwóch setach, ale się niestety nie udało i na własne życzenie trzeba było grać trzecią partię. Cieszę się, że wygrałem i dalej mogę występować w Szczecinie. Z tym turniejem łączą mnie dobre wspomnienia, czuję się tu bardzo pewny siebie i dlatego zawsze chętnie biorę udział w Pekao Szczecin Open.

Dalej gra również deblowa para Mariusz Fyrstenberg/Colin Fleming, która w dwóch setach ograła młodych Pawła Ciasia i Piotra Matuszewskiego.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.