Tomasz Brzyski żałuje, że nie zagra z Realem [ROZMOWA]

- Plan był taki, by przygodę z piłką zakończyć w Legii. Wszystko działo się bardzo szybko i sam nie mogę uwierzyć, że zmieniłem klub - mówi Tomasz Brzyski, nowy obrońca Cracovii.

Jarosław K. Kowal: Nie jest to pana pierwsze podejście do Cracovii...

Tomasz Brzyski: - Faktycznie, kiedyś był temat transferu do tego klubu. Chyba 10 lat temu? Już tego nie pamiętam.

Jeszcze pół roku temu przedłużał pan kontrakt z Legią Warszawa...

- Plan był taki, by w Legii zakończyć przygodę z piłką. Cóż, takie rzeczy się zdarzają. Przyszedł nowy trener, miał inny pomysł na drużynę...

Ostatnio w Legii trener Besnik Hasi odsunął pana od zespołu. Dlaczego?

- To było po meczu z Arką Gdynia. Pojawiały się informacje, że zostałem zesłany do rezerw, ale to nieprawda. Po prostu nie było mnie w kadrze na mecz eliminacji Ligi Mistrzów. Dowiedziałem się, że chcą ze mną rozwiązać kontrakt. Powiedziano mi, że tak zdecydował trener. Dostałem cios dwa dni przed zamknięciem okienka transferowego. Tak się nie powinno robić, ale o szczegółach nie chcę mówić.

Ma pan żal do Hasiego?

- Nie. Wiem, że piłka to jest biznes.

Ile czasu upłynęło od telefonu z Cracovii do podpisania kontraktu?

- Dwa dni, a może nawet mniej. Co prawda słyszałem, że Cracovia chciała mnie wypożyczyć już jakieś dwa miesiące temu, ale wtedy Legia powiedziała "nie" i temat był zamknięty. Teraz dostałem informację, że gdybym został w Legii, musiałbym grać w rezerwach. Więc zadzwonił do mnie agent i zapytał, czy odpowiadają mi przenosiny do Krakowa. Było jeszcze kilka innych wariantów, ale musiałem szybko podjąć decyzję.

Trzeba było skonsultować ją z rodziną?

- Rozmawialiśmy głównie z menedżerem. Choć oczywiście z żoną też. Od razu uznaliśmy: "tak, idziemy do Cracovii". Wszystko działo się bardzo szybko i sam nie mogę uwierzyć, że zmieniam klub. Ale cieszę się, w Krakowie przynajmniej będzie większa szansa na grę. Choć rywalizacji się nie boję.

Pana kontrakt ma obowiązywać do końca sezonu. Co potem?

- Na razie, po tych wszystkich zawirowaniach, chciałbym się skupić na grze. Jeśli będę dawał drużynie to, czego potrzebuje, to nie będzie przeszkód, by umowę przedłużyć. Ale na razie nad tym się nie zastanawiam.

Pewnie będzie miał pan mieszane uczucia, oglądając Legię w Lidze Mistrzów?

- Zgadza się. Zagrać w Lidze Mistrzów to marzenie każdego piłkarza. Też tego chciałem. Zresztą pracowaliśmy na to od kilku lat. Najwyraźniej tak musiało być.

Ale szybko z głowy to panu raczej nie wyleci?

- Pewnie ma pan rację. Nie ukrywam, że z Realem chętnie bym zagrał.

Bardziej ceni pan Cristiano Ronaldo niż Leo Messiego?

- Tak, jakoś bliżej mi do niego i Realu.

Kiedy przyjedzie pan do Krakowa?

- Zadzwonił do mnie trener Jacek Zieliński i powiedział, że mogę przyjechać w poniedziałek. Dostałem dwa dni, by uporządkować sprawy w Warszawie. Muszę m.in. zdać mieszkanie i załatwić jeszcze kilka rzeczy. Zrobiłbym to wcześniej, gdybym tylko wiedział, że będzie taka konieczność.

Więcej o:
Copyright © Agora SA